Jak w przypadku TFA po seansie Rogala w tym temacie wpisujemy nasze przemyślenia po filmie
Jak w przypadku TFA po seansie Rogala w tym temacie wpisujemy nasze przemyślenia po filmie
to już temat zakładacie a to jeszcze 5 dni hehe
O recenzjach TFA bodajże w listopadzie Urth założył.
Przypomina mi się forum Hobbita na filmwebie hehe ale w dobrym tonie teraz... każdy tam robił wyścigi kto pierwszy założy temat z nowym trailerem/plakatem xdd
O AOTC i ROTS w wersji 3D też kiedyś pozakładałem tematy recenzenckie...na jakieś 8-9 miesięcy przed premierą...
Zaś w połowie tego czasu Disney anulował te premiery i do dzisiaj się ich nie doczekaliśmy
choć filmy są gotowe i puszczane na Celebration w RealD 3D
Wydali kasę, skończyli projekt a nie chcą na nim zarobić... gdzie tu logika Disney`u?
Za te 4,05 mld kupili SW bez logiki.
ROTS chętnie bym zobaczył w 3D najlepiej całą starą trylogię to by było przeżycie
Co do twojego "Rogala" Hego: Ostatnio kolega z czystego przejezyczenia wymyślił alternatywną nazwę dla R1, a jest nią mianowicie: "Łokieć Jeden"
Więc należy sobie uczciwie powiedzieć:
WTÓRNOŚĆ.
Znów mamy odgrzewane kotlety z Gwiazdą Śmierci.
Znów samobójcza misja która ma dać zwycięstwo.
Znów te same statki bojowe i maszyny.
Znów ci sami szturmowcy, elita którą bez trudu można pokonać.
Znów nam migają bohaterowie tylekroć ograni w innych filmach.
Znów odwoływanie się do oklepanego konceptu Mocy.
Gdzie jest ORYGINALNOŚĆ, własny pomysł?!?
Niech was nie zwiedzie niepokorna główna bohaterka, postać bezczelnie zerżnięta z oryginalnej Lei.
Nie wspomnę o tym, że finał filmu jest od początku absolutnie przewidywalny.
Po co ten film, jeśli nie dla $$$$?
O zbeszczeszczeniu kryptonimu gadać hadko.
LOL! Gratuluję
Przestań, bo jeszcze ktoś gotów się złapać
Już się złapali, tylko Kathi wycięła ;p
W każdym bądź razie spadła na niego fala hejtu za hejtowanie przed obejrzeniem ;p
niestety muszę cię przeprosić za ostatni naskok... ten film to jedna wielka masakra
Niech Moc będzie z wami ;D na seansie!
Będzie
Musi... Ze mną jest ale w nerwach.... Od 5 nie śpię i kawa mnie rozhuśtała...
Odstaw kokainę.
Któż to nas nawiedził
xddd ale to było wyjątkowo... W ogóle nie piję kawy xd
Wszystkie sprawy na dzisiaj załatwiłem przed południem,teraz pozostało juz tylko niecierplliwe kręcenie się do 20
A nie 19? Btw jak tak samo.
W CC Janki na ten przykład pierwszy seans o 20.
Dziękuję wszystkim koleżankom i kolegom z Bastionu, którzy podobnie do mnie kochają Gwiezdne Wojny, za wypowiedzi które umilały mi czas oczekiwania na premierę.
Życzę wszystkim dobrej zabawy i jeszcze raz WIELKIE DZIĘKI!
Bilet kupiony na 22:00 w multikinie w Gdańsku AAA!! nie mogę się doczekać, jutro napiszę swoje odczucia.
Ten film jest NIESAMOWITY !!
Każdy fan powinien go zobaczyć, piękny obraz dużo smaczków.
Momentami aż łza mi się kręciła w oku. Piękny nostalgiczny powrót do Nowej Nadziei.
Gareth powinien wyreżyserować resztę filmów SW bo robi to wspaniale. Jest autentycznym fanem tego uniwersum to widać, to słychać, to czuć
Zrobiłem to, miałem nie oglądać, po tym jak załamany byłem w zeszłym roku tą tandetą i chałturą zwaną EVII, ale się złamałem i poszedłem.
I teraz pozwolę sobie troszkę napisać co sądzę o Rogue One.
Ostrzegam, że będą spojlery. Czytać na własną odpowiedzialność!
-----------
Do samego końca nie mogłem się zdecydować czy pójść do kina. Miałem zarezerwowane bilety na wersję 2D. Nie spodziewałem się wiele po tym filmie, a dodatkowo w Rovaniemi szalała śnieżyca i mróz -12. Zebrałem się, bo miałem do wyboru albo iść na film, albo siedzieć i pisać raport...
Wszystkie trailery i teasery obejrzałem i nie miałem specjalnie wyrobionej opinii na temat tego czego mogę oczekiwać. Oczywiście jako jeden z tych obrażonych na Disneya za zamordowanie EU kręciłem nosem na historię o wykradnięciu planów Gwiazdy Śmierci. Przecież wszyscy wiedzą, że zrobiła do Bria Tharen. Wszyscy poza Disneyem
Z drugiej strony, muszę przyznać, że wybranie tego fragmentu historii SW do nakręcenia filmu jest niezwykle dobrym pomysłem. Można zadowolić i starych i nowych fanów, nie potrzeba za dużo wyjaśniać.
Ale do rzeczy!
O ile w TFA nic, dosłownie nic mi się nie podobało, tak Rogue One jestem zachwycony! Nie bawiłem się tak dobrze przy Gwiezdnych Wojnach od czasu gdy jako dzieciak oglądałem Powrót Jedi, czy gdy jako nastolatek czytałem Trylogią Thrawna.
W zasadzie poza muzyką (o tym za chwilę) podobało się wszystko: dobór aktorów, ich gra, postaci, w tym postać droida, wkomponowanie tej historii w Starą Trylogię, smaczki (jest ich sporo, zapewne da się dojrzeć znacznie więcej niż mnie się udało), zręczne wykorzystanie znanych i lubianych zabiegów.
Mam wrażenie, że w Rogue One twórcom udało się wszystko to co w TFA się nie udało. Bo będę się upierał, że w wielu miejscach RO nie powala oryginalnością. Ale zrobiono to wg mnie ze smakiem. Udało się uchwycić magię Gwiezdnych Wojen.
Było wiele wzruszających momentów - ależ ja nie lubię udawać w kinie, że nie mam właśnie ochoty wybuchnąć płaczem Momenty te wynikały zarówno z samej fabuły jak i z niespodziewanego (przynajmniej dla mnie) pojawiania się bardzo klasycznych postaci.
Udało się też coś co w TFA zawiodło na całej lini, czyli budowanie świata, bądź co bądź od nowa. Gdy w TFA był jeden system (?) tutaj twórcy skaczą po lokacjach, podają ich nazwy, króciutki opis. Widać, że to galaktyka, a nie jakaś lokalna potyczka kilku myśliwców (jak to miało miejscie w TFA).
Udało się również doskonale połączyć humor z poważnym klimatem, a do wszystkiego dodano dużo nostalgii wynikającej z silnymi powiązaniami do Starej Trylogii. K-2SO jak dla mnie bije na głowę te komiczną kulkę z TFA. Jego komentarze, rzucane niemalże od niechcenia bawiły mnie za każdym razem.
Wspomniałem już, że bardzo mi się podobały postacie i dobór aktorów. UWAGA SPOJLER, choć pewnie dość oczywisty, wielka szkoda, że Jyn Erso to postać jednego filmu. Tak jak uwielbiałem Brię Tharen w Trylogii Hana Solo, tak polubiłem od razu Jyn. Właściwie szkoda mi wszystkich tych postaci, których już pewnie nigdy nie zobaczymy. Może gdzieś w powieściach lub komiksach, ale to tyle.
Jak dla mnie świetnie napisano postaci do RO. Są naturalne, zabawne gdy potrzeba, poważne przez większość czasu. Być może RO nie jest specjalnie poważną produkcją, czy może „mroczną”, ale jest filmem dojrzałym. I bardzo pomagają w tym realistyczne postacie. Coś czego tak bardzo mi brakowało w TFA.
Efekty specjalne są bardzo dobre. Nie wiem tylko czy za 5-10 lat obronią się efekty, które dały nam (UWAGA, znowu WIELKI, GIGANTYCZNY!!! SPOJLER) Tarkina i Księżniczkę Leie.
Jak już wspomniałem, jedyne co mnie rozczarowało to muzyka. Nie udało mi się wychwycić motywu przewodniego. Poza tym, pomimo, że muzyka jak najbardziej została utrzymana w klimacie Gwiezdnych Wojen to w wielu miejscach jak dla mnie była trochę zbyt głośna, a wręcz irytująca.
Mogę się doczepić, że uparto się na te nieszczęsne skoki nadprzestrzenne z atmosfery panety, czy na Niszczyciele Gwiezdne wiszące bezpośrednio w tejże atmosferze. Mógłbym przysiąc, że wg EU nie mogły wchodzić w atmosferę. Ale mniejsza o to.
Oczywiście, skoro już spojleruję, to nie mogę nie wspomnieć o Vaderze. Myślałem, że będzie go mało. I było. Ale tam gdzie był pozamiatał podłogę. Ostatnia scena z nim jest mistrzowska.
Podobało mi się również zakończenie. Zarówno zakończenie historii Rogue One, jak i to które było połączeniem, i to niezwykle bezpośrednim z Nową Nadzieją. To kończące historię było do przewidzenia, ale do końca miałem nadzieję, że może jednak będzie inaczej, że może będzie troszkę bardziej happy endowo.
Nie spodziewałem się, że Disneyowe Gwiezdne Wojny zrobią na mnie tak wielkie wrażenie. Jestem zachwycony, podobało mi się wszystko.
Szkoda, że za rok będzie EVIII, bo nie wiem czy jestem w stanie zdzierżyć idiotyzmy, które TFA wprowadziło do świata Gwieznych Wojen. A już na pewno nie zdzierżę tego pajaca Kylo Rena/Adama Drivera. Ani postaci, ani aktora...
A tymczasem wielce polecam Rogue One! Ode mnie 9/10
Zgadzam się z Tobą co do RO, TFA mi się podobało, są minusy ale je lubię. RO jak mówisz jest o niebo lepsze od EP VII.
Tak w ogóle co sądzisz początek spoilera o "domu" Darth Vadera?? koniec spoilera
Film obejrzę dopiero w piątek ale nie straszne mi spoilery i z chęcią też bym się dużo o tym dowiedział. Szczególnie opis scen z tą postacią.
Opisać Ci scenę początek spoilera w domu Vadera?? koniec spoilera ???
No więc jeśli ktoś chce to przeczytać to na własną odpowiedzialność początek spoilera Górzysta planeta, na której znajdują się czynne wulkany i rzeki lawy między stokami. Wsród tego krajobrazu znajduję się czarna wieża z lądowiskiem. W stronę niej leci prom Krennica. Mamy ujęcie ze zwiastuny gdzie postać w kapturze klęka przed czyms białym. Jest to zbiornik podobny w którym był Luke w V części. W srodku jest Vader, bez stroju, postać w kapturze to sługa Vadera. Oznajmia mu, że przybył Krennic, zbiornik sie otwiera - mamy cięcie. Po chwili widzimy dyrektora stojącego przed bramą, wrota się otwierają, a z mgły wychodzi Vader (scena ze zwiastunu). Po małej kłótni Krenica z Vaderem, lord zaczyna go dusić, następnie go puszcza i wraca do swojej Komnaty. koniec spoilera
1/10 jako fan Star Wars
8/10 jako kinomaniak
Seans TFA konieczny od zaraz na odtrutkę
Nie wiem na co ta odtrutka, ale okej. No wiadomo było, że znajdą się tacy jak ty. O, rany, no dobra. Jako fan mówisz? Może ty sale pomyliłeś w kinie?
Przesadzasz kolego... skrajności nie są zdrowe.
To już wiem że będzie dobry film!
I jest bardzo dobry, tylko zupełnie inny niż TFA... i znowu niektórzy nie będą w stanie tego kupić
Nie napiszę Ci "lecz się", ale...
Wyśpij się, obejrzyj jeszcze raz i jeszcze raz, i jeszcze... aż polubisz. ~ Bo warto, czyli nie zgadzam się z Twoją opinią. O!
Gdybyś napisał "lecz się" to prowokacja tak czy siak by to była... a teraz wesołych świąt
bay bay
Przecież nie napisałem. ~
Bye bye
i to cię ratuje... ale ci się nasunęło na język
super że się zgadzamy
SW-Yogurt napisał:
obejrzyj jeszcze raz i jeszcze raz, i jeszcze... aż polubisz
-----------------------
To nie TFA. Po pierwszym seansie TFA miałem całkiem sporo zastrzeżeń, ale ogólny odbiór filmu był bardzo dobry. Po drugim seansie 36 godzin później, wszelkie wady TFA straciły na znaczeniu liczyło się tylko to że film mnie porwał i wypełnił całe moje jestestwo. Aczkolwiek wówczas chciałem zobaczyć go jeszcze raz.
Przed premierą RO planowałem przynajmniej pobić rekord JORUUSa w jego kinowych seansach TFA. Natomiast teraz po zobaczeniu RO nie chcę ani myśleć o drugim seansie - a im dłużej od zakończenia filmu, tym gorzej go oceniam.
Na chwilę obecną to już nie jest 1/10 jako fan i 8/10 jako kinomamiak. To jest 1/10 jako fan i 6/10 jako kinomaniak.
Z każdym momentem uświadamiam sobie jaki ten film był NUDNY, nawet bitwy były pozbawione dynamiki. Krennic którego po ostatnim spocie IMAXowym pokochałem, okazał się być przynajmniej o połowę mniej ciekawy niż to sugerowano. Sceny z Vaderem były jakąś próbą ratunku filmu, ale 4 minuty przy 136 to nic nie warte naciąganie.
Tylko strona wizualna mi się podobała bezspornie.
Najgorsze jest jednak to że w tym filmie jedyny związek z SW to tytuł i parę nazw, przedmiotów i lokacji własnych. Klimatu zero
Qel Asim napisał:
Najgorsze jest jednak to że w tym filmie jedyny związek z SW to tytuł i parę nazw, przedmiotów i lokacji własnych. Klimatu zero
-----------------------
Cała nadzieja w VIII. Proponuję szybciutko jutro (dzisiaj?) dawkę TFA.
Evening Star napisał:
Cała nadzieja w VIII. Proponuję szybciutko jutro (dzisiaj?) dawkę TFA.
-----------------------
No dokładnie... aż trudno uwierzyć... że ten film tak zawiódł... przecież drugi trailer pokazywał że będzie czuć klimat... niestety ja go nie czułem
Qel Asim napisał:
Najgorsze jest jednak to że w tym filmie jedyny związek z SW to tytuł i parę nazw, przedmiotów i lokacji własnych. Klimatu zero
Mówisz o TFA?
Ironia ci się nie udała...
udała
nie udała... i nie mam zamiaru się kłócić ale skoro tak za mną chodzisz... aż tak cię boli że oceniam film 5/10?
Uwaga, piszę tę recenzję jako zadeklarowany i wytrwały hejter Disney`a i jego decyzji o kasacji EU. Co więcej, delikatnie mówiąc, TFA przyjąłem chłodno i nie dałem się w tym roku ponieść fali entuzjazmu przed R1. Dwa dni przed seansem obejrzałem kilka odcinków Rebelsów, ale to wszystko. Moją głowę skutecznie zaprzątał od dawna Westworld i ani myślał zrobić miejsca Łotrowi 1. Uwaga, spoilerowo!
Polecę standardowo, czyli podzielę reckę na plusy i minusy.
Co mi się podobało w R1?
KU*WA wszystko!
Trudno mi pozbierać myśli po seansie, chyba nigdy nie przeżyłem w kinie takich emocji, jak dziś podczas seansu R1. Spróbuję jakoś to posegregować, ale autentycznie łapałem się w trakcie filmu na tym, że miałem otwarte usta...
1. Strona wizualna filmu jest świetna. W TFA było podobnie, ale tam był to dla mnie praktycznie jedyny plus filmu. Efekty praktyczne są świetne, CGI wyborne, dźwięk bardzo przyjemny dla ucha. Od strony wizualnej zadanie wykonane na 5. Brawo Disney.
2. Nawiązania. Porównując znów R1 do TFA mamy tu wiele nawiązań do OT, NT oraz Rebelsów, jednak w Przebudzeniu smaczki były subtelne jak rzut cegłą w czoło. Twórcy niemalże krzyczeli do nas z ekranu "Heeej! Zobaczcie fani, tutaj jest nawiązanie do Imperium Kontratakuje! Widzicie?". W R1 postawiono na bardziej subtelne mrugnięcia do fanów. Mamy tu kolejną rozmowę o T-15, spotkamy starych znajomych Luke`a i Ben`a z kantyny Mos Eisly, jest wymienione nazwisko Syndulla, mamy Baila Organę z Ataku Klonów i Zemsty Sithów, fajnie ktoś odrobił tutaj pracę domową, ale również zrezygnowano z łopatologii i pozwolono poukrywać smaczki i nacieszyć się ich odnajdywaniem na przestrzeni całego filmu.
3. Jest to poniekąd połączenie dwóch powyższych punktów, ale dzięki temu ten film zrobił na mnie takie wrażenie. Chodzi konkretnie o 4 postaci:
-Tarkin
-Garven Dreis
-Jon Vander
-Księżniczka Leia
Wiem, że technologia poszła mocno do przodu, ale to co zobaczyłem po prostu zwaliło mnie z nóg. Dla niewiedzących, w filmie postanowiono zrezygnować ze znalezienia aktorów podobnych do tych, którzy odgrywali powyższe role w 1977 na rzecz całkowitego wskrzeszenia tychże postaci! Tarkin mógł wyglądać momentami troszkę sztucznie, ale reszta postaci to po prostu majstersztyk! Moje oczy nie mogły się nacieszyć tym, jak wspaniale przywrócono do życia bohaterów z ANH. Chyba nie byłem jedynym, który przecierał oczy ze zdumienia na widok młodziutkiej Carrie Fisher czy Petera Cushinga. Kiedy pierwszy raz pokazano plecy Wielkiego Moffa w filmie, spodziewałem się po prostu tego, że zobaczę aktora, który odrobinę przypomina pierwowzór aktorski. To, co zrobiono, aby wskrzesić Petera było czymś, czego jeszcze nigdy nie widziałem na ekranie kina. W ten sam sposób można by zrobić jeszcze jeden film z Robinem Williamsem czy nagrać koncert Freddiego Mercury. Jestem oczarowany i zachwycony!
4. Ostatnia scena na pokładzie statku dowodzenia Rebeliantów.
Co ja mam tu napisać? Po prostu zlałem się w spodnie...
Dobra, teraz trochę mięsa, ale będzie go naprawdę niewiele
1. Miałkość postaci. Oprócz Jyn właściwie niewiele wiemy o kimkolwiek, kto figuruje jako pierwszo lub drugoplanowe postaci. Wiemy że jest mnich który macha kijem i jego pomagier, że jest jakiś zbuntowany pilot, no i w sumie to wszystko... Z żadną z postaci się ani trochę nie utożsamiłem, po prostu były tłem w całym filmie. Równie dobrze całą misję mogła wykonywać Jyn i K-2 wraz z grupą anonimowych żołnierzy, efekt byłby ten sam.
2. Muzyka. Niestety, drugi raz wpadka Disneya. Następca Williamsa może i wywiązał się ze swojego zadania, ale najwyżej na 2+. Muzyka jest, słychać ją w tle, ale nic więcej o niej powiedzieć nie można, a szkoda, bo potencjał był przeogromny. Mieliśmy dostać epickie przeróbki Marsza Imperialnego czy The Force theme a jedyne co mamy to rytmiczne ram-pam-pam praktycznie przez cały film. Ani jeden motyw nie utkwił mi w pamięci i raczej nie sięgnę po soundtrack z Łotra 1, bo po prostu nie ma w nim niczego ciekawego.
3. Pierdoły, czyli drobnostki, które niby mi przeszkadzały, ale nie zasłużyły na osobne punkty i dogłębną analizę:
-przesadnie czerwone soczewki Vadera w zamku
-dyski HDD na których Imperium trzyma tajne plany zaawansowanych technologii
-kilka drobnych nieścisłości w fabule filmu
Ogólnie trudno mi jakoś podsumować ten film. Miałem właściwie gotową w głowie jakąś opinię jakąś minutę przed jego końcem, ale ostatnia scena po prostu postawiła mój świat na głowie.
Tak, jestem hejterem Disneya.
Tak, jestem zachwycony Rogue 1.
Podpisuję się pod tym, mam takie same odczucia... a ostatnia scena z Vaderem? Jak dla mnie na tę chwilę najlepsza w całym uniwersum, choć pewnie to na gorąco. Tak jak po TFA nie byłem zachwycony, tak teraz jestem na maksa, i na pewno pójdę jeszcze do kina na ten film.
Scena z Vaderem - mistrzostwo! Mieliśmy Mrocznego, strasznego Vadera w OT, ale na dobrą sprawę nie widzieliśmy nigdy w filmach jak Vader morduje z zimną krwią cały oddział żołnierzy. Nie żebym krytykował Vadera w OT, który jest już kultowy, ale teraz po raz pierwszy zobaczyliśmy pełnię potęgi Darth Vadera w OT
W kinie przy tej scenie, jak tylko zapalił miecz złapałem się za głowę, a potem otworzyłem paszczę i nie wierzyłem w to co widzę. Ale to było piękne! Szukam teraz tej sceny w czeluściach internetów, żeby szybko pobrać na dysk, ale nigdzie nie ma.
Awkop napisał:
choć pewnie to na gorąco.
-----------------------
Vader od połowy życia jest na gorąco. Choć na jego miejscu lepszym miejscem zamieszkania byłoby chyba Hoth - brak lawy, rebelia na miejscu. Tak czy siak drażliwy dobór słów - to jak śmianie się z niepełnosprawnego.
Też popuściłem. Jako minus dodałbym jeszcze trochę chaotyczny początek, hop siup z planety na planetę, po 5 sekund na każdej, ale whatever - to co dzieje się później rekompensuje wszystko.
Moja wstępna ocena to miliard/10, ochłonę to dam 9 jak człowiek.
Ciekawostka: nie było tego w polskich napisach, ale Chirrut i Baze wspomnieli, że są "Guardians of the Whills" - zupełnie jak "Journals of the Whills" z adaptacji książkowych ANH i TFA, tam gdzie były przepowiednie o Wybrańcu i innych mistycznych rzeczach. Cool.
Do tych smaczków dodam jeszcze: "Red Leeader - standing by" nad Scariff niesamowita scena
Jak już jesteśmy przy smaczkach, to rzecz jasna musiała paść ta legendarna fraza, chyba najbardziej legendarna obok "NMBZW" - Mam co do tego złe przeczucia. Chociaż w tym przypadku takie to trochę z dupy było i wklejone na siłę. Niczym nieuzasadniona była ta uwaga K. Niech Moc będzie z Wami.
JESTEM ZACHWYCONY. Może to przesadzona opinia, jako że zaraz po seansie, ale tak czuję na ten moment.
Masa nowych miejsc, masa nowych ras, postaci, pomysłów. Masa mocnych scen. Masa genialnych walk powietrznych. Masa nie przesadzonych nawiązań do OT.
A tak w ogóle to po prostu bardzo dobry film. Oceny jeszcze nie wystawiam, bo musiałbym dać 10/10, a pewnie są jakieś pomniejsze mankamenty, które za parę tygodni/miesięcy nie pozwolą mi na taką ocenę.
Rogue. Rogue One.
Ale raczej dla fanów. Ktoś nie zorientowany w tym świecie będzie się zastanawiał, o co tu do cholery chodzi... i co ci ludzie w tym widzą.
Film jest zrobiony bardzo sprawnie i wyśmienicie pełni swoją rolę. Miał zadowolić tych, którym nie podeszło TFA, i z tego co widzę zadanie to spełnił w 100% Inne oblicze Gwiezdnych Wojen, nowocześniejsze i mocniejsze jest w pewnym sensie lustrzanym odbiciem TFA zarówno pod względem klimatu wizualnego, jak i ogólnego nastroju.
Cóż można powiedzieć... i tak wszyscy obejrzą ten film. Niezłe aktorstwo, ciekawe postaci, sceny batalistyczne porywające. Wizualnie piękny. Muzyka nawet-nawet. Zgodnie z najnowszymi trendami, nie ma tu grzmiących motywów przewodnich, łatwo zapadających w pamięć... trochę szkoda, ale pełni w 100% swoją rolę.
Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to niezrozumiała dla mnie zmiana "chemii" panującej między parą głównych bohaterów w drugiej połowie filmu. Ale akcja jest na tyle wartka, że to w zasadzie nie przeszkadza.
Vader pojawia się niczym upiór z innej bajki. Sceny z nim są naprawdę mocne.
Ogólnie rzecz ujmując to widać że Gwiezdne Wojny są w dobrych rękach. Czekam na więcej. Może następnym razem w nieco lżejszym i bardziej "niepoważnym" wydaniu
darth_numbers napisał:
Ale raczej dla fanów. Ktoś nie zorientowany w tym świecie będzie się zastanawiał, o co tu do cholery chodzi...
-----------------------
po jednym z seansów TFA usłyszałem z sąsiedniego rzędu;
"o co w tym chodziło?"
Nic dziwnego. To pewnie był ktoś starszy i dojrzały. Fani i dzieci takich pytań nie zadają... albo wszystko rozumieją, albo chłoną wszystko, nie rozumiejąc nic
1. Niech Disney da Edwardsowi więcej filmów!
2. Myślicie, że Imwe był Jedi? Rękojeść jego kija wygląda jak rękojeść miecza świetlnego.
Nie, przecież zostało to wielokrotnie powiedziane, że nie jest Jedi. To, że jest maniakiem Mocy, to nie znaczy, że musi umieć się nią posługiwać. W nowym kanonie sporo takich mamy - Lor San Tekka, on i być może Maz Kanata (choć nie wiadomo, podobno istnieje możliwość, że umiała korzystać z Mocy). Teraz to modne jak widać. Niech Moc będzie z Wami.
Właśnie wróciłem z kina i muszę przyznać, że film mnie pozytywnie zaskoczył. Pierwsza, miła niespodzianka jest taka, że zwiastuny nie pokazują ścieżki dźwiękowej z filmu - czekałem na "can we trust you without your shackles" i się nie doczekałem (może była dokrętka).
Plusy:
- Ciemna strona Rebelii. To nie jest tylko wielki bohater, posiadacz cnót wszelakich Luke Skywalker. Mamy to skrytobójstwo, oszukiwanie, zabicie informatora - coś, co pokazuje, że Rebelia to nie są sami szlachetni rycerze.
- Rozbudowanie wszechświata - planet była porównywalna liczba co tych w klasycznej trylogii (nawet jeśli połowa z nich pojawia się w jednej scenie, jak sanktuarium Vadera)
- K-2SO, BB-8 się chowa. C3-PO się chowa. W ogóle wszystkie droidy się chowają.
- Nowe TIE
- Widać, że flota Rebelii to zbieranina wszystkiego co choć trochę nadaje się do walki
- Nienachalne nawiązania do IV części, właściwie poza R2D2 i C3PO nie raziły
- Widać, że Sojusz Rebeliantów dopiero się zawiązuje, są różne tarcia wewnątrz. Wygląda to naturalnie (wiem, że polska polityka to ekstremum braku kompromisu, ale i tak w epizodach IV-VI w ogóle tego nie było)
- Dyrektor Krennic: ambitny karierowicz, który jest dla kariery w stanie zrobić wszystko
- "Red Leader, this is Gold Leader, we`re starting the attack run with ion torpedos" - pokazanie zarówno jego, jak i dowódcy eskadry Czerwonych - aż się uśmiechnąłem
- Imperium rozwalające swój odpowiednik Narodowego Archiwum Cyfrowego, bo tak jest łatwiej. Zwycięstwo za wszelką cenę!
-Tarkin, za bycie Tarkinem.
- Koniec bitwy, gdzie po prostu ISD Vadera wyskakuje z nadprzestrzeni i taranuje korwetę. Dla mnie to symboliczna scena pokazująca walkę Dawida z Goliatem
- Cały Rogue One ginie. Miła odmiana po bohaterach, którzy i tak przeżyją.
Wady:
-Vader. Raz, że ma zbyt czerwone szkła, dwa, że James Earl Jones brzmi po prostu... staro. To raziło mnie już w drugim sezonie Rebelsów, ale tutaj brzmi to jeszcze gorzej.
- Jak plany GŚ, które był w wielkie walizie mieszczą się w dłoni?
- Bitwa o Scarif - bez planu, bez pomysłu, na Hurra!
- Poza Casianem i Jyn nie mamy możliwości poznać motywacji bohaterów.
- Mało Galena Erso - Mads Mikkelsen zasługiwał na więcej.
Przepraszam, że akurat tu, ale w kwestii czerwonych soczewek Vadera, bo już gdzie indziej też było: Dla mnie to odbicie zewnętrznego światła, bo na hełmie też było. Ale może mi się mara. ~
Też tak mi się wydaje, bo przykładowo w scenie na jego krążowniku (chwilę przed rzezią) były całkowicie czarne. Ale fakt, że ten czerwony był przesadzony i jeżeli to nie było żadne światło, to słabo. Niech Moc będzie z Wami.
Rozmowa Vader z Krenniciem toczy się na platformie, spod której bije czerwona łuna (poświata od lawy). Dodatkowo jest w niej kilka urządzeń ze sporymi czerwonymi kontrolkami. No i odblask jest w jednej soczewce i hełmie. Druga soczewka jest ciemna. Mi pasuje. ~
Torvik napisał:
- Imperium rozwalające swój odpowiednik Narodowego Archiwum Cyfrowego, bo tak jest łatwiej. Zwycięstwo za wszelką cenę!
-----------------------
Ja to odbieram jako niecną zagrywkę GM Tarkina, który za jednym zamachem uniemożliwił "ucieczkę" gorących danych, ale i zręcznie pozbył się ambitnego konkurenta. Teraz wszystkie zasługi za skonstruowanie GŚ spłyną na niego.
-Uwaga! Spoilery!
Wow! To było ge-nia-lne! Fe-no-me-na-lne! O takie Star Wars walczyłem! Na takie Star Wars czekałem! Jeżeli po TFA byłem zawiedziony, to teraz Rogue One to zrekompensował; zresztą pewnie nie tylko mi. Tak na krótko: świetna, wartka akcja, wybitne sceny batalistyczne (tak jak pisali amerykańscy dziennikarze, w tym spin-offie doszło być może nawet i do najlepszej w calej sadze), świetna fabuła i aktorstwo - Jyn i Cassian byli świetni! Szkoda, że nie przeżyli jako jedyni, bo na to liczyłem. Bardzo ich polubiłem. Tak samo K2, który kradnie każdą scenę. Jedna z moich ulubionych postaci - Tarkin. To było coś niesamowitego, znowu zobaczyć go na ekranie odegranego przez Cushinga. I inna postać, należąca do moich ulubionych - Vader. Było go mało, ale jak się pojawiał, to zaznaczał swoją obecność w sposób iście fenomenalny. A ta scena mordu - sztos! Zawsze chciałem go takiego zobaczyć. Tak jak napisał Awkop - być może najlepsza scena całej sagi. Było klimatycznie, było mrocznie, było tak jak trzeba. Nie mogę się doczekać kolejnego seansu. Po nim napiszę coś dłuższego. A tymczasem cieszcie się tymi wspaniałymi Gwiezdnymi Wojnami! Niech Moc będzie z Wami.
Mam w głowie mętlik. Pozytywny. Tego było za dużo. ~ Kto nie widział, niech nie czyta, ale to temat ze spoilerami. ~
W kilku punktach, bo tak, po pierwszym razie, jest łatwiej.
1. Trochę chaotycznie. Montaż? Narracja? Nie wiem, w pierwszej części coś mi zgrzytało.
2. Trochę przegadane. ~
3. "Dziwna" muzyka, ale takt tu, dwa takty tam i micha się cieszy, choć bez nucenia, jak w TFA (baaaardzo nie chcę się odnosić ~), choć tu może bardziej.
4. Smaczki urocze, czasami zbyt nachalne; to złe słowo, bo dla kogoś, kto siedzi w tym od lat oczywiste, ale piękne. ~ Red Five. ~
Evazana i Ponda Baba. ~
"Muszę wrócić na Alderaan". ~
R2-D2 i C-3PO ~
Vjun i to nie Sm^Hnoke był w zbiorniku. ~
I tak można sobie pisać i pisać...
5. Wszyscy martwi? Poważnie? Tak właśnie miało być!
6. Końcówka... To trzeba zobaczyć na własne oczy!
7. Bardzo dla fanów. I to _bardzo_ dobrze. ~
8. Durnotki? Oczywiście, ale patrz 7. ~
Z prywaty:
1. Skąd oni mieli pliki HK-47? ~
2. Lepsza inscenizacja WFGW, ale cosik filmy im się pomieszały. ~ Ale ogólnie było fajniej niż rok temu. Znów niczego nie wygrałem, pewnie dlatego, że się ukrywałem. ~
3. Jeszcze parę razy. ~ I już się nie mogę doczekać na VHS, DVD, BR, czy na czym sobie kupię i klatka po klatce. Jak nigdy...
Inscenizacja super wyszła, z boku stałem i wiele mogłem przeoczyć, ale nic się nie zepsuło. A że nie pod Łotra? Ciężko by Szare Miecze się wpasowały w film bez Jedi.
Też oglądałem z boku. A że pod światło ze ścian z kasami, to zdjęcia wyszły tak sobie.
A z "pomylonym filmem", to bardziej mi chodziło, że inscenizacja elegancko wprowadzała do EVIII, bo do R1 to faktycznie "trochę" trudno. ~
Drugie podejście, z większym spokojem, bo bez obaw, że gdzieś będzie bryndza. ~
1. W "gadanych" scenach bardzo fajna, pasująca muzyka. Wcześniej mi umknęła, teraz przypasowała. Same sceny też z sensem. Gdyby chciano pokazać motywacje każdego z ekipy, film trwałby pewnie z 6h. ~ Tak jak vilkala chciałbym wiedzieć:
- co zrobił Bohdi że chce odkupienia; W końcu jako pilot transportowca chyba za dużo nie mógł nabroić. Z drugiej strony wiedza, którą posiada, chyba przekracza znajomość procedur koniecznych do wożenia zaopatrzenia.
- dlaczego Baze stracił wiarę a Chirrut nie, co w ogóle robili strażnicy świątyni; Obaj świetnie uzupełnili brak, który zawsze mnie trapił w SW. Gdy byli Jedi, Moc była tylko dla wybranych, reszta świata jakby ją ignorowała. Gdy Jedi zabrakło, pozostało tylko "May the Force be with you". A tu okazuje się, że nie, że byli ludzie (no dobra, istoty), które nie mając do Mocy dostępu traktowali Moc bardzo serio. Super. ~
- kiedy Cassian znalazł K2 i co się wydarzyło jak miał 6 lat, jak Jyn trafiła do obozu pracy? - no właśnie.
Spin-off do spin-offa? Dlaczego nie? ~ Nawet w postaci 4 półgodzinnych historii zebranych w jednym filmie.
2. Wspaniale zagrany Krennic. Taka ambitna glista, której Tarkin z Vaderm pokazali gdzie jej miejsce. Tarkin zabierając zabawkę, Vader po swojemu. ~
3. Wyjaśnił mi się powrót Cassiana. Nie spadł w otchłań, ale tylko "trochę" na platformę. Samo archiwum też ma sens
4. I pewnie wiele więcej.
Jest coraz lepiej. ~ Następny seans już w niedzielę. ~
Tarkin się po prostu odegrał za pewną przykrą dla niego sprawę z przeszłości, w którą wrobil go Kremik.
Jeszcze raz wielkie dzięki dla Vilkali za namówie mnie do przeczytania "Catalysta"
Trzecie podejście, tym razem z kumplem, któremu w zeszłym roku TFA się spodobało. Po RO stwierdził: "Twórcy nowej trylogii mają przerąbane. To są Gwiezdne Wojny, a oni robią jakieś popierdułki." I chce iść kolejny raz. ~
W środę o 19tej sala była w zasadzie pełna. W piątek o 14tej raczej luźno. W niedzielę o 11tej może z 50%. Trzy różne kina; 2D i napisy.
Mi z każdym seansem podoba się bardziej. Szkoda, że kolejny najwcześniej w czwartek. ~
Czwarte podejście kontrolne, a nuż ktoś przeżył? Jednak nie. ~
1. Wyjaśnił mi się Vader, choć nie musiał.
2. Dźwięk i oczy K-2SO. Rewelacja. C-3PO szumiał serwomotorami, ale raczej tak monotonnie. K-2SO brzęczy znacznie ładniej. No i te oczka, chyba pierwsze "żywe". ~
3. Polubiłem Sawa. Wcześniej wnerwiał mnie przerysowaniem, ale to ma sens przy jego paranoi. Tak jak Moja Lepsza Połowa oceniła Drivera, że "jeśli miał zagrać dupka, to wyszło mu koncertowo", tak dla mnie Whitaker pięknie oddał pokręcony strzępek człowieka. Skoro spotkał dzielną ekipę Ducha, to trudno mu się dziwić, że wszędzie węszy wrogów. ~
A propos Mojej Lepszej Połowy, to zaciągnąłem Ją na mój piąty seans. Lubi SW na podobnej zasadzie, jak ja lubię skoki narciarskie - świetnie się na nich drzemie. ~ Przeżyła, podobało się bardziej niż TFA, bo choć to kolejny film o tym samym, to jednak z sensem. Wizualnie najlepszy film SW. Księżniczkę odebrała jako montaż ujęć z AHN, a nie jako CGI.
Szóste podejście z kumpelą, która jako jedyna mi znana zaczytuje się fantastyką, choć raczej w kierunku fantasy, niż sci-fi, ale space opera też jej pasuje. Jedyne zastrzeżenie jakie miała, to że wyciągnąłem ją na film, który kończy się tak smutno. Ale się podobało. Podobnie, jak Moja Lepsza Połowa, była zaskoczona, gdy powiedziałem Tarkin był dorabiany CGI. W trakcie filmu tego nie zauważyły.
Trzem całkowicie różnym osobom, które "wyciągnąłem" do kina, film się podobał.
Sześć razy i jeszcze nie mam dosyć. Bogactwo wizualne i szczególiki widoczne po bokach zachwycają. Z każdym kolejnym razem bardziej.
Co do ostatniego - bo to piękny film jest Tak po prostu. Ja nke mogę się doczekac BD, żeby sobie odtwarzać kiedy chcę, powtarzać ulubione sceny itp.
Obecnie najrzadziej denerwujące jest odbicie się od kas, bo "sold out" grrrrr...
Widzę, że odbierasz Sawa podobnie jak ja - paranoika i wrak człowieka, który przegrał faktycznie wszystko i stracił wszystko, i nawet jak gdzieś jest nadzieja, to już nie dla niego. Przed ostatnim seansem sobie zadałem ten arc z nim z TCW. W każdym razie Saw jest kolejnym elementem do listy "co wyniosło TCW do SW".
Siódme podejście, tym razem 3D i kumpelą, która 3D bardzo lubi. Film się jej podobał, efekty super, fabuła dobra, nawet 3D doceniła, ale... jako jedyna ze znanych mi niewirtualnuch osób uznała, że TFA w niektórych aspektach jest lepszy. Co nie znaczy, że RO nie jest dobry, bo jest, ale TFA podobało się bardziej. Przyznała, że spore znaczenie miało znacznie lepsze 3D. Tak jak dwie dziewczyny, z którymi oglądałem RO wcześniej, nie wychwyciła, że coś jest nie tak z Tarkinem.
Dla mnie 3D jest zbędne, czasami konwersja wręcz przeszkadza. Oglądaliśmy film w Multikinie na Grunwaldzie, które to kino korzysta z Dolby 3D. Rok temu TFA w Heliosie w okularach z polaryzacją, może nawet w DepthQ. Możliwe, że to też ma jakieś znaczenie. Tak czy siak:
- Część scen wygląda znośnie lub nawet fajnie. Widoki na Scarif, bitwa, trochę scen plenerowych. Najlepiej wyszła lornetka i celownik. ~
- Reszta (dialogi, bliskie sceny) przypominają mi trochę moje nieudane zdjęcia, w których aparacik pokazał co to focus hunting. ~ Rozumiem, że to koszt konwersji, ale nie jest to dobre. IMHO lepiej, gdyby tego typu sceny zostawiono całkiem płaskie.
Wyjście do kina dzień po dniu zdarza mi się niezmiernie rzadko, a już na ten sam film - prawie wcale. Trochę z przypadku, ale warto było, mimo zastrzeżeń do 3D. Tym bardziej, że kolejny seans Rogue One za rok, znaczy się za kilka dni. ~
BTW szukając info o 3D we Wrocku okazało się, że na Bielanach jest Helios 4K z Dolby Atmos i 3D DepthQ. Może dam jeszcze raz szansę RO 3D, bo tylko tak wyświetlają w Dolby Atmos (dobrze, że z napisami ~ choć najfajniej było by bez nich). No i na pewno jeszcze raz w 2D i 4K. Ale to w przyszłym roku.
Siódme podejście - niezły wynik. Cały czas czułem, że ktoś mi po piętach depcze Ja też już kończę z R1... w tym roku (11x).
Wierszyk mieszany, bo uczucia niestety też
Czymże jest Star Wars!? Star Wars jest Magią!
W starej trylogii sięga zenitu!
W prequelach kuleje, choć z filmu na film jest coraz lepiej!
Czymże jest Star Wars?! Star Wars jest magią! której w Łotr jeden bardzo brakuje
Vader choć jest! nie wzbudza emocji
cieszy bo cieszy, jak postacie popularne
czymże jest Star Wars!? Star Wars jest magią!
Epizod VIII przywrócić moc z powrotem musi!
Ogólnie nie będę się wypowiadać na temat tego filmu... bo ten film mnie nawet nie natchnął na rozpisywanie się niestety...
oceniam ten film 6,5/10 chciałem wyżej ale sobie przemyślałem że nie... SW VII jutro na odtrutkę dla mnie też o ile załapię się na ten darmowy seans w KATO
lol, ić pan w luj
dziękuję za kulturę
nie kontynuuję dyskusji i nie pozdrawiam
Film dopiero obejrzę po premierze w HBO z lektorem... wcześniej nie dam rady...
Masz rację. Tyle, że odwrotnie. ~
Dla ciebie tak dla mnie nie
Zapomniałem o TFA
jeszcze raz
Czymże jest Star Wars!? Star Wars jest Magią!
W starej trylogii sięga zenitu!
W prequelach kuleje, choć z filmu na film jest coraz lepiej!
Czymże jest Star Wars!? Star Wars jest magią!
Po latach oczekiwań nadeszło TFA, obłędne, magiczne i wzruszające. Tak właśnie magia Star Wars wygląda
Czymże jest Star Wars?! Star Wars jest magią! której w Łotr jeden bardzo brakuje
Vader choć jest! nie wzbudza emocji
cieszy bo cieszy, jak postacie popularne
czymże jest Star Wars!? Star Wars jest magią!
Epizod VIII przywrócić moc z powrotem musi!
teraz pasuje
Też muszę sobie zaaplikować VII, i to prędko.
No dokładnie... ten film tak zawiódł że nawet nie mam słów
No popatrz, "nawet nie mam słów", a nastrzelałeś dwadzieścia kilka postów w wątku, który ma ciut ponad 100 (z Twoimi). Choć obiecywałeś: "Ogólnie nie będę się wypowiadać na temat tego filmu..."
Nie podobało się, trudno, ale takie marudzenie - z argumentami w stylu "ten film to jedna wielka masakra", "klimat... niestety ja go nie czułem", czy "film jest dlatego ciężki i przytłaczający..." - kojarzy mi się z, hmmm, pewnym bólem. Oderwij się od klawiatury i skocz do apteki po maść. A potem na "Fantastyczne bestie", tam są Jedi, Moc (The Force), czysty klimat SW. Będzie Pan zadowolony.
Nastrzelałem bo targają mną emocję... i jest jeszcze gorzej... skoro ty masz prawo marudzić nad TFA to ja mam prawo na R1
nie marudzę... zawiodłem się bo wyszedłem z kina z mieszanymi uczuciami... chciałem nawet dać 7,5 ale po drodze do domu nic mnie natchnęło żeby ułożyć jakąś opinię na 7,5... więc wystawiłem 6,5 myśląc że jak wstanę rano to mi przejdzie...
wstałem a filmu nawet już nie pamięta... a TFA znałem na pamięć po 3 seansach w kinie i nie nudził...
nie będziesz mi mówić co mam robić... ci nie mówię ale jak chcesz to zastąpię to tak
"Nie podobało ci się TFA, trudno ale takie marudzenie w stylu "ten film to kopia, kalka Nowej Nadziei, parodia SW" kojarzy mi się też z pewnym bólem...
proponuję też się oderwać od klawiatury... tyle w temacie... i już mnie nie prowokuj...
A gdzie ja marudzę na TFA? Że nie pieję z zachwytu? Moje prawo. ~ Ale nie obnoszę się z nim gdzie się da.
O TFA napisałem rok temu:
"Czy mi się podobało? Tak.
Czy jestem rozczarowany? Tak.
Czy jeszcze raz obejrzę? Tak."
Meliskę polecam. Potrójną. Bo Ci żyłka trzaśnie czy coś.
Aha i zmień avatar. ~
Marudzisz bo nie podoba ci się moja opinia dla RO przy czym uwielbiam TFA
to zwracam honor trochę dziwna opinia ale ok... I masz do niej prawo ale ja też... Film mnie naprawdę musi zezłościć... zwłaszca że nie jestem zbyt wymagającym widzem... Ale jak dostanę takie twory jak książę półromansu... Hobbit bitwa 4 armii
to nie mam litości... RO zapisuje się do tych tworów... Poczytaj jeszcze moje opinie przed filmem... Broniłem tego filmu z myślą że będę go bronić po seansie...niestety jest inaczej...
Czasem jest nerwowy więc wybacz... Ale dzięki za troskę
nope... YODA RZĄDZI
Z tego co widzę, jestem raczej osamotniony w mojej opinii - ale jak dla mnie Rouge One to zwykły przeciętniak.
Przede wszystkim uważam, że twórcy nie za bardzo wiedzieli jaki film chcą zrobić. Wojenne kino? Przykry żart - Rouge Ona jest daleki klimatem od chociażby Przełęczy Ocalonych - czuć tutaj Holywood. Tak, pod koniec jest mroczniej i tragicznej początek spoilera w chwilach gdy główni bohaterowie giną koniec spoilera, ale to nie zmienia faktu, że przed tymi wydarzeniami koniecznie muszą dokonać wspaniale epickich czynów. Jednym słowem : w końcówce filmu sporo jest niepotrzebnego patosu. Przykładem niech będzie kuriozalna scena ze początek spoilera ślepym strażnikiem Jedi. koniec spoilera
Star Wars? No z tym też kiepsko. Wiem, że film miał się wyróżniać klimatem - i się wyróżnia. Ale nie wydaje mi się aby była to jakaś specjalna zaleta. Rouge One mógłby dziać się w jakimkolwiek uniwersum - bo poza ostatnią sceną kompletnie nie ma tu mistycyzmu i tajemniczości, która przecież od zawsze towarzyszyła tej serii.
Reżyseria scen akcji pozostawia wiele do życzenia: większość z nich jest wygrana na zbliżeniach, które nie oddają chaosu pola bitwy, a jedynie sprawiają wrażenie amatorszczyzny. Co więcej bohaterowie to istne jednosobowe odziały specjalne - jeżeli ktoś spodziewał się zobaczyć potęgę Imperium srogo się zawiedzie. Zaryzykuje stwierdzenie że w filmie ginie więcej szturmowców niż w całej starej trylogii.
Muzyka? Ponownie, poza ostatnią sceną, nie zauważyłem żadnych dobrych utworów. Nawet dość słabe na tym polu TFA miało zdecydowanie lepszy wybór (March of the Resistance, Rey Theme, Ren Theme).
Efekty robią świetne wrażenie, zwłaszcza początek spoilera scena zniszczenia Jehdy koniec spoilera wgniata w fotel. Absolutnie nie mam się do czego przyczepić pomijając komputerowo generowanego Tarkina – który choć dopracowany w najmniejszych szczegółach wciąż sprawia wrażenie pewnej nienaturalność i sztuczności.
Postacie? Cassian Andor jest poprawny, Jyn Erso dobra, a K-2SO wspaniały. Reszta taka sobie, siedzenia nie urywają. Nie zżyłem się z nimi, Czarny charakter ciekawy, aczkolwiek w mojej opinii dostał zbyt mało ekranowego czasu. Warto jednak pochwalić twórców że nie przedstawili nam Rebelii jako jedynego słusznego dobra i nieskazitelnych wybawicieli galaktyki.
Przede wszystkim brak tu scen które zapadałyby w pamięć – po pierwszym seansie jestem w stanie wymienić dosłownie dwie które zrobiły na mnie jakiekolwiek większe wrażenie. Chodzi mi rzecz jasna o początek spoilera pierwszy strzał z gwiazdy śmierci i końcową sekwencje Vadera koniec spoilera.
Kostiumy i scenografia jak najbardziej na plus – czuć desperacje i biedę rebelii, widać że nie obracamy się w sterylnym środowisku. Martwił mnie jednak dziwaczny hełm Vadera – nie pamiętam aby w starej trylogii aż tak bardzo odstawał od ciała... kostium Mrocznego Lorda sprawia przez to w pewnych ujęciach dość tandetne wrażenie.
Czy więc Rouge One to zły film? Z pewnością nie, to film zrealizowany poprawnie, ładny wizualnie, posiadający kilka niewątpliwych zalet. Zawiódł jednak moje oczekiwanie i muszę przyznać, że nie uważam wcale aby był lepszy od TFA.
Takie 7/10 albo 4/6 w szkolnej skali.
Niech Moc będzie z wami.
Reżyseria scen akcji pozostawia wiele do życzenia: większość z nich jest wygrana na zbliżeniach, które nie oddają chaosu pola bitwy, a jedynie sprawiają wrażenie amatorszczyzny. Co więcej bohaterowie to istne jednosobowe odziały specjalne - jeżeli ktoś spodziewał się zobaczyć potęgę Imperium to się srogo zawiedzie. Zaryzykuje stwierdzenie że w filmie ginie więcej szturmowców niż w całej starej trylogii.
Generalnie film cud miód orzeszki.
Jedyne minusy jak dla mnie to:
-Soundtrack byle jaki.
-Słabo wyglądający Tarkin i Leia
-No i znowu przemowa przed akcja okraszona patosem. Więcej uwag nie mam.
Leia faktycznie sztuczna taka zbyt komputerowa
Opinia oczywiście będzie zawierała SPOILERY. Mam bardzo mieszane uczucia po seansie. I tak jak Strażnik Jedi, chyba jestem w mniejszości.
Na początek standardowo porównanie do TFA. Kiedy ogłoszono że będą kręcić nowe filmy, byłem bardzo pozytywnie nastawiony do spin offów, a w stosunku do epizodów byłem raczej sceptyczny. Po obejrzeniu obu produkcji moje zdanie zmieniło się o 180 stopni. Przebudzenie zrobiło na mnie ogromne, pozytywne wrażenie. To były Star Wars na które czekałem, klimat wylewał się na mnie z ekranu. Rogue One natomiast... Jest filmem bardzo nierównym. I do końca nie wiem jak go ocenić.
Przez 3/4 filmu zwyczajnie się wynudziłem. Są lepsze i gorsze momenty, ale jednak w większości czułem rozczarowanie. Mam wrażenie że Edwards nie bardzo potrafi budować napięcie - pierwszy strzał z Gwiazdy Śmierci - to jest scena która powinna wciskać w fotel. A ona jest zaledwie poprawna. Jest widowiskowa, to fakt - cały film pod względem widowiskowości przebija TFA. Ale ładunek emocjonalny który daje ta scena jest dla mnie niewielki. Strzał ze Starkillera - mimo że zniszczono jakąś anonimową planetę (nadal uważam że to powinno być Coruscant) i zginęli jacyś anonimowi ludzie, spowodował u mnie o wiele bardziej emocjonalną reakcję niż zniszczenie Jedhy.
Druga kwestia - postacie. Są niestety nijakie. Jyn i Andor jeszcze jakoś się bronią, ale reszta... Po prostu są, robią swoje i giną. Trudno się do nich przywiązać. Wyróżnia się jak dla mnie tylko K2 - klasa.
Sama fabuła... Ot, kolejna interpretacja zdobycia planów Gwiazdy Śmierci przez Rebelię. Wiadomo było jak się potoczy. Miałem momentami wrażenie oglądania wysokobudżetowego fanfilmu, z gościnnym udziałem kilku aktorów z prequeli + Tarkinem w CGI... O ile w przypadku Lei zabieg uważam za udany, tak Tarkin... Mogło go tam nie być. Albo mógł pojawić się, tak jak Leia, na kilka sekund w jednej scenie, bo jego rola i tak była minimalna. Takie wskrzeszanie nieżyjących aktorów zupełnie do mnie nie przemawia.
Ale zaznaczam, że powyższy opis dotyczy jedynie 3/4 filmu. Bo później następuje końcówka...
Końcówka...
To jest wszystko to na co czekałem w Rogue One. Wspaniała akcja, napięcie, emocje i klimat Star Wars. Naprawdę czuć że to się dzieje w tym samym świecie, dosłownie momenty przed Nową Nadzieją. Tu wystrzał z Gwiazdy Śmierci jest tym czym być powinien - zwieńczeniem filmu. Bohaterowie giną, ale odnoszą zwycięstwo. No i Vader. Dokładnie taki jak miał być.
Końcowej oceny nie wydam, bo szczerze nie wiem jaką. Dawno nie oglądałem filmu którym byłbym rozczarowany i oczarowany jednocześnie...
a wyszło przeciętnie. Na szybko i nieco niepoukładane, ale od początku. Spoilery, oczywiście.
Przed seansem nie przeszkadzało mi, że nie będzie napisów początkowych, natomiast już po - bardzo żałuję, bo byłby to jedyny moment z jakimkolwiek charakterystycznym wątkiem muzycznym. Jeżeli coś było przy tym filmie robione na kolanie to na pewno muzyka. Późno oznajmiona światu zmiana kompozytora jest niestety słyszalna. Muzyka niby jest, a jakoby jej nie było. Nic charakterystycznego. Nic. Kuriozum to epicka bitwa z końcówki, którą ogląda się bez większych emocji, bo muzyka nie gra w niej większej roli, dźwięki nie budują niczego dodatkowego. Czyżby Williams był nie do zastąpienia? Czy wina późnej zmiany kompozytora? Nie wiem, ale film bez muzyki mnóstwo traci klimatu. I to chyba jeden z największych minusów.
Dalej. Sczerze? Przez pierwsze 30 minut byłam osłupiona tym, jak słabe widowisko oglądam. Wrócił koszmar z drętwotą trailerów. Cała obława na rodzinkę Erso z początku jak gra w teatrzyku na zadupiu. Dawno nie widziałam czegoś tak sztucznego. Na szczęście najgorszy jest początek, potem, przy kolejnych postaciach robi się ciut lepiej.
Ale pierwsze wejście Krennica, co i jak mówi - niestety, komiczne. Ponoć McDiarmid przeszarżował z Palpatine`m. Nie sądzę. Ben Mendelsohn nie stworzył przekonującej postaci, jakieś wykoślawione, niedookreślone nie-wiadomo-co. Mało tego! W zestawieniu z cyfrowym Tarkinem ta postać (żywy aktor!) po prostu nie istnieje. Dzięki Krennicowi doceniłam charyzmę i powagę całej postaci Tarkina, której ten pierwszy jest pozbawiony. Złoczyńca na duży minus.
Może czas na coś o bohaterach, bo co do gry aktorskiej miałam największe obawy. Na plus nowy droid, z prostym, ale ciekawym backstory, nośnik żartów (bardzo przyjemnych, niewymuszonych), ale nie rzucał nimi co rusz, co również na plus. No i jego śmierć chyba najbardziej wzrusza. Chirrut Imwe też udany, fajna relacja z Malbusem. Felicity Jones nie była tak tragiczna jak w Inferno, w momentach z tatuśkiem czy przemawiając była całkiem przekonująca, poprawnie. Reszta ekipy też poprawnie, ale nic więcej. Wątki uczestinków Łotra są na tyle mało rozbudowane, a gra aktorska tylko poprawna, więc trudno się z nimi zżyć (poza wspomnianym droidem). Mikkelsen również przeciętnie, nie miał tu za wiele do grania, to fakt, ale nic szczególnego. Saw niewykorzystany, a trzeba przyznać, że dobrze zagrane, ale za mało go było.
Co jest zaskakujące, a na czym złapałam się podczas seansu, że najlepsze momenty tego filmu odnoszą się do nostalgii. Vadera było ile? 2 minuty? Ale jakże intensywne! To, co robi pod koniec - piękne! Tarkin, mimo, że cyfrowy to nadal Tarkin i żaden Krennic tego nie zmieni. Chwilka z Leią czy z Bailem Organą. Słabe i na siłę było tylko to z C3PO i R2D2, ale mniejsza. Wszystko, co teoretycznie nowe nie robi większego wrażenia. Żadna postać.
Efekty dość nierówne. Np. ujęcia z kokpitów wyglądają fajnie, ale już wylatujące chmarą TIE mocno trącą grą komputerową. To, co było sztuczne w trailerach tu też jest. No i nie ukrywajmy, widać, że Leia i Tarkin to komputer, ale o to nie robię zarzutu, bo gdyby ich nie było to nie wiem...
Najmocniejszą stroną jest historia, kupuję motywacje Galena związane z konstrukcją GŚ - proste, ale naturalne. Historia pozwala inaczej spojrzeć na ANH i wyjaśniła mi jedną odwieczną niewiadomą, za co ma plusa. Taki syndrom prequeli - dobrze przemyślana historia, gorzej z realizacją jej w postaci filmu.
Od śmierci droida film się staje takim trochę liczeniem trupów - zastanawiasz się w jaki sposób kolejny członek Łotra zginie. I tak się dzieje. Słabe. Znaczy, fajnie, że wszyscy giną, ale nie jeden za drugim, kto "ładniej", a kto zdąży sprzedać przed zgonem ckliwy tekst. No, pompa przy Imwe i Malbusie i tandeta przy Jyn i Andorze była.
Podsumowując, najmocniejszy aspekt filmu to historia, pomniejsze to pewne sceny, głównie nostalgiczne, dzięki którym wiemy, że oglądamy mimo wszystko SW, droid, bitwa nad Scarif całkiem spektakularna (szkoda, że bez muzyki), charakteryzacja, pożyczeni z planu TFA obcy fajni, plenery i to chyba tyle.
Leży muzyka, a co za tym idzie w dużej części klimat, który z GW mi się nie kojarzy, leżą bohaterowie poprzez za mało backstory, a czasem tylko poprawną grę aktorską, Krennic leży totalnie.
Film od kinomaniaka - 6/10
Film jako SW - to nie SW
Mogę się podpisać pod Twoją opinią, nie ze wszystkim w stu procentach, ale z meritum to i owszem.
Tragiczna muzyka, gra aktorska słaba, brak SW w SW. A na dodatek historia mnie mudziła jak flaki z olejem - miał być film wojenny a była tylko jedna bitewka
Podpisuję się chociaż te słowa film jako SW to nie SW zastąpiłbym inaczej bo to jednak nie miało być SW a spin off
ja bym to zastąpił tak... "film jako film z uniwersum Star Wars" to niestety nie jest film z uniwersum Star Wars... nawet z New Hope to się ładnie nie komponuje
jako kinomaniak... dałem 5/10 masakra obudziłem się i trzezwo myślę
trzeba TFA obejrzeć trzeba
... i, niestety, bez zmian. Liczyłam, że IMAX da to dodatkowe coś, co miałam podczas seansu TFA, że pokochałam ten film jeszcze bardziej za sceny, które w zwykłym kinie były zapychaczami.
Przy tych dwóch seansach dostrzegłam kilka drobiazgów na plus, ale dużo więcej na minus, więc nic się nie zmieniło - średniaczek. Ale po kolei.
Po pierwsze i najważniejsze - NIE PRZEPŁACAJCIE W TYM PRZYPADKU ZA SEANS W IMAX!!!
Pytam forumowych znawców IMAXA - dlaczego różnica na seansie IMAX 3D jest tak kolosalna między TFA a R1? Tzn. TFA wręcz osłupia czy to wrażeniem wyłażenia z ekranu czy głębi, praktycznie przez cały film są takie sceny. Dlaczego podczas R1 najlepszy IMAXOWY efekt to... początkowe odliczanie od 10 do 1?! Od biedy naliczyłam na siłę 3 (3!!!) sceny tylko z takim efektem głębi. Na siłę. Wyłażenia - nie ma. Jest niby epicka bitwa w kosmosie, która jest po prostu płaska! Najlepiej to sobie porównać, oglądając sceny z obu filmów z niszczycielami - Finalizer smyra dziobem po nosie, Destroyery z R1 bardzo chcą, ale nie mogą.
Pytam zatem: skąd ta różnica? I ostrzegam tych, co rozważają, bo chcą powtórki z seansu TFA - nie będzie powtórki, nie wyrzucajcie pieniędzy, możecie spokojnie iść na zwykłe 2D lub zywkłe 3D. Bo sam IMAXOWY dźwięk, choć jak zwykle cudny, nie jest wart wiele bez strony wizualnej.
To jest mój największy zarzut - liczyłam, że IMAX zmieni coś w moim postrzeganiu, a okazało się, że tylko straciłam pieniądze...
Kolejne minusiki. Saw Gerrara. Za pierwszym razem nie wiem, czego się nawdychałam, że uważałam tę postać za całkiem nieźle zagraną. Tym razem wzbudzała we mnie tylko irytację i się pokuszę o stwierdzenie, że to najgorzej zagrana postać tego filmu. Przerysowana, rozemocjonowana, pretensjonalna, a nie wiemy tak naprawdę dlaczego, bo nie mamy odpowiedniego backstory. To samo Felicity przy tatuśku-hologramie. Za pierwszym razem wydawało się znośnie, tym razem, jak zobaczyłam, jak próbuje uronić łzę to myślałam, że ma zatwardzenie... nie no serio... To są chyba podstawy u aktora, płakanie na zawołanie? Sztucznie, drętwo, na siłę, cała Felicity... Weź takiej kibicuj...
Ale, znalazło się kilka dobrych rzeczy, które albo zrewidowałam, albo dopiero zobaczyłam.
Po pierwsze komputerowe postaci, szczególnie Tarkin. Za pierwszym razem w 2D on, a bardziej Leia (pilotów nie liczę, bo są ułamki sekund) wydawali się bardziej nienaturalni. Może to efekt kolejnych seansów i przyzwyczajenia się, ale tym razem nie było takiej różnicy, ba, przy Tarkinie, żeby znaleźć jakiś nienaturalny grymas trzeba było mi się nieźle wysilić. Praca w to włożona robi jednak ogromne wrażenie. Nawet te kilka sekund z Leią. Nie wiem, czy obesny szczyt możliwości, ale naszła mnie myśl "ostatnio coś takiego miałam przy Gollumie". Czy to osiągnięcie na miarę Golluma? Trudno mi ocenić, Gollum to lwia część LOTR, mnóstwo dynamicznych scen. Z drugiej strony Tarkin to człowiek, nieprzypadkowy, bo aktor, którego widzieliśmy wcześniej, ale w bardzo statycznych ujęciach. Czy to wystarczy na Oscara za efekty? Nie wiem, ale jeśli ten film dostanie to się nie zdziwię.
Kolejna rzecz - znalazłam dobrze pasujący motyw muzyczny do świetnej sceny, angażującej na dodatek słabego villaina, bo Krennica. Zza chmur wysuwa się Gwiazdunia, Krennic na Scarif, zbity pies, unosi wzrok na swoją dzidzię, z której nowy tatuś - Tarkin za chwilę wyda rozkaz do strzału. Pomagierzy wciskają kolejne guziczki. Jest muzyczka. Jest fajnie. Jest przez chwilę klimat, są emocje, jest to coś. Krótkie, ale dobre.
Kolejna rzecz - czyżby w tym filmie było więcej o Mocy niż się wydaje? I to bardziej w stylu Moc to coś na zasadzie wiary. Chirrut - wrażliwy na Moc i dlatego tak wywijał, czy tylko wierzył (w Moc? w siebie?). A może miał farta? Baze do Mocy, w swoim ostatnim pochodzie, ewidentnie podchodzi jak do modlitwy, jakby chciał umrzeć, a to były jego ostatnie słowa, silnie związane też z jego druhem. Wreszcie Jyn, która o Mocy słyszała za dzieciaka i na świeżo od Chirruta. Gdy mają wlecieć przez bramę transportowcem i pada pytanie o hasło - spogląda na Kyber i jakby się koncentruje - przelatują, bo hasło zadziałało. Sugerują, że jest wrażliwa na Moc? Fart? Siła wiary? Nie wiem, ale ten sposób ukazania Mocy jest całkiem ciekawy, i plus za niedopowiedzenia.
Backstory Saw Gerrery będzie w nadchodzącym odcinku Rebelantów i pewnie będzie rozwojowy.
Nie znam się, to się wypowiem. ~
Abrams kręcił TFA również kamerami IMAX (65mm czy coś) i chyba sporo w analogu, Edwards kręcił tylko cyfrówką. Efekty widziałaś.
A o Chirrucie było gdzieś w wątku. Taki bonus od Mocy, w którą wierzył. ~ Z kolei Baze był ponoć najbardziej gorliwym strażnikiem (tak go określa Chirrut), ale coś stracił. Widać na koniec wróciło. A! I jeszcze pożegnanie Baze i Jyn, którą nazywa siostrzyczką. ~
Moc jako wiara dla tych, dla których jest niedostępna, to chyba pierwszy raz tak ogólnie.
Przed chwilą wróciłam z kina i (nawet jako zagorzała fanka Legend) jestem zachwycona Po TFA byłam raczej średnio nastawiona do Łotra, niby liczyłam na to ze bedzie lepszy od ep VII ale w naprawdę nie sądziłam że odważą się zrobić coś tak dobrego! (początek spoilera Vader masakrujący rebeilantow na koniec to było cudo! Rebelia ukazana z tej "brudniejszej" strony, no i WSZYSCY zginęli!! koniec spoilera )
Oczywiście do paru rzeczy się przyczepię, nie byłabym sobą gdyby wszystko mi się podobało ale mimo to na pewno wybiore się do kina jeszcze raz, czy dwa (ewentualnie siedem ;p ) Na razie musze odetchnac i zebrac myśli, a obszerniejszą opinię napiszę na dniach
Nomi Skywalker napisał:
(początek spoilera Vader masakrujący rebeilantow na koniec to było cudo! Rebelia ukazana z tej "brudniejszej" strony, no i WSZYSCY zginęli!! koniec spoilera )
-----------------------
Wiesz, że twoja euforia w tej kwestii jest troszeczkę niepokojąca?
nie porwał...
Kutasso oraz AT-ACT na DUŻY +
Reszta niestety bez emocji.
JORUUS, czekałem długo na Twoją opinię
Miło jest przeczytać że się zgadzamy...
Szkoda tylko że w tak nie miłej sprawie
Wiesz częściowo jest OK. Świetny zły Krennic, K-2SO, ujęcia z DS, bitwy w kosmosie - to czego brakowało 1-3 i 7.
Ale całościowo zabrakło chyba wielkiej przygody, oś-wątek rodziny Jyn taki dla mnie nie starwarsowy.
To jest dobry film, ma cięzszy klimat niż 1-3 i 7, żebyśmy się nie zrozumieli ale, on bardzo mi się podoba ale nie porwał tak jak TFA - przy jego całej wtórności XD. Dla mnie jest taki trochę jakby składający się z dobrych ujęć a nie widzę między nimi powiązań.
Pewnie pójdę jeszcze w niedziele i potem kilka razy ale na pewno nie będzie to 34 .
Zrobię sb tattoo z K-2SO, to pewne
Problem w tym że ja w RO nie czułem nic - nawet tego rzekomo cięższego klimatu. Zwykły film, ani nie lekki, ani ciężki. Miał być wojenny, a dostałem jedną bitwę podobną do tej z ROTJ i tyle. Liczyłem na porządną historię wojskowego wywiadu, z misją która będzie się przeradzać w serię regularnych bitew, a dostałem serie pogaduszek i jedną bitwę na ochłap.
Poza nią i aspektem wizualnym, nie widzę żadnych plusów tego filmu.
Droid mnie nie zachwycił, ot był zrobił swoje i nie potrafił zamknąć swojej jadaczki swojego syntetyzatora głosu, czym drażnił towarzyszy. Na Krennicu na którego bardzo liczyłem się niestety zawiodłem - wszystkie sympatyczne sceny z nim w trailerach powycinano.
Jyn zagrana kiepsko - niestety F. Jones to kiepska aktorka, zupełnie bez przekonania - tylko płakać potrafi.
Muzyka beznadziejna, nie gwiezdnowojenna, choć przyznam że po drugim seansie jeden z motywów na Yavin nawet brzmiał dobrze - inna sprawa że byłem wówczas w półśnie
Ja też jeszcze będę próbował się przekonać do tego filmu, pójdę po weekendzie na trzeci seans, tam gdzie akurat będzie mi pasował czas - IMAX, zwykłe 3D, 2D, napisy/dubbing, bez znaczenia.
Jak dalej nie znajdę w nim plusów, to spróbuję jeszcze za miesiąc - ale wiem na pewno że plan pobicia Twoich 34 seansów TFA został brutalnie powstrzymany
Qel Asim napisał:
niestety F. Jones to kiepska aktorka, zupełnie bez przekonania - tylko płakać potrafi.
-----------------------
http://demoty.org/upload/images/medium/2015/01/piles_nie_pisz_2015-01-15_17-51-27.jpg
Dajcie temu człowiekowi bana na dziś wieczór, albo na tydzień najlepiej, bo jak widzę jak przeżywa to pewnie wpadnie w ciąg - nie dajcie mu się już tak ośmieszać!
Sam powinieneś dostać bana za czepianie się ludzi z powodu innych opinii od ciebie...
ja również się podpisuję pod jego wypowiedzią
a Felicity jest okropna i żałosna... gorsza niż nawet Jennifer Lawrence...
Tak w ogóle najśmieszniejsze jest to że chyba przed premierą Łotra 1 mówili że film ma być najbardziej wojenny i poważny ze całego uniwersum Star Wars...
https://naekranie.pl/aktualnosci/pokazano-28-minut-lotra-1-poznajcie-pierwsze-opinie-1446601 tu pisali i jeszcze gdzieś...
a tym czasem film jest średniakiem... już go nawet nie pamiętam po wczorajszym seansie TFA...
A wierzysz we wszystko, co piszą w internecie?
Może film ci się nie podobał, ale za to ilu emocji dostarczył. To zawsze coś
Może nie w wszystko ale żeby się nastawić na jakiś film pozytywnie to tak
no mi dostarczył tylko negatywnych emocji i chyba nie tylko mi jak widać...
na szczęście wczorajszy seans SW TFA poprawił mi humor
>Tak w ogóle najśmieszniejsze jest to że chyba przed premierą Łotra 1 mówili że film ma być najbardziej wojenny i poważny ze całego uniwersum Star Wars...
>a tym czasem film jest średniakiem...
Dlaczego mieszasz sferę deskryptywną z wartościowaniem?
Bo moje odczucia na temat tego filmu są właśnie mieszane... więc mieszam... bo mam prawo
JORUUS napisał:
nie porwał...
Kutasso oraz AT-ACT na DUŻY +
Reszta niestety bez emocji.
-----------------------
hahah to się zgadzamy widzę że też nie masz słów na opinię
Reżyser tego gniotu zmierzchu... jako scenarzysta się nie sprawdzi
O, widzę opinie Bastionowiczów pokazują, że wcale nie taki świetny ten film. Idę dziś na 20.00, zobaczymy co z tego wyszło.
Nie jest... drugi trailer pokazywał że film może choć nawet przebić TFA ale tego co otrzymałem i nie tylko ja się nie spodziewałem...
prequele zacznę kochać
Stękają najmocniej ci, którzy się zachwycali TFA, więc możesz sobie sam wyrobić opinię.
Nie wplątuj w to TFA to dwa różne filmy choć i tak przy TFA były większe emocje... ten film to nawet nie jest film uniwersum SW... żadnej magii, żadnego klimatu... początek spoilera Vader to 4-5 minut nieudolnej próby ratowania filmu jak wyżej zaznaczone koniec spoilera
Po tym filmie opadł mi chwilowy entuzjazm na filmy SW nadzieja w pierwszym trailerze i w samym ep. VIII
Ale Kutasso (K-2SO) jest SUPER!
Bije na głowę C3-PO to na pewno... ale i tak R2-D2 i BB-8 wciąż najlepsi ...
Twoja reakcja na TFA i R1 była przewidziana i zaplanowana.
Takie było zamierzenie całej idei spin-offów. Dla każdego coś miłego. Nikt z tzw fanbase nie będzie wyalienowany. GENIALNE posunięcie. Następna dekada należy do Disneya i SW.
Everything that has transpired, has done so according to MY design. - Bob Iger
Chłopie, film jest bardzo w porządku, tylko zupełnie inny niż TFA, stąd te jęki. Jeżeli ktoś przygodę z SW zaczął od TFA to sorry, R1 nie ma prawa się podobać. Albo jeżeli ktoś uważa TFA za jedyny mozliwy sposób opowiadania historii ze świata SW to też nie będzie zachwytu.
Ja jestem wielkim fanem TFA i dla mnie osobiście R1 jest zbyt ciężki i przytłaczający ale to jednak dobry film, godny polecenia, dla wielu fanów na pewno będzie jednym z najlepszych jeśli nie NAJ.
No właśnie R1 jest bardzo ciężki i przytłaczający... już się pod koniec filmu zastanawiałem kiedy koniec... ale telefon wyłączony więc na zegarek nie spojrzałem...
film jest dlatego ciężki i przytłaczający... bo nie ma w nim magii, nie ma w nim klimatu... nic co by jednak pozwoliło umilać sobie seans tym filmem aż do ep. VIII czy żeby go sobie z maratonem obejrzeć... ten film nawet nie przypominał SW
Fantastyczne Bestie... proszę jak niewiele trzeba... też mogło się skończyć jak R1... bo to spin off a nie Potter... ale film miał magię. Miał to co Potter książkowy... R1 tego brak
chociaż tak ep. VII i R1 to inne filmy
ale ja się pytam... jak można mówić że R1 jest na poziomie Imperium Kontratakuje...
XDDD zawsze ma być cukierkowo ? Jak chce obejrzeć głupia bajeczkę to odpalam TFA. R1 miał być ciężki i dojrzały. Filmy o SW nie potrzebują magii a tylko GWIAZDY.
W sumie już na samym początku (w okolicach Jedhy) stwierdziłem, że to będzie film, który ponownie mocno podzieli fanów. Tylko, że w trochę inny sposób niż TFA.
Przy Rogue One miałem podobne odczucia jak przy niektórych książkach ze SW. Czułem, że to jest mocno odsunięte klimatem od głównej historii, ale jednocześnie bardzo mi się to podobało.
Moim zdaniem pomysł na naprzemienny film z sagi i spin-off jest trafiony, bo co roku powinniśmy dostawać coś różniącego się od filmu rok wstecz. Ciężko powiedzieć jaki będzie epizod VIII, bo Rian też klimatem może nie przypominać Abramsa, ale wygląda na to, że spin-offy będą trochę takim EU w formie filmu Z drugiej strony następny w kolejności jest film o Hanie, co imo jest przedsięwzięciem mocno ryzykownym.
Mossar napisał:
ale wygląda na to, że spin-offy będą trochę takim EU w formie filmu
-----------------------
THIS. Lepiej bym chyba tego nie ujął i na tym chyba można zakończyć dyskusję TFA vs R1
Hidalgo potwierdził, że planeta na której przebywa Vader to Mustafar
Poza tym ten jego zamek przypomina prace koncepcyjne McQuarriego https://i.redd.it/3nmr5ccpyo3y.jpg
Tak patrzę sobie jacy ludzie chwalą R1, a jacy mówią że było kiepskie... i jestem spokojny o jakość tego filmu. Tyle w temacie.
Wiecie, zawsze możecie iść po raz kolejny na "Fantastyczne zwierzęta...", albo obejrzeć w domku TFA.
Shedao Shai napisał:
Tak patrzę sobie jacy ludzie chwalą R1, a jacy mówią że było kiepskie... i jestem spokojny o jakość tego filmu. Tyle w temacie.
Wiecie, zawsze możecie iść po raz kolejny na "Fantastyczne zwierzęta...", albo obejrzeć w domku TFA.
-----------------------
Jacy? może napisz co masz na myśli albo lepiej nie... bo nie chcę się wkurzać z rana że kolejny nie akceptuje odmiennych opinii
bardzo dobry pomysł... tak właśnie dzisiaj uczynię. SW TFA jak lekarstwo na gorzkie łzy po RO
Tacy jak ty i Qel Assim.
Akceptuję odmienne opinie, co najwyżej robię sobie z nich czasem podśmiechujki.
Miłego seansu TFA!
No czyli jacy? nawet boisz się powiedzieć...
to może ja porobię sobie? z tych pozytywnych? hmmm nie mam prawa? powiedzieć np. Że tacy jak ty zawyżają ocenę filmowi? czy jacy? też nie powiem swoje pomyślę...
dziękuję...
Ja żadnej oceny filmowi nie zawyżam, bo go jeszcze nie widziałem Poczyniłem tylko obserwację, że jak do tej pory chłodne recenzje R1 napisał tutaj tylko specyficzny rodzaj ludzi. Których argumenty przeciwko filmowi są równie bekowe jak ich orgazmistyczne recenzje TFA. I pozostańmy na tym; pewnie - moglibyśmy się poobrzucać kupą i dostać po tygodniowym banie od Kathi, ale wolałbym być tu dostępny przez następnych parę dni, żeby dyskretnie siać "iskrę rebelii".
Obstawiam, że masz 13 lat, max 15. W pełni rozumiem, czemu ten film ci się nie spodobał. Rzeczywiście tak jak piszesz w innych tematach jest inny od epizodów i taki miał być. Ogarniasz też EU czy tylko filmy? Pal licho stare czy nowe. Tak właśnie wyglądają książki, komiksy i jestem przekonany, że 90% fanów na taki film liczyło. Epizody, epizodami, spinoffy, spinoffami.
BTW. Zrzędzisz w każdym temacie i patrząc na datę rejestracji zastanawiam się, czy nie jesteś po prostu trollem.
Nie mam ani 15 tym bardziej 13 ale skoro tak się czepiasz wieku bo boli cię moja ocena to może ja też powinienem...
Uczciwie przyznam że nie jestem Sellerem i na razie filmy ale będę nadrabiać więcej w nowym roku ale i tak wiem że nawet z EU nie warto się zagłębiać w niektóre produkcje
zacytuję Sellera
"tu się ocenia film a nie książki czy komiksy" na tej zasadzie można powiedzieć jeśli nie lubisz komiksów marvela to nie lubisz ich filmów... żałosne podejście bo to są dwa różne światy książka/komiks a film
tak epizody epizodami
spin offy spin offami i wiem o tym co nie zmienia moich odczuć do Rogue One
skoro ty zrzędzisz nad TFA i masz takie prawo ja będę zrzędził nad R1 bo mam prawo... nie wiem na co fani liczyli ale chyba przeliczyli się na to co liczyli zobacz metacritic
Tego się spodziewałem Nie zna EU, ale twierdzi, że nie warto się zagłębiać w niektóre produkcje, nie znając żadnych
Nie... ja po prostu opieram się na zdaniu niektórych użytkowników... i akurat o tym że w niektóre produkcje EU się nie warto zagłębiać powiedział mi o tym fan trochę bardziej doświadczony uniwersum Star Wars niż ja i mu wierzę a teraz nie prowokuj bo i tak pogoda zle na mnie działa
Zgadza się, że niektóre książki czy komiksy to chłam, jednak nie znając EU, zaryzykuję stwierdzenie, że nie znasz SW. Filmy są najważniejsze, ale to tylko malutka część tego świata. Naprawdę malutka. Dlatego Twoją opinię mam gdzieś i cieszę się, że uznani userzy, w tym "Dresy z żółtymi paskami" są zadowoleni z filmu.
Bo nie znam... To nie zmienia faktu że będę chciał poznać ale muszę mieć na to czas... Więc w przyszłym roku się do tego zabiorę...
To sobie miej... Nie musisz mieć takiej jak ja...
Awkop napisał:
Pal licho stare czy nowe. Tak właśnie wyglądają książki, komiksy.
-----------------------
Z takim sobie klimatem, słabo napisane, w porywach ze średnią historią, z miałkimi bohaterami i czasami jakimś fajnym momentem... Wiedziałem że ten film coś mi przypomina
A co, jeśli komuś podobały się i R1, i "Fantastyczne zwierzęta...", ale TFA szczerze nienawidzi (o czym dobrze wiesz w moim przypadku...)?
Kolegę Ricky`ego proszę o nierobienie mi tu kreciej roboty, my, dresy z żółtymi paskami musimy się trzymać razem i z zewnątrz wyglądać na monument bez skazy nieporozumienia
Dobrze, dobrze!
Prezesie Shedao, oficjalnie składam w tym miejscu oficjalną pisemną samokrytykę za powyższe działania i obiecuję, że się nie powtórzą.
Za karę obejrzysz Holiday Special
4 razy.
Pojechałeś po bandzie.
Wolałbym już pojechać z Raelem do Korei Północnej, niż 4 razy obejrzeć HS!
Wiesz wygląda na to że zbiór ludzi którym Łotr 1 się podobał to mniej więcej:
Ci, którym podobał się TFA + Fani Oryginalnej Trylogii -mało jak na razie znalazłem takich którym podobało się TFA i nie podoba się Łotr
Co do Fantastycznych Zwierząt to wygląda na to, że potwierdza się kilka tez - `Zwierzęta` to film dla dzieci i dzieciom się podoba, Łotr to najdojrzalszy film z Gwiezdnych Wojen - i dzieciom się nie podoba
-mało jak na razie znalazłem takich którym podobało się TFA i nie podoba się Łotr
Czy ja wiem czy mało?
Zobaczyłbym w kinie TFA jeszcze
Ja dzisiaj zobaczę a co mi tam
W kinie?
Nope.. W Uniwersytecie Katowickim była taki darmowy pokaz
Tak jest. JOR, jakbyś się nie wypisał z grupy SŚFSW na fb, to byś o tym wiedział!
Wkwiłem się na Was przy koszulkach XD
Było minęło, wróć na łono SSFSW!
Nie ma czegoś takiego jak Uniwersytet Katowicki.
Ciekawych rzeczy się dowiaduję - może mój dyplom z Uniwerku Śląskiego jest nieważny
Pomyliło mi się...lol jestem śpiący więc napisałem na szybko...
xdd pomyłka... Śląski uniwersytet w Katowicach... Wydział matmy xdd o to mi chodziło...
Załącz pompę, włącz kompresor.
...rzekł JOR, Bastionowy agresor.
Jeden film im się udał, i nie jest to TFA
Może tak spokojniej Joruus nie żebym się czepiał bo zgadzam się z tobą ale pamiętaj "kultura"
Identycznie jak przy TFA nie jest to film idealny, pierwsze odczucia znowu mieszane, ale jestem pewien że przy kolejnym seansie będzie już znacznie lepiej. Uwaga, dalej będą też spoilery!
Najpierw minusy:
- początek filmu strasznie chaotycznie zmontowany, bardzo szybkie skakanie z planety na planetę, na szczęście im dalej tym lepiej (odwrotnie jak w TFA, gdzie początek był świetny, a od Takodany jakby brakowało im czasu;p )
- zbroja Vadera w czasie wizyty Krennica, na tyle niedopracowana że bardziej wyglądała jak cosplay niż autentyczny filmowy Vader (teoretycznie można tłumaczyć to ubieraniem się na szybko, ale wolałbym żeby tego nie było;p)
- mało czasu by zżyć się z bohaterami, w TFA było pod tym względem dużo lepiej (ale za to kulało co innego ;p )
- muzyka, nie pamiętam ani jednej nutki, kompletnie nic
- mała nieścisłość z ANH, tam Vader na Tantive IV mówi że odebrali kilka transmisji od rebelianckich szpiegów, z Rogue One wynika iż Tantive był na Scarif i uciekł już z planami "na dyskietce" trochę to bez sensu, szczególnie tłumaczenia o misji dyplomatycznej w ANH skoro było się na miejscu zbrodni. Dla mnie dużo lepszym rozwiązaniem byłoby gdyby np. Bail był na okręcie dowodzenia na Scarif i po wyłączeniu okrętu zdecydował się na transmisję danych na będący w drodze po Kenobiego na Tatooine Tantive IV mimo iż wiedział że Imperium da radę namierzyć sygnał i postawi to Leię w śmiertelnym niebezpieczeństwie, sekundę po wysłaniu planów zginąłby z ręki Vadera.
Teraz plusy:
+ generalnie cały film Jest inny niż Epizody, inne niż całe pozostałe SW, ale jest świetnie
+ wszystkie sceny z Vaderem, ta ostatnia robi takie wrażenie że ciężko pamiętać o innych rzeczach;p (znana sztuczka psychologiczna by najlepsze zostawiać na koniec;p )
+ CIEMNA STRONA REBELII, w końcu trochę prawdy o tych terrorystach ;p
+ Tarkin, prawdziwy Tarkin! Fakt że nie wygląda idealnie, ale w momencie gdy go ujrzałem pewnie miałem uśmiech od ucha do ucha;p
+ Krennic, ciekawa postać, charyzmy Tarkina to mu jednak brakowało, ale to dobrze, przynajmniej nie był tylko jego kopią
+ K-2SO i Chirrut Imwe, z całej grupki to oni wzbudzili najwięcej mojej sympatii, świetne humorystyczne teksty i znacznie subtelniejsze niż w TFA
+ wszystkie smaczki dla fanów, tym razem to prawdziwe, subtelne smaczki, a nie celowe jechanie na nostalgii jak w większości przypadków w TFA
PS Gdyby w ANH to Krennic dowodził Gwiazdą Śmierci to z rebeliantów nie byłoby co zbierać;p On rzuciłby wszystkie dostępne siły by chronić swoje "dziecko", Tarkina zgubiła wiara w potęgę stacji...
Co do zabawnych scen z Imwe i K2SO to najlepsza była chyba z zakładaniem wora na głowę Chirruta Co do terrorystów, jak tylko Cassian zrobił to, co zrobił, od razu pomyślałem - "no to Budziol dostał orgazmu" xD
Tak, to było świetne, ale była cała masa podobnych jak relacja Chirrut - Baze czy cały K-2SO (który miał najbardziej wzruszającą śmierć)
Z ukazaniem prawdziwego oblicza rebelianckich terrorystów to akurat bez przesady;p Stanowczo za mało tego było;p Ale jest to krok w dobrą stronę przy odkłamywaniu ich propagandy;p
Worek na głowie ślepca to jedyna zabawna scena w całym filmie, poza tym ani razu się nie zaśmiałem.
To dobrze bo to nie komedia była;p Teksty np. K-2SO miały powodować uśmiech, nie śmiech;p
Ale poważny, mroczny film jak zapowiadano też nie był....
Humor był taki se niby był ale wymuszony...
Po pseudożartach w TFA powiem "Na całe szczęście"
Ja tam pseudożartów nie zauważyłem... Wręcz przeciwnie... Najlepszy humor jaki widziałem w wielu filmach ma TFA... Nawet Potter mnie tak nie cieszy...
A czy widziałaś jakieś filmy poza SW i HP?
Tak...
Nic na to nie wskazuje.
Może to Cyfra?;p Bulwersuje się gdy ktoś się z nim nie zgadza no i mail podany przy rejestracji to katnis2088@wp.pl - 2(6)08(5)8, przypadek? Nie sondzem;p
Z jednej strony tak, bez wątpienia. Z drugiej, jej posty posiadają wiele oznak typowych dla ludzi niedojrzałych (nieumiejętność prowadzenia dyskusji, zasłanianie się utartymi frazesami o prawie do własnego zdania/o kwestii gustu, nadużywanie wielokropków, częste wpadanie w histerię, jej wypowiedzi o filmach też sugerują raczej osobę młodszą). Więc to w młodym wieku dopatrywałbym się problemu.
#jeszczenowszepokolenie?
Mnie tu przeraża rozbieżność tożsamości płciowej tego osobnika! ^^ Bo z jednej strony nazewnictwo kobiece (Hermiona, Rey, Katniss) - z drugiej "Filmy zacząłem"...
#CzoTuSięOdwala?
Bo kto tak mówi? Ty?a to zabawne... Nie pisz już do mnie...
O kur...czę, faktycznie, pisze o sobie w osobie męskiej. Czy ja chcę w to wnikać? Chyba nie! Czy chcę poznać szczegóły? Chyba nie! Czy to byłoby prześladowanie osoby odmiennej, brak tolerancji, gdybym drążył temat? Może i tak! Dlatego nie drążę, bo nie wiem jak to ugryźć!
Jakbyś miał tyle multikont też byś się gubił gdzie w jakiej formie pisać;p
On gdzieś napisał, że jest ziomkiem ale lubi te bohaterki dlatego ma taki nick. No dla mnie to jest nie poważne ale może starzeje się i nie rozumiem tych nowych trendów. Ogólnie Hermiona i ta księżniczkajakjejtam która cały czas mówi o Anakinie jaki to on nie jest głęboki to są moje dwa ulubione agregaty roku 2016. Nowy rok nowe trole jestem ciekawy co przyniesie 2017
Czyli potwierdzasz, że Hermiona to nie ONA?
Kurrrr...de, ostatni raz miałem taki przypadek, jak znaleziony pod drzwiami malutki kot okazał się po 3 tygodniach kotką
Jak to przecinek potrafi zmienić sens zdania...
Czyli mamy potwierdzenie, że Gunfan nie potwierdza, że Hermiona to nie ona! ;p
Potwierdzam również.
Luzujcie pudla
U mnie odwrotnie, weterynarz powiedział że mała znajda to kotka, a okazał się kocurem - ale jaja...
Weterynarza oczywiście zmieniłem
A u mnie podobnie, duża znajda która robiła za Kicię, po wizycie w weterynarza okazała się kastrowanym kocurem - miał być Kicior, ale ambitnie został nazwany Filipem-Arystokratą
Osobiście TFA mi się podobało i nie raz i nie dwa broniłem go na Bastionie (szczególnie przed dresiarzami z żółtymi paskami;p) ale serio?
Chyba tak jak napisał Shedao Shai SW i HP to jedyne filmy jakie widziałeś;p
Bo inaczej jak można np. teatrzyk przy Phasmie who`s the boss czy wymuszone i niepasujące do głównych postaci i ogólnie SW kręcenie nosem przy obgadywaniu planu przez Finna i Hana nazwać najlepszym filmowym humorem?
moje "ulubione" You got a boyfriend? A cute boyfriend?
Oczywiście dobry humor w TFA też był. Głównie związany z duetami Han/Chewie i Han/Leia, plus wejście Threepia było genialne.
Ale wszystkie "śmieszne" rzeczy związane z postacią Boyegi to tragedia.
Gunfan napisał:
moje "ulubione" You got a boyfriend? A cute boyfriend?
Oczywiście dobry humor w TFA też był. Głównie związany z duetami Han/Chewie i Han/Leia, plus wejście Threepia było genialne.
Ale wszystkie "śmieszne" rzeczy związane z postacią Boyegi to tragedia.
-----------------------
BB-8 to najlepsza część humorystyczna TFA...
Co do Boyegi może początkowe sceny tak... Ale potem się wyrobił moim zdaniem.
Fakt, pod koniec filmu (dokładnie po tym jak Kylo Ren poharatał mu plecy) już tak nie drażnił
Najlepszy był w koncowej scenie jak leżał nieprzypotmny na oiomie.
W RO powalił mnie tekst Chiruta, gdy mu zakładali worek na głowę "Are you kidding me? I`m blind!"
Lord Budziol napisał:
Osobiście TFA mi się podobało i nie raz i nie dwa broniłem go na Bastionie (szczególnie przed dresiarzami z żółtymi paskami;p) ale serio?
Chyba tak jak napisał Shedao Shai SW i HP to jedyne filmy jakie widziałeś;p
Bo inaczej jak można np. teatrzyk przy Phasmie who`s the boss czy wymuszone i niepasujące do głównych postaci i ogólnie SW kręcenie nosem przy obgadywaniu planu przez Finna i Hana nazwać najlepszym filmowym humorem?
-----------------------
Nie... Widziałem wiele filmów... Marvele dc transformersy i wiele innych blockbusterów i tak TFA z tych wszystkich widzianych ma moim zdaniem najlepszy humor... Nawet kevin sam w domu, czy troszkę początkowego humoru filmu Titanic nie jest z tak dobrym humorem jak ma właśnie TFA
a skąd wiesz jaki humor mam na myśli? Humor jak wspomniałem... To BB-8
czy pierwsze sceny z Rey i Finnem urocze, zabawne i klimatyczne... Pottera podałem jako przykład...ale mimo że humor w Potterze lubię to TFA i tak ma najlepszy
najgorszy film z najgorszym humorem? Thor nudny flak i avengers czas robota...
Bo trzeba biec:
Film fajny
Idźcie do kina
Jak najszybciej
Ja miałem tyle myśli w głowie na gorąco, że aż nagrałem materiał video - https://www.youtube.com/watch?v=641gKuq4nCk
Po pierwszym seansie film podobał mi się...ale mógłbym długo narzekać. (Jestem fanem Star Wars, jestem dobry w narzekaniu.) Film ma bardzo powolny start, im dalej tym jest lepiej i fenomenalny trzeci akt. Zdecydowanie dla mnie gwiazdami są dwaj Strażnicy Whills, gwiazdą jest K-2SO i wspaniali są Tarkin z Vaderem. Cassian Andor jest fajny. Zawiodłem się na Jyn Erso (Ray jest znacznie fajniejsza) i zawiodłem się Dyrektorem Krennickiem. Zdjęcia świetne, muzyka momentami bardzo dobra, efekty niezłe, choć CGI twarzy pozostanie jeszcze przez parę lat kontrowersyjne. Dużo dobrej przygody. Ale brak nowej przygody. To nie są Gwiezdne Wojny w sensie baśni, mitologii, to nie jest film dla dzieci. To jest film wojenny, któremu trochę brak serca. Z resztą chyba do tego się to sprowadza: to jest klasyczny bezduszny film Garetha Edwardsa, którego niespecjalnie lubię jako reżysera. Ale film wyszedł mu całkiem niezły i dobrze się to to ogląda. I dużo fantastycznych smaczków dla fanów. Generał Syndulla, oryginalne ujęcia ANH podczas bitwy, Darth Vader nareszcie wymiata (Zax się będzie cieszył), krótka scenka z Bailem Organą...I ładny nowy kawałek galaktyki.
Ale i tak muszę ten film jeszcze parę razy obejrzeć. Dziś seans numer dwa, w IMAXie, w dodatku w dobrym towarzystwie fanów Star Wars.
Rogue 1 wczoraj obejrzany. Bardzo mi się podobało! Jak w przypadku wszystkich Star Warsów nie oglądałem trailerów, nic nie czytałem itd. Nie wiedziałem kto gra, kto reżyseruje itd. Nie lubię spoilerów i trailerów pokazujących 3/4 filmu i unikałem ich za wszelką ceną. Udało się
Tak więc pełna tabula rasa i jak zwykle byłem nastawiony na mega shit.
Zaskoczyłem się bardzo pozytywnie. Mega mi się podobało! To jest Star Wars! Czułem klimat książek i gier z EU.
Oczywiście oryginalna trylogia zostaje niepokonana, szczególnie Imperium Kontratakuje zostaje niedoścignione na szczycie. Ale było naprawdę dobrze. Idę jeszcze raz do kina, zastanawiam się czy zaraz nie pójść
Tak na szybko pisząc to:
początek spoilera
+ wszyscy bohaterowie giną
+ potęga Imperium wreszcie widoczna (okupowane miasta, flota itd.)
+ ostatnie sceny miażdżą (Vader)
+ masa nowych i świetnych scenerii
+ wizualnie bardzo ładnie wszystko sklejone
+ Tarkin!
+ lekkie i klimatyczne nawiązania do starej trylogii
+ wyjście z nadprzestrzeni ISD Vadera!
+ wreszcie zajefajne walki w kosmosie
+ rebelianci to nie zawsze nieskazitelnie dobre postacie
+ zamek Vadera znany ze starych szkiców mistrza Ralpha McQuarrie
+ fajne przejście do Nowej Nadziei
+ brak humoru na siłę, wszystkie żarty zjadliwe i dobrze wplecione w klimat
+ maszyny kroczące!
Oczywiście parę wpadek też jest:
- początek jakoś słabo się klei
- niektóre sceny w kosmosie trochę dziwnie oświetlone (ISD i Death Star na początku)
- w niektórych scenach ISD wyglądają jak z klocków LEGO
- brak muzyki Johna Williamsa
- atak na Imperialną Bazę 6-ciu? X-Wingów. Po prostu wlatują i wszystko rozwalają, a Shuttle Krennica nie wzruszony, pomimo że stoi najbardziej na wylocie
- baza danych imperium bez sensu - panele do obsługi anteny gdzieś na zewnątrz w super niebezpiecznym miejscu? ręczne wybieranie archiwów jakimś joystickami? Gdzie był designer od usability ja się pytam.
- nowe statki (tie coś tam i U-Wing) słabe i niepotrzebne
- czarni storm trooperzy padają szybciej od białych
- zmartwychwstanie Cassiana Andor - najbardziej tandetna scena w całym filmie
- polskie tłumaczenie (napisy) ma dużo błędów i źle przetłumaczonych kwestii - czasem jest wręcz zmieniony sens wypowiedzi koniec spoilera
Zobaczymy jeszcze po następnym seansie. Bo TFA mi się w sumie podobało za pierwszym razem, a drugi i trzeci obnażył wszystkie jego słabości i mocno spadł w moim rankingu.
Ale w przypadku TFA też nic nie widziałem z trailerów itp. nawet nie wiedziałem że będą tam grać Harrison Ford i Carrie Fisher. Jak pojawił się Han z Chewiem to prawie spadłem z krzesła
Ogólnie to polecam się nie spoilerować, bo to naprawdę daje bardzo dużo podczas oglądania. Teraz nadrabiam trailery i artykuły o R1 z ostatniego roku i widzę jak strasznie dużo fajnych rzeczy pokazali i nie zaskoczyły by mnie wczoraj w kinie...
P.S. A TFA w trailerach/teaserach był lepszy od samego filmu
Zmusiłem się do drugiego seansu...
Zmusiłem, bo to co ten film we mnie wywołał, jakiś skurcz mieśni brzucha, niezdolność do spożywania śniadania rano, i ogólne załamanie nerwowe to jakaś patola totalna.
Tym razem 2D/napisy, bo na IMAX tak jak wczoraj nie miałem czasu ani ochoty. RO obrzydziło mi moją ukochaną salę kinową
Tym razem, pozbawiony ciekawości i bez złudzeń że "może następna scena będzie lepsza" niechcący przysnąłem w trakcie filmu, gdzieś po zniszczeniu Jedha i to zamroczenie to było najlepsze co mnie spotkało w związku z tym filmem.
Obudziłem się definitywnie (nie licząc przebłysków świadomości) tuż przed wylotem na Scariff, także to co zobaczyłem, najlepsza część filmu - stała się bardziej zjadliwa, bo oderwana od reszty tego świństwa.
Najbardziej bawi mnie jak hejterzy TFA twierdzą że TFA to zrzynka ANH, a rozpływają się ze szczęścia o bitwę na/nad Scariff, podczas gdy jest to zrzynka z ROTJ Zwykła hipokryzja! Ta zrzynka to najjaśniejszy akt w RO, a jednocześnie jest kopią bitwy nad i na księżycu Endora. Dla mnie to nie problem, choć trochę schematu prawdziwej "gwiezdnowojnowatości" się w tym objawia, także jest to na plus. Wszystko "nowe", kompletnie twórcom nie wyszło.
>Zwykła hipokryzja! Ta zrzynka to najjaśniejszy akt w RO, a jednocześnie jest kopią bitwy nad i na księżycu Endora
cooooo?
Ja już nie wiem czy chłop trolluje, czy nie.
Karaś byłaś wczoraj o 20 w CC Toruń? Może siedziałeś gdzieś blisko? Ja siedziałem Miałem czarną bluzę z logo - czerwonym hełmem Vadera. Siedziałem z żoną, a w ostatniej scenie łapałem się za głowę, miałem otwartą paszczę, a do tego gadałem do siebie coś. Rząd 10, miejsce 19.
Cicha walka w lesie - zdziwieni szturmowcy.
Maszyny kroczące, które odwracały bieg bitwy (w ROTJ AT-ST, tutaj jakaś odmiana AT-AT).
Przyparcie w bramie budynku.
X-Wingi rozbijające się o pole siłowe.
Statki rebeliantów dokładnie takie jak w ROTJ podczas bitwy (jakoś w ANH nie było ani jednego takiego statku, to skąd je Rebelianci wzięli? Zwłaszcza że nie wszystko zniszczono, więc w ANH powinny być).
Ackbar 2.0.
Statek Rebelii wbijający się w imperialnego niszczyciela.
Imperialny niszczyciel rozbijający się o inny imperialny obiekt latający (tutaj nawet o dwa).
Brakuje tylko zniszczenia Gwiazdy Śmierci i Ewoków...
Toż to hołd dla ROTJ. Nie rozumiesz? Nie zrzynka, a zwykłe smaczki dla fanów OT.
Hołd? Jakoś dziwne że stwierdzenie iż TFA jest hołdem dla ANH nie wyszłoby z Twoich ust. A sytuacja identyczna, choć przyznam - w innej skali.
Dla mnie, jak już wyżej pisałem, zrzynka to nie problem. To co zerżnięte w RO, to jednocześnie jedyne co dobre w RO. A to co dobre, zawsze doceniam, a co złe nie.
Zdecydowana większość przeciwników TFA, hejtuje TFA dla zasady, bo "zły Disney usunął kanon". Teraz dostali historyjkę która przypomina im nędzne Legendy, więc skaczą z radości jak Ewoki. Problem leży w tym że Legends były w większości niestrawne, a RO prezentuje tę niestrawność na wszelkie możliwe sposoby. Im to jednak nie przeszkadza, bo "to jest dla prawdziwych fanów".
Kolejną hipokryzję tutaj mamy - wszyscy jeżdżą po Sellerze za jego klasyfikację true fan/casual, a tymczasem oni - fani Legend są tymi "trufanami" a RO jest skierowane do nich, nie do mas.
Z drugiej strony możecie powiedzieć, że ja zawsze nienawidziłem większości Legend, więc pieję z radości jak kogut oglądając TFA, bo ten film "ostatecznie pogrzebał jedyne, najlepsze, stare EU". Po części też tak jest, ale to tylko jeden aspekt. W innych aspektach chodzi o klimat, o elementy obowiązkowe w filmie SW i doskonałą, uwielbianą przeze mnie we wszelkich jego filmach - reżyserkę Abramsa (choć w TFA trochę mało flar jak dla mnie).
Jasne, że by nie wyszło bo dostrzegam różnicę między zrzynką całej fabuły, a podobnym przedstawieniem bitew. To było ironicznie stwierdzenie Nie wiem skąd wyciągasz wnioski, że zły Disney usunął kanon. TFA dla dużej ilości osób jest po prostu słabe i każdy ma swoje argumenty na poparcie tej tezy. A największym argumentem, jest beznadziejna fabuła, beznadziejna bo wtórna (żeby nie było, że hejtuje ANH xD). Śmieszy mnie to, że przy R1 musi wracać temat TFA, pokazuje to tylko jak ten epizod podzielił fanów.
A to nie Lucas podzielił już fanów na Fanów OT i Fanów PT? no właśnie Lucas... bo nakręcił nam takie "diamenciki" jak Mroczne Widmo czy Atak Klonów... nie mniej jednak oba te filmy lepsze od R1
Peter Jackson też podzielił fanów Tolkiena którzy czekali po LOTR na Hobbita... a Tolkien robił dla każdego coś dobrego co i podobało się albo starszym albo młodszym. Więc TFA niczego nie pokazuje moim zdaniem
Bredzisz, mnie nie podzielił.
I co ma Hobbit do SW?
OT: szturmowcy mieli białe zbroje
R1: szturmowcy mieli białe zbroje
Co za zrzynka!!! I Vader też dyszał!!!
i wogule w kułko wałkują temat tego imperium, przecież to jest sooo 80s, by jakieś nowe zagrożenie wymyślili a nie w kułko tylko te szturmowce, statki, Vader :/ i kogo obchodzi film o kradzieży planuw Gwiazdy Śmierci skoro i tak wiemy że ją rozwalom
Paczaj Pan, a temu to się Yuzhan Vonki zamarzły...
A co mi tam, sobie poklikam. ~
Cicha walka w lesie - zdziwieni szturmowcy.
Tego nie rozumiem. Na Scarif nie było lasu, w najlepszym razie jakieś coś sadzone droidem (takie równe rządki, widać Palpi lubił coś z kokosów). Plaża, plaskatość terenu, fauna, flora identyczne jak w ROTJ.
A jak ktoś się chce gdzieś podkraść, to robi to cicho, aby zaskoczyć podkradniętego. Na szczęście, identycznie jak w ROTJ, doborowy legion się tego spodziewał.
Od siebie dodam, że tak jak w ROTJ zielsko było zielone. Zero kreatywności.
Maszyny kroczące, które odwracały bieg bitwy (w ROTJ AT-ST, tutaj jakaś odmiana AT-AT).
AT-AT też były, te drugie to AT-ACT. Oba typy kropka w kropkę jak AT-ST. I tak samo wykorzystane jak w ROTJ.
O matko, na Hoth też odwróciły losy bitwy. Czyli ROTJ to kopia TESB. Wiedziałem!
Aha, Rey sobie w takim mieszkała na jakimś zadupiu. Jak ona znalazła taki unikat?
Przyparcie w bramie budynku.
Tak samo, w dodatku przybył im Wookie z odsieczą w AT-ACT, jak w ROTJ. Dzięki czemu wszyscy przetrwali i żyli długo, i szczęśliwie. Jak w Shreku, chyba.
Co więcej, wcześniej tak samo jak w ROTJ z bramy wybiegli szturmowcy. To, że tam się poddali, a w R1 zginęli lub się przedarli, to niedopatrzenie, bo na pewno chcieli się poddać.
X-Wingi rozbijające się o pole siłowe.
W ogóle latające X-Wingi z rozkładanymi płatami to zrzynka do kwadratu (z ROTJ i ANH).
Na szczęście w innych filmach kreatywnie zrezygnowano z X-Wingów oraz pól ochraniających, bo można je wyłączyć lub ominąć.
Statki rebeliantów dokładnie takie jak w ROTJ podczas bitwy
Identiko. A nawet gorzej - Imperium też pełna zrzynka. Tak jak ROTJ latało trójkątami!
(jakoś w ANH nie było ani jednego takiego statku, to skąd je Rebelianci wzięli? Zwłaszcza że nie wszystko zniszczono, więc w ANH powinny być).
Tu chciałem na poważnie, ale coś mi się w telewizorni zaczyna.
Ackbar 2.0.
Vader 0.95 (zbroja i gałki nie te). Tarkin 1.5 (czy on miał buty?). Lea 5.0 (ma stanik?). Mon Mothma 3.0.
Statek Rebelii wbijający się w imperialnego niszczyciela.
Statek (choć to chyba jednak był okręt), myśliwiec, jeden pies, ważne, że tak samo jak ROTJ. No bo potem było bum w coś innego.
Imperialny niszczyciel rozbijający się o inny imperialny obiekt latający (tutaj nawet o dwa).
Ba, rebeliancki okręt rozbijający się o imperialny niszczyciel. Rebeliancki okręt nie rozbijający się o nic. Rebeliancka flota czmychająca lub przechwytywana (abordaż) dokładnie jak w ROTJ.
Brakuje tylko zniszczenia Gwiazdy Śmierci
Ma być Łotrze 2. W końcu niszczenie Gwiazd Śmierci i nieGwiazdy Śmierci, to taka gwiezdnowojenna tradycja.
i Ewoków...
Ponoć w "Łotr 3: W oparach szaleństwa."
Dużo emotek, ale nie chce mi się ich wstawiać. ~
Tak jak powiedział Dodonna w ANH - duże statki nic nie zdziałają przeciw Death Star, ale mały myśliwiec może się przedrzeć. Tak więc główna flota nie musiała być pod Yavinem, tylko np. w pobliżu Mon Calamari, również popierającej Rebelię.
Ale Hammerhead w akcji wymiatał!!! Te statki dzielnie służą Republice od czasów Revana
Qel Asim napisał:
Zmusiłem, bo to co ten film we mnie wywołał, jakiś skurcz mieśni brzucha, niezdolność do spożywania śniadania rano, i ogólne załamanie nerwowe to jakaś patola totalna.
Tym razem 2D/napisy, bo na IMAX tak jak wczoraj nie miałem czasu ani ochoty. RO obrzydziło mi moją ukochaną salę kinową
-----------------------
xDDDD
Kolego, a może to twój problem z alkoholem się znowu obudził? To brzmi bardziej realistycznie niż fakt że obejrzenie filmu tak na ciebie podziałało xDDD
Wy chyba naprawdę macie problem że ktoś ma inne zdanie niż wy... żałosne...
Qel Asim napisał:
Najbardziej bawi mnie jak hejterzy TFA twierdzą że TFA to zrzynka ANH, a rozpływają się ze szczęścia o bitwę na/nad Scariff, podczas gdy jest to zrzynka z ROTJ
-----------------------
Jak pisałam, najjaśniejsze punkty tej produkcji odnoszą się do tego, co znamy, klasyczna nostalgia.
Mnie bardziej od tego bawi, że hejterzy TFA sądzą, że poza baśnią w kosmosie fan TFA nie jest w stanie przyswoić nic innego poza nią, więc RO nie może się mu podobać, bo jest zbyt mroczne i dojrzałe (DOJRZAŁE!xD) i że to film wojenny.
Tylko, że ja chciałam bardzo iść na film wojenny, bo to był film reklamowany jako film wojenny. Jako inny od sagi. Ale inny nie oznacza wyprany z klimatu i bez dobrze rozpisanych bohaterów. Bo to są składowe każdego rodzaju filmu. I poszłam na film tylko reklamowany jako wojenny, po seansie nie odniosłam takiego wrażenia. To po prostu przygodówka w kosmosie. W ROTJ była podobna bitwa - ale to nie jest film wojenny. Partyzantka, którą można było w tym filmie ładnie rozwinąć, i na którą liczyłam skończyła się na jednej dłuższej, jednej krótszej potyczce. Zwykła marketingowa zmyła.
Mrok? Ile tu tego jest? Można się spuszczać nad finałem z Vaderem - można. Ile to trwa? Minutę? Sceny z Tarkinem? Może. A coś więcej? Kolejna wtopa, tu nie ma mroku, rzekłabym, że w każdym z filmów - ROTJ, TESB czy ROTS - jest więcej mroku niż w tym. Poważniejszy ton - ok, bo wszyscy giną (pytanie jeszcze tylko w jaki sposób), ale nie mroczny, a już pisanie o dojrzałości w kontekście jakiegokolwiek filmu z uniwersum SW świadczy chyba o problemach z głową.
Zastanawiałam się nad tymi plotami o dokrętkach. Kto wie, czy wtedy właśnie nie zniszczono być może dobrej produkcji? Co jeśli oryginalnie to był film wyprany z jakiegokolwiek humoru, może z większą liczbą scen rodem z partyzantki? Efekt nie byłby pewnie wiele lepszy, bo ci sami aktorzy, ale kto wie? Może miał wyglądać zupełnie inaczej i być rzeczywiście filmem wojennym. Syndrom Legionu Samobójców?
Nie wiem, trochę odpływam, ale ta produkcja dość negatywnie odbiła się na moich oczekiwaniach co do VIII, co do której oczekiwania mam niebotyczne. Oby się nastrój za rok nie powtórzył.
No właśnie. Tak jak pisałem JORUUSowi parę postów wyżej. Też chciałem prawdziwego kina wojennego, z naciskiem na wywiad wojskowy itp. a tego nie dostałem. Z mrokiem tak samo - nie odczułem ani grama mroczności, poza jedną końcową sceną z Vaderem, która była tak żałosnym chwytem marketingowym jak tylko się da. Przede wszystkim zaś chciałem klimatu - a tego nie zaznałem.
A właśnie, jeszcze w kwestii Vadera.początek spoilera Wyrwał blastery rebeliantom, podszedł na jakieś półtora/dwa metry do gościa mającego plany i wrzeszczącego "weźcie to, weźcie" i pozwolił mu je przekazać przez dziurę w niedomkniętych drzwiach? Podczas gdy mógł je spokojnie wyrwać mocą. koniec spoilera Śmiech na sali... Oczywiście zaraz się znajdą tacy, którzy napiszą że początek spoilera on to zrobił celowo, bo chciał zlokalizować bazę Rebeliantów. Ja zaś powiem że to ewidentne niedopatrzenie twórców koniec spoilera
Tak, być może to wina dokrętek. Tutaj tylko wersja reżyserska mogłaby podratować ten film. Abrams nie jest zwolennikiem takich wersji, dlatego mamy tylko jedną wersję TFA, ale może Edwards uważa inaczej i puści za jakieś 3/4 miesiące takie wydanie do kin.
Aha, jeszcze jedna refleksja. Azjaci wyszli najlepiej aktorsko, ale też nie zostali wykorzystani tak jak trzeba. Imwe Chirrut, grany przez odtwórcę Ip Mana - facet od sztuki walki, jeden z lepszych spośród aktorów zajmujących się sztukami walki, a dostał tylko jedną scenę w której mógł się popisać choreografią walki wręcz z tym swoim kijem. To po co go zatrudniali? Mogli wziąć do tego kogokolwiek!
Qel Asim napisał:
Aha, jeszcze jedna refleksja. Azjaci wyszli najlepiej aktorsko, ale też nie zostali wykorzystani tak jak trzeba. Imwe Chirrut, grany przez odtwórcę Ip Mana - facet od sztuki walki, jeden z lepszych spośród aktorów zajmujących się sztukami walki, a dostał tylko jedną scenę w której mógł się popisać choreografią walki wręcz z tym swoim kijem. To po co go zatrudniali? Mogli wziąć do tego kogokolwiek!
-----------------------
Randomowo odniosę się tylko do tego fragmentu. Po pierwsze, Donnie Yen nie jest tylko "gościem od sztuk walki", tylko bardzo dobrym aktorem ogólnie. I nie podejrzewam, by brali go do filmu tylko dlatego, że wymiata w wushu - jest znany dość dobrze w pewnych kręgach, charakterystyczny, same plusy. Poza tym wsadzanie dużej ilości jego scen walki wręcz do filmu nie miałoby sensu, bo bohaterów było dużo, każdy miał mieć swoje 5 minut, a fabułę też jakoś trza było pchać do przodu. Wg mnie (a jestem sporym fanem Donniego od lat) było go w filmie akurat w sam raz dużo, jego walki też.
Ale skoro się czepiasz, że jego skilla nie wykorzystano w pełni... Cóż, wypada mi wspomnieć o tym, że do TFA Abrams wziął dwóch aktorów z Indonezji, którzy wsławili się filmem "Raid" kilka lat temu. Absolutni wymiatacze w sztukach walki. Abrams strasznie się cieszył, że przyjęli zaproszenie. Ale kojarzysz jakieś sztuki walki w TFA? Nie? Pewnie dlatego, że panowie grali piratów wykłócających się z Hanem o długi. Pewnie o tym nawet wiedziałeś. I teraz możemy pogadać o niewykorzystanym skillu.
Ogólnie ten zarzut jest z dupy imo.
Tak, a potencjał Daniela Craiga też był niewykorzystany bo grał szturmowca o łatwym do kontrolowania umyśle.
Czym innym jest zatrudnianie aktorów do ról epizodycznych, w których pojawiają się osoby chętne dla samej idei dla bycia w filmie SW, a czym innym zatrudnianie aktorów do ról na pierwszym i drugim planie. Ci pierwsi po prostu korzystają z okazji by się pokazać, ci drudzy by faktycznie grać w filmie.
Donnie jest po prostu spoko aktorem? To prawda, ale nie zmienia to faktu że jest najbardziej rozpoznawalny dzięki filmowym sztukom walki.
Wystarczyło wziąć go do jakiejś sceny w pomieszczeniu na Scariff by tam raz czy dwa razy spuścił szturmowcom łomot - ale nie, lepiej by ślepiec wiedziony odrobiną Mocy walczył kuszą energetyczną, a większość scen walki wręcz prowadził droid
Qel Asim napisał:
Tak, a potencjał Daniela Craiga też był niewykorzystany bo grał szturmowca o łatwym do kontrolowania umyśle.
Czym innym jest zatrudnianie aktorów do ról epizodycznych, w których pojawiają się osoby chętne dla samej idei dla bycia w filmie SW, a czym innym zatrudnianie aktorów do ról na pierwszym i drugim planie.
-----------------------
O właśnie. Tylko mam wrażenie, że bronisz przegranej sprawy. Bo Craig, którego przytoczyłeś był dokładnie taką rolą epizodyczną, w której pojawiają się aktorzy dla frajdy. Natomiast mistrzowie wspomnieni przez Gufiego byli elementem pompowania balonika przed TFA. Chwalono się ich angażem jeszcze na długo przed premierą filmu. Bliżej tu porównaniu ich do właśnie roli Donniego Yena niż Craiga.
To bardziej film jak Legion samobójców, to zbieranie ekipy i takie tam dyrdymały. Ujęcia batalistyczne też nie urywają dupska. Reżyser przyjął taki a nie inny schemat i tak poszło. Sam wywaliłbym wątek rodziny Jyn, dał większy nacisk na samą misję wykradania planów - wpakowałbym to tak jak w DF w bunkier, wywaliłbym Sawa - tego nie rozumiem, sceny walk - więcej ujęć batalistycznych z AT-ACT, sceny bitwy kosmicznej też takie copy-paste.
W sumie to R1 dalej mocno leci na sentymencie tylko dyskretniej i w innym klimacie.
Tak sb myślę że te momenty które mi się podobały t ow większości jednak to co już było.
Ale dalej uważam że to dobry film. A K-2SO ratuje wszystko i dzisiaj ide 2x
Qel, skoro Ty między komentarzami a forum uprawiasz metodę Copy`ego Paste`a to ja też powtórzę to co tam napisałem. Nawet trollem trzeba umieć być. Ja rozumiem, że to jest zemsta za to że nikomu "Fantastyczne Zwierzęta" nie podobały się tak jak Tobie, ale na nikim to nie robi wrażenia, zluzuj się.
Oj, Lorn próbuj dalej. Może kiedyś uda Ci się zrobić na mnie jakiekolwiek wrażenie. Póki co, im dłużej Cię znam na Bastionie, tym dłużej mi Ciebie żal. Ze wzajemnością zapewne, ale zwisa mi to
A wypowiedź o stosowaniu metody copy/paste jest bynajmniej nie na miejscu, bo to tylko jeden komentarz, przeniesiony na Forum i znacznie rozbudowany, wraz z kilka innymi uwagami
Zaraz wybieram się na drugi seans, ale na chwilę obecną sprawa wygląda następująco:
Film jest inny niż pozostałe SW i przez to świetny. Zgodnie z moimi oczekiwaniami nikt nie robi z Rebelii świętoszków i ostatniej nadziei b̶i̶a̶ł̶y̶c̶h̶ galaktyki. Ponadto cieszy mnie też to, że zginęli wszyscy członkowie ekipy. Co ja gadam - zginęła praktycznie każda nowo wprowadzona postać w filmie. Dzięki temu wreszcie czujemy ciężar planów z którymi Leia ucieka na początku Epizodu IV. Co łączy się zresztą z FENOMENALNĄ finalną sceną pościgu ucieczki rebeliantów przed Vaderem. Serio, to było dotychczas najlepsze ukazanie mrocznej strony czarnego Lorda w całej Sadze.
Swoją robotę robi też obsada. Nawet Bodhi Rook, który na trailerach wydawał mi się zbędną zapchajdziurą koniec końców zagrał swoją rolę bardzo spoko i było mi szkoda jego głupiej i przypadkowej śmierci. Cieszy mnie także, że nie zrobiono z Jyn drugiego żeńskiego przekoksa na miarę Rey. Cassian, który w trailerach wydawał się ciamajdowaty tutaj okazuje się zimnokrwistym zabójcą który potrafi przygadać. Zaś duet K2SO i Chirrut Imwe kompletnie kradną większość scen w których się pojawiają. Czyli jest dobrze. Jedynie sam Krennic trochę zgrzyta, bo wydawał mi sie niewykorzystanym potencjałem, który siła rzeczy musiał sie usunąć (dosłownie i w przenośni) w cień na rzecz Tarkina. Którego to odtworzono po prostu genialnie.
Warstwa wizualna filmu jest świetna. Bałem się, że przy niższym budżecie dostaniemy wizualne popłuczyny po TFA, ale bitwa nad Scariff (a i na Scariff w sumie te) to najładniejsza wizualnie batalia ze wszystkich części Star Wars. No i wreszcie mamy wyborne ujęcia AT-AT (tak, wiem że AT-ACT) z perspektywy zwykłego wojaka. Co czyni kroczące maszyny jeszcze bardziej monstrualnymi
Muzyka? Jest okej. Stonowana, ale serwująca nam znane motywy gdy trzeba. Nie jest to poziom Williamsa i chociażby świetnego March of the Resistance, ale nie jest też źle.
Wisienką na torcie są oczywiście wszystkie smaczki. Ponda Baba i doktorek Evanzan, Saw Gerrera, Mon Mothma, Bail Organa i jego rozmowa o Kenobim, Tarkin, Leia, Vader, rozmowa szturmowców o T 15, zestrzelenie Red 5 podczas bitwy, Hammerheady... no długo by wymieniać. Właśnie takiego związywania całość uniwersum małymi aluzjami oczekuję od spin-offów.
Po pierwszym seansie daję Łotrowi 9/10, bo wywarł na mnie ogromne wrażenie - zwłaszcza za sprawą finału.
O takie Gwiezdne wojny walczyłem, i mogę w końcu dać zasłużonego plusa Disneyowi. Film "Łotr 1" jest taką samą perełką w Kanonie, jak powieść "Darth Plagueis" w Legendach, jedno wiele nawiązanie, powiązanie wątków, elementów pomiędzy "Zemstą Sithów" a "Nową nadzieją". Emocje jeszcze nie opadły, za dużo na raz by przeanalizować całość.
W sobotę kolejny seans .
Patrząc na lament psychofanów TFA, ten film może być naprawdę dobry Obiecałem sobie, że już nie wydam kasy na disneyowskie SW, ale może się skuszę
To dość dziwne bo sam siebie określiłbym mianem psychofana TFA, a mimo to R1 uważam za bardzo udany film, na który pójdę do kina po raz kolejny. Co więcej! Szacun dla korpobossów za zdolność zrozumienia tzw fandomu. Osobiście jestem bardzo zadowolony, że ludzie, którzy nie znoszą TFA w końcu dostali coś co poprawiło im humory i być może przywróciło wiarę w Starwarsy. Mnie bardzo to cieszy, mimo że sam preferuję SW w wersji lżejszej i bardziej "jajcarskiej" czy niepoważnej.
O takie Gwiezdne Wojny nic nie robiłem.
Rogue One otrzymuje ode mnie 10/10, głównie ze względu na to, że przy wejściu Vadera na samiutkim końcu trzęsły mi się ze strachu ręce.
Film inny niż Epizody, ale w kontekście spójności scenariusza i wierności względem świata Star Wars i dzisiejszego kanonu dużo lepszy niż The Force Awakens. Fakt, że w Rogue One pierwszy akt nieco kuleje, ale reszta filmu wynagradza wstępne potknięcia.
witam,
to mój pierwszy post tutaj mimo że regularnie odwiedzam tą stronę od dobrych 10 lat. Ale po dzisiejszym seansie Łotra sam chciałem podzielić się tutaj swoimi wrażeniami po pierwszym seansie RO... Po słabym, tragicznym wręcz i infantylnym TFA, nie miałem ochoty iść do kina na następne dzieło ze stajni Disneya, ale jako zagorzały fan SW(oryginalnych, jak i prequeli) oczywiście złamałem się i poszedłem dzisiaj do kina na 14.00. No i generalnie SZOK i zbieranie szczęki z podłogi. Ten film jest pod każdym względem(może trochę mniej muzyka) absolutnie fenomenalny, wspaniałe dla oka nowe lokacje SW, które rozszerzają nam świat SW, świetna fabuła,dobrze zarysowane i zagrane postaci. Na szczęście nie mamy tu dobrych i złych bohaterów, tylko w dużej części fanatycznych przeciwników Imperium, którzy dla sprawy Rebelii potrafią popełnić liczne zbrodnie, a po drugiej stronie mamy Imperialnych, którzy ku chwale Imperatora i idei Imperium są gotowi wcielić w życie śmiercionośne projekty i szerzyć terror w całej galaktyce. Film oglądało się bardzo bardzo dobrze, dla mnie jest nawet lepsze od TESB. Star Wars możemy oglądać nową "trylogię": RotS-RO-NH. Podsumowując:
Plusy:
-fabuła
-lokacje,
-zapierające dech w piersiach bitwy i sceny batalistyczne
-postacie: szczególnie bardzo dobry Krennic, K-2SO, kultowy Tarkin i Darth Vader
-smaczki i nawiązania do prequeli i originals
-muzyka
-wszystko inne
Minusy:
-za mało Krennica w filmie jak dla mnie
-film za krótki
A tak to dla mnie RO oceniam 10/10 i czekają mnie następne seanse. Polecam!!!
Zgadzam się, ja bym dodał jeszcze debiut filmowy krążownika Hammerhead, który jak wspomniałem wcześniej, wiernie służy Republice od czasów Revana (4000 lat)
Film wymiata i bije na głowę Epizod VII, teraz nawet powinni zmienić napisy wprowadzające do ANH na "Flota Rebelii odniosła pierwsze, choć pyrrusowe zwycięstwo nad siłami Imperium".
...czyli mogę śmiało czytać bez obaw że się czegoś dowiem i będę żałował
Jak już napisałem pod artykułem - wyszedłem zadowolony, choć nie tak urzeczony jak z TFA.
Rozpatruję film w dwóch aspektach: jako film po prostu i jako SW.
Jako film jest.. dobry, poprawnie rozwijany (choć wejście w historię jest "z buta", parę minut i już wszystko wiadomo, później zostaje tylko dwie godziny na podomykanie). Wizualnie znakomity, niepozbawiony humoru, z paroma znakomitymi wręcz scenami. Takie solidne 6/10.
Jako część SW... cóż, SW stoją Mocą. O Mocy się kłapie wprawdzie na okrągło, ale daje to efekt meh, a nie wow. Na szczęście jest jeden bardzo sprawny użytkownik Mocy
Nie zmienia to faktu, że to znakomita część uniwersum SW, tak inna, a jednak pełna nawiązań (o których już wszyscy klepali, więc nie będę). Ponadto - w odróżnieniu od klasycznych epizodów, będących opowieściami o bohaterach - R1 jest hołdem dla bezimiennych uczestników. Bohater R1 jest właściwie zbiorowy, i nawet jeśli nikt nigdy nie nakręci filmu o Bothanach, to mogą oni śmiało pokazywać go dzieciom, mówiąc "patrz, zupełnie jak my". Jako SW 8/10.
Co mi się podobało? Jyn i Krennic bardzo dobrzy, choć raczej to zasługa reżysera niż aktorów. K2SO rewelacyjny, kompletnie nieprzewidywalny w miarę rozwoju filmu. Kupuję pomysł ze stopniowaniem mocy GŚ i przedstawienie jego efektów.
No i Vader choć nie bez zastrzeżeń.
Co mi się nie podobało? Vader wizualnie. Zbyt... lekki, co pozbawiało go majestatu. Wygląd hełmu też jakiś taki przekombinowany, jakby to był ktoś inny.
Saw Gerrera... chyba jedyny pomysł scenarzystów na tę postać to "zróbmy go jakoś inaczej niż zwykłych rebeliantów".
Leia. Noł noł noł noł noł noł.
Tarkin jak żywy... mieszane uczucia.
No i takie mam wrażenie, że nazbyt dosłownie potraktowano R1 jako prolog ANH. Brakowało tylko, żeby w ostatnim słowie Vader rozkazał "dogonić mi ich natychmiast".
Całość: na dziś 7/10.
PS cholernie nie spodobała mi się cena biletu, ale plakat trochę osładza
Zapomniałem: please, niszczyciel robiący naleśnik z innego niszczyciela w wyniku drobnego popychania, WTF?
Ostatnie "zapomniałem", obiecuję: obserwatora na Yavinie kochałem głęboko za każdym ujęciem!
Czy to nie było piękne? Świetna akcja bojowa małej jednostki. Nie takie cuda dzieją się czasem na polu walki. Ta scenka dodała "realizmu" i dramaturgii bitwie. Skojarzenia z A-Wingiem z ROTJ jak najbardziej na miejscu! Czad 100%
Please, już ryby ciągnące sieć w dół w "Gdzie jest Nemo" były bardziej wiarygodne.
OK, zapomnijmy na chwilę o jakiejkolwiek wiarygodności. Popatrzmy na ten fragment z czysto filmowego punktu widzenia.
Nie uważasz, że to była bardzo przyjemna scena z rodzaju "mały i słaby, dzięki bojowemu duchowi i odwadze zwycięża wielkiego i silnego"? Nie ruszają Cię takie "bohaterskie" zagrania w filmach akcji?
"taki mały, taki mały, może wielkim być!"
Nie mam problemu "że". Mam problem "jak". Akurat dość przewidywalne było, że ktoś musi się solidnie rozwalić, żeby otworzyć bramę. Idealnym zwieńczeniem byłaby misja samobójcza (czymże właściwie jest wyprawa R1 jeśli nie misją samobójczą?) dobrze pomyślana. Ale pomysł, żeby myszka przepchała wołu... well, to mocno moment WTF. Podobnie jak wygląd sceny, w której jeden niszczyciel robi naleśnik z drugiego.
Wrzucona poniżej przez ogóra scena z ROTJ to arcydzieło, także pod względem realizmu.
Moim zdaniem, kwestia "jak" rozwiązana jest bardzo dobrze w realiach świata GW. Niszczyciel dostał konkretne baty (torpedy/ładunki jonowe?), zaliczył "zwiechę systemu" (podobnie jak ten ostrzelany w TES i stał się łatwą ofiarą. Nic nie wzięło się znikąd, w tej sekwencji scen każda akcja ma swoje skutki, zaskakująco logiczna seria zdarzeń, jak na SW. Brakło mi tylko jednego; upadku całego tego żelastwa na cytadelę albo gdzieś w pobliże, ze straszliwym DUP! Woooo-hoooo!!
Wtrącę jedynie, że malutki holownik/pchacz radzi sobie z gigantycznym tankowcem.
Czy można było lepiej? Jasne. Np. Z nadprzestrzeni wychodzi ISD (posiłki czy coś) na kursie kolizyjnym z bramą. Zostaje ostrzelany torpedami jonowymi przez Y-Wingi, traci zdolności manewrowe i wtrynia się we wrota. IMHO logiczniej, ale znacznie mniej zabawnie. ~
W tym filmie jest więcej durnotek (jak to w SW). ~
Normalnie w próżni jeden SD by się odbił/przepchnal drugiego i tyle. Ale to starłorsy, tutaj czas mierzy się w parsekach i w prozni słychać silniki i wystrzaly, i to od czasów ANH, więc wszystko ok.
Z drobiazgów malutkich zabrakło mi cameo Cieny na SD Vadera. Chyba że to nie był Devastator???
Finster Vater napisał:
Normalnie w próżni jeden SD by się odbił/przepchnal drugiego i tyle.
-----------------------
No nie wiem, myślisz o tej kolizji jak o zderzeniu ciał sztywnych/odkształcalnych. Scena sugeruje coś innego, mianowicie że SD są leciutkimi ażurowymi konstrukcjami, nie zaprojektowanymi do zderzeń i taranowania. Działanie holownika to potwierdza. SD przy zderzeniu ze sobą mną się jak papier, kruszą i łamią. To nie są czołgi, to zeppeliny!
Oczywiście SW to jest BAJA i nie można oczekiwać jakiegokolwiek realizmu "na wyższym poziomie systemowym", jednak podstawy tego świata to nasze codzienne doświadczenie, jak sam GL mówił wiele lat temu. Ta scena jest dobrze przemyślana pod względem "technicznym", to nie jest tylko widowiskowy rendering. Wszystko co widzimy na ekranie zgodne jest z wewnętrzną logiką świata SW, a oparcie tej na naszym rozumieniu podstawowych codziennych praw fizyki też jest wyraźnie podkreślone.
Grawitacja to wspaniały film i niesamowicie szarpiący za nerwy thriller ale z mechaniką lotów kosmicznych ma chyba jeszcze mniej wspólnego, niż starwarsy
No może poza bardzo ogólną ideą, że przestrzeń kosmiczna jest środowiskiem bardzo wrogim dla człowieka.
OOOO jak miło spotkać tu fanów Grawitacji na filmwebie czuję się wyrzutkiem
też lubię Grawitację a Bullok świetna ale u mnie Grawitacja góruje bo Cuaron reżyserował
Cuaron Good Job
Zeppeliny to by się od siebie odbiły i w armosferze (sprawdzone empirycznie) - co nie zmienia faktu że scenka jest fajna, bardzo mi się podoba i dobrze przemyślana, choć "niefizyczna" - ale to oczywiście Starłorsy więc OK.
@SW-Yogurt - też lubię oglądać "Grawitację" ze względu na Sandrę
I o to loto. ~
Jeśli już się czepiać, to trochę pancerny Hammerhead, no, ale nazwa zobowiązuje. ~ I trochę rozmiary mi nie pasują. ISD to 1600m, a Hammerhead wg Legend 315m (póki co nie został "kanonizowany"). Czy ja wiem, czy w RO on miał 1/5 długości ISD? Może. Próbowałem się dziś przyjrzeć, ale znów zbyt się rajcowałem całością, aby zwracać uwagę na szczegóły. Spróbuję postarać się bardziej w niedzielę. ~
Pozdrawiam fanów "Grawitacji" (ja też do nich należę). Na razie nie mam czasu przeczytać jakie są opinie na temat R1. Powód jest banalny - oglądam, oglądam i z kina nie wychodzę.
Domyślam się jednak, że nie wszystkim się podobało.
Tak to już jest - CHRZANIĆ MALKONTENTÓW.
Ooo takie drobiazg byłby fajny. Polubiłem te postać z "New Dawn" i komiksu o Kannanie ( dale nie wiem bo post ROTJ z zasady nie czytam ) Szkoda że Di$n€¥ to nie Lukas. Bo gdyby tak było to w nowej wersji byłaby szansa na jej dodanie. A tak możemy sobie tylko pomarzyć
Trochę pomyliłeś panią admirał Sloane z panią kadet Cieną - fakt że obie panie mogły wystąpić jako Cameo w RO, no ale...
Zwróć uwagę, że potem jest inne ujęcie - i już wtedy to nie wygląda w proporcjach jak starcie mrówki ze słoniem ale jak kota z człowiekiem. Z resztą taka wielka maszyna zawieszona nieruchomo w próżni pchnięta będzie lecieć. Było nawet pokazane, że dowódca dopiero kazał "całą wstecz" włączyć, więc statek był bezwładny. Dobrze jest to zrobione.
Będzie lecieć, ale z jaką siłą wpadnie na drugi niszczyciel? Prawa dynamiki w próżni obowiązują...
Ale pewnie przyjrzę się w przyszłym seansie, podczas pierwszego to moment WTF dla mnie.
Spoko ale prawa dynamiki manifestujące się w realnym świecie potrafią być dla obserwatora bardzo dezorientujące, szczególnie jeśli dotyczą rzeczy trudnych do instynktownego pojęcia (np zachowanie momentu pędu) czy mocno oddalonych od codziennego doświadczenia (ruchy ogromnych obiektów, ich zderzenia, działanie kilku sił jednocześnie).
Takie sceny jak ta nie są zrobione "od czapy", animatorzy korzystają z modułów symulacji dynamicznej. Tam wszystko jest uwzględnione, masy, momenty bezwładności, struktura, sztywność, charakter odkształceń itd.
Myślę, że byłeś zaskoczony, bo scena była wyjątkowa i pierwszy raz widzieliśmy taki manewr na ekranie w filmie gwiezdnowojennym. Gwarantuję, że gdyby animacja była zrobiona "na oko", bez dokładnej analizy CO tak naprawdę się dzieje, zachowanie się tych obiektów wydawało by się o wiele bardziej niezrozumiałe, nienaturalne i sztuczne.
A jest super!
Dobre porównanie. Tak to mniej-więcej wygląda pod względem skali. Widać ogromny wysiłek małej jednostki (płomienie z silników). Bardzo dobra scenka, świetnie pokazana różnica mas/bezwładności
No, cóż..
Ja tylko to tutaj zostawię:
https://www.youtube.com/watch?v=RW_hGOFukMQ
Oczywiste skojarzenie. Fajna scena, aż miło popatrzeć, jak leją Imperialnych... bo w R1 Imperium jest przedstawione jako wyjątkowo wredny twór.
Po pierwsze bardzo cieszę się że moje oczekiwanie zostało spełnione. Chodzi mi tu o śmierć całej ekipy R1. Dużo nawiązań na plus. To że wytłumaczyli czemu Gwiazda Śmierci ma ten słaby punkt. K2SO świetny. Tylko Krennic mnie zawiódł, bardzo poszedł w cień w obliczu Tarkina. Po za tym film jak najbardziej na plus i podobał mi się o wiele bardziej niż TFA
Film był bardzo dobry. Na początku wymienię plusy i minusy:
początek spoilera
+ Postacie
+ Potęga Imperium
+ Vader i Tarkin... Mimo że Tarkin był nieco sztuczny to i tak plus.
+ Fabuła
+ Super lokacje
+ Zamek Vadera
+ Droid
+ Końcówka. Lei to się nie spowiedziałem.
-Dziwnie wyglądający Star Destroyer.
- Zmartwychwstanie Cassiana
koniec spoilera
To chyba na tyle. Moja ogólna ocena to 8,5/10.
"zmartwychwstanie" - jednak nie początek spoilera poleciał prosto w dół, tylko obijał się po kolejnych platformach koniec spoilera
Może by i przeżył, ale było to troszkę naciągane.
Obijać się obijał, ale nie uderzył głową, najwyżej się potłukł, bo odruchowo się zasłaniał ciałem.
Film ogólnie świetny, zalety już wszystkie wyciągnięte, z wadami raczej się nie zgadzam (poza tym, jak słusznie napisał Sky-walker, że z 10 min więcej nie było by takie złe )
Ogólna ocena: 9,(98)/10
.
.
.
Chociaż do wad znalazłem jeszcze jedno:
początek spoilera "Generał Syndulla proszona do dowództwa", niby fajnie, że wreszcie gdzieś nawiązują do rebelsów, ale poza tym FACEPALMS! koniec spoilera
Zaskakująco dużo osób pisze, że największym minusem filmu była muzyka. Choć gdyby to ująć w sposób "najmniej zajebistym to raczej byłoby to celniejsze.
Pamiętam jak wychodząc z TFA uderzyło mnie, że w tym filmie prawie nie było muzyki. To znaczy - jak na Gwiezdne Wojny. Każda część miała jakiś wyróżniający się motyw (E4 - Main Theme, E5 - Imperial March, E6 - Finale, E1 - Duel of the Fates, E2 - Across the Stars, E3 - wszystko z Battle of the Heroes na czele). W TFA kompletnie żaden nie zwrócił mojej uwagi. Dopiero za którymś razem spodobało mi się March of the Resistance, Rey`s Theme i Final Steps.
Ścieżka dźwiękowa do filmu powinna uwypuklać wydarzenia na ekranie, podkreślać je, współgrać (nie piszę "moim zdaniem" bo to wynika per se z tego że ja to piszę). W Gwiezdnych Wojnach praktycznie zawsze to się doskonale udawało, z mistrzostwem w Zemście Sithów, która jest wzorem jak się powinno robić ścieżkę dźwiękową.
Michael Giacchino poszedł w inną stronę niż John Williams. Zamiast tworzyć jeden albo dwa wyróżniające się kawałki stworzył pewien leitmotiv - przesłuchajcie sobie chociażby Trust Goes Both Ways, Jedha Arrival i Your Father Would Be Proud i porównajcie - i na nim oparł sporą część ścieżki dźwiękowej (inb4 u Williamsa też były leitmotivy a całe SW to jeden wielki leitmotiv).
Nie zabrakło też melodii znanych z poprzednich części, a Giacchino doskonale wpasował się w klimat starłorsów dodając coś niecoś od siebie. Przede wszystkim - muzyka jest o wiele cięższa i ostrzejsza.
A przede wszystkim - muzyka zajebiście pasowała do tego co się dzieje na ekranie. I zwracało się na nią uwagę już w trakcie trwania filmu - a nie dopiero za którymś razem - i jednocześnie nie skradała zbyt wiele uwagi. Dobre wyważenie między dźwiękiem a obrazem.
Ode mnie 8+/10 za muzykę.
UWAGA, NIŻEJ SĄ SPOILERY!
Kurde, nie wierzę, że to mówię, ale tym razem Disney`owi się udało. Rogue One to bardzo dobry film, co więcej, to bardzo dobry film Star Wars.
Sceny akcji są świetne i rozwala mnie jak ktoś tu pisał, że bitwa na Scarif to zrzynka z bitwy na Endorze. Sorry, ale zrzynką to był atak na Starkiller w TFA.
Nowi bohaterowie też w porządku, nikt nie irytował, nie było też postaci niepotrzebnych. Najlepsi zdecydowanie byli K-2SO, Chirrut Imwe i Krennic. Jeśli chodzi o starych znajomych, to Vader pomimo krótkiego występu zaliczył chyba jedną z najlepszych z scen w całej sadze - bezwzględne zabijanie rebeliantów, na to chyba wszyscy czekali. Tarkin również świetnie wypadł i nie rozumiem niektórych zarzutów, że niby sztucznie wyglądał. On wyglądał BEZBŁĘDNIE. Plus też za nie nachalny występ pewnej znanej księżniczki, jej ojca, pary droidów i i pewnej innej pary z pewnej znanej kantyny.
Muzyka w porządku, Giacchino w formie.
I tak mnie zastanawia, dlaczego przy planecie z początku filmu i Mustafar nie było informacji jaka to planeta? Trochę konsekwencji by się przydało, albo robią napisy przy wszystkich albo przy żadnej.
Tak jak napisałem wyżej - naprawdę dobry film i dowód, że Disney jednak może zrobić coś dobrego w świecie SW.
Lubsok napisał:
I tak mnie zastanawia, dlaczego przy planecie z początku filmu i Mustafar nie było informacji jaka to planeta? Trochę konsekwencji by się przydało, albo robią napisy przy wszystkich albo przy żadnej.
------------------
Planeta, na której stacjonował Vader to ciekawa sprawa i myślę, że jeszcze jakąś rolę w jakimś spin-offie może odegrać. Pewnie są tajemniczy i dlatego nie dali nazwy, ale fakt, że słabo to wyszło. Aczkolwiek same te napisy były takie niegwiezdnowojenne jak dla mnie. Oczywiście, ułatwiały, ale mam mieszane uczucia co do tego. A wracając jeszcze do siedziby Vadera, to mnie to przypominało Mortis - bardzo podobna wieża. Ale to raczej niemożliwe. Niech Moc będzie z Wami.
Aha, teraz wyczytałem na forum, że to jednak było Mustafar. To ciekawe, że Vader zdecydował się tam mieć swoją siedzibę. Już nie mogę się doczekać rozwinięcia tego wątku, bo myślę, że na pewno gdzieś się ten pałac jeszcze pojawi. Rebels, jakaś książka? Może spin-off? Byłoby fajnie. Niech Moc będzie z Wami.
Wyżej... Chyba Qel mówił że ten film jedynie co ma wspólnego ze Star War to tytuł parę nazw przedmiotów czy lokacji...
Moim zdaniem ten film niestety niszczy słowo "Gwiezdne Wojny historie"
moim zdaniem gdyby tytuł był Łotr 1 może bym inaczej ocenił film...a niestety nie jest... Jest to film który zalicza się do uniwersum Star Wars i to niszczy mi film ten wymuszony tytuł
Łotra 1 jako Łotra bym ocenił na 7,5 jak początkowo chciałem...za bezczelne czerpanie korzyści dopiskiem "gwiezdne wojny historie" oceniam 4/10 ale to moje zdanie...
(Temat znaleziony w dziale "Spin-offy ze SPOILERAMI " więc ostrzegam, że mogą się takowe pojawić.)
Tak jak obiecano film ma inny klimat niż reszta epizodów, ale człowiek widzi, słyszy i czuje, że to Star Wars. IMO po pierwszym (i jak na razie jedynym) seansie czuję, że wszystko to co buduje gwiezdno-wojenny klimat czyli lokacje, obcy i rekwizyty wypadło lepiej niż w EVII.
Nie, nie, nie zapomniałem o muzyce - ta niestety nie spełniła moich oczekiwań Miałem nadzieję, że usłyszę coś w stylu ścieżki z pierwszego trailera https://youtu.be/frdj1zb9sMY a niestety kilka godzin po seansie nie potrafię sobie przypomnieć choćby jednej melodii. Pamiętam, że niektóre utwory były miłe dla ucha, inne natomiast brzmiały tak jakby Giacchino powiedział sobie "Dobra, potrzebuję czegoś co brzmi złowieszczo/wprowadza nastrój zagrożenia" i poprzestał na pierwszej kompozycji, która spełniała te warunki. Pojawiają się też klasyczne utwory z OT i za każdym razem cieszy to serduszko, gdy można usłyszeć znajomą melodię. IMO mogli na tym poprzestać - na skomponowaniu kilku nowych utworów z charakterem i używaniu przez większość czasu mixów utworów z poprzednich filmów. Może Giacchino nie potrafi komponować w stylu Williamsa i stąd właśnie pomysł na to, by komponować 90% od zera? Tak czy inaczej, jestem gotów przymknąć na to oko, ponieważ muzyka nie była zła, a i IMO sam John Williams przy VII epizodzie nie sprostał zadaniu. (mam nadzieję, że soundtrack jak najszybciej pojawi się na tym samym kanale, na którym znaleźć można muzykę z EVII i będę mógł ponownie przesłuchać utwory i zrewidować moją opinię)
Przed seansem widziałem tylko teaser i pierwszy zwiastun, i starałem się unikach informacji nt filmu, więc myślałem, że postać, teraz znana mi już jako Krennic, będzie Tarkinem "R1". Tu czekała mnie niespodzianka. Otóż Tarkin pojawia się na ekranie! (i imho, wyszło to naprawdę nieźle) Krennic to z pewnością ambitna i rządna władzy postać, ale od razu widzimy, że to nie ta liga co wielki moff Tarkin (i nie jest to w żaden sposób wadą!).
Robot K-2SO był świetny Chirrut, co do którego po zobaczeniu trailera miałem wątpliwości, udowodnił, że nie były one uzasadnione. Baze dobrze spełnił swoją ekranową rolę, tak samo jak Bodhi. Nie chce mi się rozwodzić na temat Jyn i Cassiana, więc powiem tylko, że jestem tymi postaciami usatysfakcjonowany.
Vader. Scena pod koniec filmu, kiedy zapala miecz. Przez chwilę myślałem, że w tym momencie pojawią się napisy końcowe i wtedy dopiero się zaczęło... Właśnie takiego Vadera chciałem zobaczyć.
Wszyscy(?) nowi bohaterowie zginęli (bo pokonanie Imperium musi mieć swoją cenę) i, dzięki Mocy! obyło się bez płaczliwych scen (np. po tym jak Cassian postrzelony w archiwum spadł Jyn nie zawróciła tylko wspinała się dalej), bez melodramatycznych pocałunków i nawet sceny wiszenia nad przepaścią (których nie cierpię) zostały zrobione tak, że nie mogę się do nich przyczepić. Kiedy K-2SO został zastrzelony aż łezka zakręciła mi się w oku (nie przypominam sobie by taka reakcja towarzyszyła śmierci Hana).
Co do minusów:
-wspomniana muzyka
-scena, w której przywódcy rebelii zastanawiają się co zrobić z informacjami przekazanymi im przez Jyn, była IMO najsłabsza w całym filmie - "cringe worthy" to może za mocno powiedziane, ale mogło być lepiej
-pewnie z tysiąc różnych drobnostek, które wyjdą dopiero przy następnych seansach
Na obecną chwilę daję 8.5/10
BTW, czyżby w pierwotnej wersji historia miała mieć szczęśliwsze zakończenie? Na teaserze https://youtu.be/Wji-BZ0oCwg widać, że biegnąca plażą Jyn trzyma w dłoni "dysk" z planami Gwiazdy Śmierci, a biegnący tuż za nią Cassian nie wygląda na postrzelonego. IMO jest interesujące ile scen i kwestii wypowiadanych przez postaci nie znalazło się w wersji ostatecznej filmu.
W czasie drugiego seansu bawiłem się co najmniej tak samo dobrze jak za pierwszym razem! (i wciąż mam ochotę na więcej)
Za drugim razem, o dziwo, brak żółtych napisów na starcie już tak nie boli, za to nadal uważam, że tytuł wygląda paskudnie
Muszę przyznać, że moje zarzuty co do muzyki były nieusprawiedliwione - po kilkukrotnym przesłuchaniu soundtracku i ponownym zobaczeniu filmu stwierdzam, że Giacchino odwalił kawał dobrej roboty. Oczywiście nie jest to poziom Williamsa, ale muzyka naprawdę daje radę - samodzielnie i na filmie. Mój ulubiony utwór to "Your Father Would Be Proud" https://youtu.be/Qemb3iBlp1o
Zauważyłem, że wiele osób twierdzi, że na początku wszystko dzieje się za szybko (za dużo skakania po planetach itp.), albo że akcja rozkręca się zbyt wolno; IMO początek jest taki jak być powinien. Scena z małą Jyn; scena z Jyn w imperialnym więzieniu; scena z Cassianem i informatorem (Cassian strzela pierwszy ); scena z Bodhim czyli imperialnym pilotem, o którym była mowa w poprzedniej scenie; odbicie Jyn; odprawa przed misją na Jedhę - każda z tych scen ma swój cel i IMO znakomicie prezentuje kto jest kim i o co toczy się gra.
Kupuję grającego Sawa Garrerę Foresta Whitakera jako zmęczonego, ledwo żywego
http://s2.quickmeme.com/img/1c/1cf9c76ca50b0393509fb33ca0aafaab875d4ae6df32836d42eef80fda68eda9.jpg
(rzekomo) ekstremistę z lekką paranoją. Są tacy którzy twierdzą, że Whitaker przeszarżował, ale wg mnie zagrał ok.
Tarkin i Leia - moim zdaniem ILM dokonał czegoś niesamowitego. Z drugiej strony, jak czytam opinie na ten temat to dochodzę do wniosku, że ludzie mają różną wrażliwość na szczegóły twarzy (i pewnie nie tylko twarzy). Pojawiają się głosy, że te sceny to jedno wielkie "uncanny valley" etc. Hmm... gdybym nie wiedział, że Peter Cushing nie żyje prawdopodobnie nie zauważyłbym, że ta postać jest CG.
A propos CGI, efekty specjalne IMO są fantastyczne. Widok z Gwiazdy Śmierci na zniszczoną Jedhę... Krennic miał rację - to było piękne.
Zakończenie - nadal nie mogę uwierzyć, że Disney pozwolił zabić wszystkich o.O Zdecydowanie dobre posunięcie i mam nadzieję, że w przyszłości również nie zawahają się, by zrobić to co konieczne dla dobra historii.
Scena zniszczenia K2 wzruszyła mnie nawet za drugim razem
Muszę pochwalić Felicity Jones, bo w kilku trudnych scenach stanęła na wysokości zadania.
Scena abordażu z Vaderem w roli głównej - tak samo genialna jak za pierwszym razem.
Scena narady z przywódcami rebelii na księżycu Yavina - nie spodobała mi się tak samo jak za pierwszym razem
Teraz pozostaje tylko czekać przez długie kilka miesięcy na wydanie na DVD/BD.
Obejrzałem.
Po pierwsze, nieco zrozumiałem osoby krytykujące TFA. Po prostu teraz widzę, jak Gwiezdne Wojny mogą wyglądać. Oczywiście TFA nadal bardzo mi się podoba, choć jest inne i wygląda teraz nieco blado na paru polach.
Imperium w RO ma duszę. Krennic, Tarkin, Vader, Imperator (tylko w ustach innych, ale mimo tego wzbudza respekt większy niż eksponowany w EVII Snoke!) to pomniki, monumenty. Nowy Porządek wygląda przy tym słabo, czasami wręcz żałośnie. Podobnie jest z Rebelią i Ruchem Oporu. Jednak jestem też świadomy, że nie jest to do końca sprawiedliwy argument. TFA bardziej skupia się na postaciach, w RO bohaterem jest konflikt, więc to oczywiste, że Imperium i Rebelia muszą błyszczeć.
Kolejna sprawa - wspaniale zarysowany świat. Przebudzenie również tutaj przegrywa. Planety, statki, obce rasy, wszędzie mamy bogactwo. Monumentalny świat fantasy/ sci-fi, wzbudza podziw swoim ogromem, różnorodnością.
Mało czasu poświęcono na przedstawienie postaci, ale starczyło. Każdy czymś się odznacza, każdego momentalnie zapamiętałem. Każdy ma pamiętny koniec. Warto też wspomnieć o ścieżce dźwiękowej - kapitalna robota. Dobrze, że Desplat wypadł. Jest inaczej niż w epizodach, ale równie dobrze - powiedziałbym bardziej w stylu sci-fi, mniej fantasy - wahadełko przeszło na drugą stronę.
Co nieco szwankuje? Narracja - bez tragedii, ale są małe dłużyzny. Przebudzenie to rollercoaster bez trzymanki, więcej emocji. RO jest bardziej dostojne, wyrafinowane. To po prostu inny pomysł na SW, inne filmy.
Końcowa scena z Vader`em - miazga, absolutna miazga, ciarki. Wspaniała, chciałoby się, żeby trwała dłużej, choć wtedy straciłoby to sens. To prezent, na który warto było czekać cały film. Warto pochwalić też inne smaczki, Obi-Wana, księżniczkę (magic!), Baila, wspomnianego Tarkina i inne. Pewnie zajmie trochę czasu, zanim wszystkie smaczki wyłapiemy - RO dba o fanów.
Jestem zachwycony, ale jest to inne uczucie niż w przypadku Przebudzenia. Tu mamy monument, pomnik, tam wielkie emocje (choć tych i w RO nie brakuje).
9/10
I wziął i napisał za mnie recenzję i wystawił ocenę... Tak 9/10. A jako fan starłorsów to nawet 9.5/10
Z plusów
- nowe planety
- nowe kosmoloty (to jedna z większych wad TFA)
- nowy droid
- dobrzy starzy znajomi
- Tarkin
- humor
Z minusów
- muzyka - oczywiście nie jest źle, buduje klimat i jest poprawnie ale brakuje NOWEGO motywu, który można zapamiętać. Jednym słowem solidne rzemiosło ale nie sztuka.
- końcówka - też - jest bardzo dobra, tylko czemu w ANH Leia kłamie w żywe oczy Vadera że byli w misji dyplomatycznej, no w tym kontekście to wolne żarty. Trochę się gryzie.
Pytanie - co powiedział Bail do Mon Mothmy? I trust "him" czy "her" with my life?
her
A nie him? Tym bardziej, że było napisane "ufam mu". Na pewno chodziło o Obiego. Niech Moc będzie z Wami.
Mówił i Lei. Dwa razy już film widziałem i za mażdym razem słyszałem wyraźnie
Rozmawiał o Jedi i raczej nie chodziło o Leie (poza tym nie trzeba chyba publicznie potwierdzać zaufania do własnej córki). Dlatego pytałem, czy się nie przeslyszalem aby. Bo jak nie Leia to kto? (Sami Wiecie Kto )
Nie żebym pamiętał ze szczegółami, ale rozmawiali o Obi-Wanie, do którego trzeba dotrzeć. Bail stwierdził, że wie kogo wyśle, a na pytanie Mothmy (które mogło brzmieć "do you trust him") odpowiedział, że JEJ powierzyłby swoje życie.
Więc pytanie o które zdanie dokładnie Ci chodzi
Tak, właśnie tak. Mówił o Jedi (o Kenobim), że pośle kogoś po niego, kogoś komu może powierzyć życie. Tam na pewno w ostatnim zdaniu było "her".
Bail na 100% nie myslał o Lei w tym momencie.
Czyli "Her" zgineła razem z nim na Alderaan? Czy też poleciała z wiadomością do Obiego, a ten już był wybył z Tatooine na MF.
Adaptacja scenariusz gdy będzie dostępna powinna rozwiać wszelkie wątpliwości
Idź jeszcze raz. ~
Ja właśnie wróciłem i jest tak, jak pisali przedpiścy. Rozmawiają o Kenobim, który ukrywa się przed czystkami, stąd trzeba do niego wysłać kogoś, komu można w pełni ufać. Organa: "I trust her with my life." No właśnie... ~
Pójdę, pójdę pewnie nie raz. Nawet się do IMaxa wybiorę.
Mam przeczucie graniczące z pewnością (zważywszy na pewne pozycje nowego kanonu) że to jest właśnie ta "Her" we looking for.
początek spoilera Czyli że chciał mu wysłać sowę z wiadomością koniec spoilera
I dopowiadając - musi być to ktoś, kogo Kenobi też zna i też mu zaufa.
O ktoś napisał za mnie recenzję [2]
podpisuję sie, dla mnie, fanki to jest 9,8/10.
odejmuje trochę za Lyrę Erso - nie wiem czy źle zagrana, ale z ulubionej postaci Catalysta tu mi zrobili... no cóż, nawiedzoną idiotkę.
A teraz największe plusy:
- Tarkin. TARKIN IS BACK!. Dokładnie taki jaki powinien być.
- Łotry - każdy interesujący, każdy inny, o każdym chciałoby się wiedzieć więcej (co zrobił Bohdi że chce odkupienia, dlaczego Baze stracił wiarę a Chirrut nie, co w ogóle robili strażnicy świątyni, kiedy Cassian znalazł K2 i co się wydarzyło jak miał 6 lat, jak Jyn trafiła do obozu pracy?). Każdy miał swoje 5 minut.
- romans (no co?) bardzo nienachalny, bardzisj zasugerowany niż rzucony widzom w twarz, ale chemia jest - zwlaszcza scena w windzie...
- planety, różnorodne i bogate
- bitwa o Scariff - po prostu brak mi słów
- wszystkie easter eggi dla fanów a była ich masa
- muzyka - motyw a`la imperialny do teraz mi się nuci.
- Red5!!!! Już wiemy skąd wakat dla Luke`a. W ogóle piloci, znowu miałam "ale... jak?!"
- stanowczo muszę jeszcze raz!
W "Catalyscie" Lyra była nawiedzoną pacyfistką, a po latach na farmie na odludziu można zwariować. Tylko czemu Kremik nie dał komendy "set for stun"? No ale detal w sumie.
Gdy Cassian miał 6 lat to jego ojciec zginął w akademii na Caridzie podczas protestów przeciwko postępującej ekspansji militarnej Republiki (to był ostatni rok wojen klonów). Potem Cassian zajmował się rzeczami typu rzucanie kamieniami i butelkami w republikańskie pojazdy i klony
to chyba mnie zachęciły recenzje paru użytkowników, których zdanie szanuję, ale jeszcze bardziej płacz hyperów TFA. Także możecie już się szykować na moją recenzję
Nie zawiodłam się - był klimat, była moc, były prawdziwe gwiezdne wojny. A tak na szybko:
+ strona wizualna
+ nawiązania do OT
+ Chirrut i K2-SO
+ Vader i Tarkin
+ balans pomiędzy humorem i patosem
+ w końcu jakiś powiew świeżości w uniwersum, a nie kolejna cukierkowo-familijna opowiastka
- Jyn - według mnie najsłabsze ogniwo wśród postaci
- muzyka - chociaż klimatyczna, to zupełnie nie zapada w pamięć
Co to jest Dębski? Lem, Internet itd.?
Może tak wejdz w link to zobaczysz