Po TLJ mam dziwne wrażenie, że wszystko (albo większa część zamieszania) kręci się wokół tematu Ben&Rey...
Nie wiem jak wy, ale ja zauważyłam, że coś ich jednak w tym filmie łączy. Mam swoje obszerne przemyślenia na ich temat, ale zajęłoby to tutaj za dużo miejsca. xD
Za to wolałabym, żebyście wy wyrazili się w tym temacie.
Czy Reylo ma w ogóle szanse w Ep. IX? Według mnie tak. Jest to bardzo prawdopodobne. Szczególnie wzruszyła mnie scena, gdy ich dłonie się ze sobą stykają. Nie musiała być to wyłącznie dobrze opracowana przez Kylo próba manipulacji młodą, niezdecydowaną wówczas Rey, a również symbol zaufania. W końcu- w filmie zostało to bardzo pięknie ukazane, można było wyczuć silne emocje bohaterów. Swoją drogą był to dla mnie bardzo intymny moment, zarazem niezwykle uroczy. To była chwila, w której przestali być dla siebie "wrogami", za to stali się dla siebie kimś więcej niż "obcymi". Zrozumieli, że dużo ich łączy, a rozwijający się pomiędzy nimi dialog w połączeniu z niewerbalną komunikacją dały mi do myślenia. Rey wyciągnęła do niego rękę- gest zaufania, proszenia o pomoc, propozycja "pomóż mi, a ja pomogę tobie, razem będziemy szczęśliwi". A Ben nie wahał się. Zdjął rękawiczkę i połączyła ich iskra zaufania, zrozumienia. Odnaleźli w sobie nowy cel, początek, pomoc oraz odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Po tym zarówno Rey podjęła konkretne działania (odleciała z Ahch-To, chciała uratować Bena), a niewiele później i Ben (zabił Snoke`a, zapragnął stworzyć z Rey coś nowego, finalnie odciąć się od przeszłości).
Zauważcie, dlaczego Rey po walce z Gwardią Snoke`a nie dołączyła do Kylo. Dużo osób zwraca tu uwagę po prostu na słowa Bena, z których Rey wywnioskowała, że dąży on jedynie do uzyskania władzy. A przecież ostatnie ich połączenie (na Crait) bije się z tamtą sytuacją z sali tronowej. Tak naprawdę Rey chyba nie skreśliła Bena. Moim zdaniem w sali tronowej zauważyła, jak Ben ponownie się zgubił, stanął murem za Ciemną Stroną mimo tego, że nie skrzywdziłby Rey. To ona chciała wyrwać mu miecz, tak jakby właśnie ona chciała walczyć. I nie oznaczało to, że spisała go na straty. Kiedy Ben dał jej propozycję dołączenia, wspólnego rządzenia Galaktyką ponownie wyciągnął do niej dłoń. Jest to odniesienie do sytuacji, którą opisałam wyżej. Ben rzekomo chciał jej pokazać, że "pomogę ci, ale ty musisz pomóc także mi". Według niego ta "pomoc" oznaczała jej przejście na Ciemną Stronę, a według niej jego powrót na Jasną. Logiczne w końcu. Rey niemal już mu się poddała, ale finalnie zdała sobie sprawę, że faktycznie jest coś nie tak. Ben wyciągnął do niej dłoń, ale w rękawiczce. Ta propozycja płynęła wprost od Kylo Rena, a Rey zaufała Benowi Solo, Rey chciała Bena. Stąd według mnie ta nieprzewidywalna, agresywna reakcja Rey. Odczuła okropne zawiedzenie Benem, widać to było po jej przejętym spojrzeniu (łzy w oczach, aż mi się serce na ten widok kroiło ). Tak jakby dała mu nauczkę, pokarała za kłamstwo. Nie pomógł jej, to nie znaczy, że jeszcze nie może. A więc ostatnia scena ich Force Bond, w której Rey zamyka przed Solo drzwi Sokoła może oznaczać "żałuj za to co zrobiłeś, w taki sposób nigdy się nie dogadamy. Jednak ja zawszę będę na ciebie czekać.". Ben miał łzy na policzkach (ja tak przynajmniej zauważyłam). Namacalne jest to, iż naprawdę żałował, że odeszła. I nie z powodu jej potęgi, potencjału i Mocy, tylko po prostu z jej powodu. Dostrzegł, że bez Rey znowu czuje się samotny, opuszczony i nic dla nikogo nie znaczący. Z nią było mu łatwiej. On jej potrzebował.
Myślę, że w Ep. IX wszystko się jeszcze ułoży i wyjaśni, jednak zanim to nastanie, bohaterowie zostaną poddani jeszcze jakieś trudnej próbie. Ja widzę światełko w tunelu. Ben i Rey mogą jeszcze sobie pomóc, a tą pomocą jest po prostu bycie ze sobą i zapewnienie sobie nawzajem tego, czego im zawsze w życiu brakowało- miłości i oparcia.