Widziałem w końcu to "Oskarowe" i "wątpliwej jakosci" dzieło. Pierwsza moja myśl jest taka - "Peter Jackson to kretyn". Kretyn, bo bardzo niewiele wystarczyło by wybić z ręki 90% argumentów przeciw filmowi. Otóż gdyby film nazwać "Bitwą na polach Pelennoru" - niewiele by to się różniło z prawdą, a na dodatek - sam tytuł sugerowałby luźne powiązanie do Tolkiena... Może nawet bardzo luźne.
Film zaczyna się wspaniale. Pierwsza scena (znów mocno skopiowana z wizji
Bakshiego
), ma w sobie coś magicznego, wciągającego i baśniowego. Po części jest to zrobione przez kolorystykę - przypominającą to co zachwycało w FOTRze.
Na dodatek lekkie odbarwienie - sugerujące, że to wspomnienie, sen - plus świetna oprawa muzyczna, powoduje, że łatwo się w film wchodzi. Ładnie czaruje.
Dalej mamy scenę z Gollumem - i tu w sumie też wszystko jest fajne. Mimo, że
scena mocno przypomina konwersację wewnętrzną Golluma z Smeagolem w TTT. Mialem wrażenie, że skoro scena tam się sprawdziła, tu ją dodano, byle powtórzyć dobrze przyjętą scenę.. Czyli drugi raz kopiowanie sprawdzonych elementów.... ale to nie wada.. bo wielu twóców tak robi... jak robią 3 raz - ok... jak 10 - to już coś nie tak.
Następna scena - tu raczej będę jej bronił. Poza tym, że PJ wykazał się
słabymi umiejjętnościami montarzysty. Wystarczyło dać ściemnienie przed sceną z zauważeniem Palantira, by wykazać, że to nie ciągłaść czasowa, a pewne następstwo. Niestety PJ w tej częsci z liniowością w ogole sobie nie poradził i potraktował ja mocno po macoszemu.
Moim zdaniem, te sceny mogą spowodować, ze sie film kupi... mozna sie czepiac o ten palantir, ale - ja tego nie będę robił..
Tyle, że jak ktoś kupił i ew. czepiał sie o palantir, to wkrótce czeka go
kolejna próba. Pippin... Widziałem ja wczesniej na zwiastunach i wijący sie od "gorąca" palantiru Pippin w ogóle mnie nie przekonuje.. wręcz powiem bardziej w filmie wypadło to jeszcze gorzej, niż w zwiastunie... Szkoda, że PJ nie potrafi oddać emocji i uczuć w inny sposób, niż tylko fizyczny strach i cierpienie...
Mniej więcej od tego momentu film robi się nudny....
A to z prostej przyczyny - wszystko zostaje zamienione w przygotowanie do bitwy... Cała reszta - ledwo się kupy trzyma, po prostu jest - bardziej jakieś wycinki scen, pomysły, a nie sceny... W dodatku w wielu miejscach przegięte.
Wydawać się mogło, że plusem jest umieszczenie scen znanych ze zwiastunów
TTT - ale gdzie tam... Podkręcanie atmosfery w stylu Arwena umiera, zwidy Arweny o przyszlości... rozumiem, że chciano podkreślić wątek romantyczny, ale patrząc z perspektywy całej trylogii - jest on tak nieudolnie prowadzony, że AOTC (gdzie wątek prawie nie razi...
prawie - ale to nie oznacza że jest dobry) moglby służyć za wzór. No, ale taki wątek musiał być, bo się film lepiej sprzedaje... Bez komentarza. Mnie teksty o Śmierci Arweny itp - nastawiły bardzo negatywnie do tego filmu.. bo ani to ciekawe, ani potrzebdne.... nie wiem, dla mnie to była okropna dłużyzna - która ... niestety doskonale wkomponowuje się w śmierć Aragorna w TTT. Ktorą notabene i tak uważam za bez sens i krzywde dla filmu, nie dla twórczości Mistrza, ale dla filmu... Mnie ona tylko irytowała.. Tu mamy powtórke. No i jeszcze jedna, bo widzimy dzieciaka... Arweny.
Dalej mamy Sama i Froda - cóż byłoby fajnie, gdyby nie fakt, że Gollum - z biednego i psychicznie chorego poddanego pierścieniowi - został nagle uleczony i jest tak sprytny, że hobbity robią prawie to co im każe. Nie wspomnę o Frodzie, który je mu z ręki... Hmm rozumiem, że Gollum był dobrze przyjęty, ale to co z niego zrobiono w ROTK to nawet przesadą trudno nazwać...To w ogóle jakieś herezje i dziwne pomysły..a zapomniałem, że poprawne politycznie
.
Dalej w oczekiwaniu na bitwę mamy piękne i zapierające dech w piersiach pejzarze - znów vide sprawdzone pomysły z FOTR.
Kolejnym pomysłem z tej serii jest Minas Thirith. Patetyczne i poteżne.. wspaniale się to ogląda... tak samo jest z płonącymi stosami (choć ich zapalanie pominę milczeniem)... dobra, ale czy ROTK - to kilka fajnych obrazków? Filmowy - przez pewien czas zdaje się właśnie tym być...
No i w końcu dochodzi do wielkiej bitwy - przyjemnie zrobiona, acz obstrzał w Hero był o wiele lepszy. No i efekty zdają się być niedopracowane - z Olifantem na czele.
I tu wracam do samej bitwy - tu trudno jej zarzucić rażące niezgodnosci, ale też ekstra zgodność. Po prostu - WETA miała parę fajnych pomysłów, Jackson miał kilka własnych i postanowiono pokazać te efekty w kinie.. (jak w AOTC
).
Cóż, w podobny sposób też powstawał Indy (Spielberg chciał kulę goniącą bohatera, to dostał). Tyle, że Indy był "oryginalny".. albo raczej był odgrzewanym daniem, w nowym opoakowaniu. ROTK też jest odgrzewanym daniem, ale opakowanie ma nie od żarcia, a raczej od klejnotów... Cóż ktoś głodny się ucieszy, i z pudełka i z dania.. a jak ktoś liczył na klejnot.... przejedzie sie. Na dodatek bitwa jest robiona mocno w stylu patriotyczno-patetycznych bitew ala "Dzień Niepodległosci"... Po prostu ... C-U-D-O-W-N-I-E. PRzypomnę, ze w ksiażce bitwa to tylko jeden rozdział.... i to specjalnie nie frapujący... bo miejscami cięzki - ze wzgledu na mnogosć opisów.
Oczywiscie niewyjaśnioną dla mnie kwestią zostaje sprawa jakim cudem sługi Saurona - wszyscy walczyli w dzień... gdy nie skrywała ich smuga cienia. No i czemu umarli zachowywali się jak
szarańcza... zżerająca na swej drodze wszystko co popadnie...
Dalej film zmierza ku zakończeniu - atak na Mordor itp. Fajnie, że po drodze - Gandalf zabil Denethora - wrzucił go na stos... Po prostu rewelka - to była jedna z tych scen, gdzie parsknąłem śmiechem. Rozumiem też, że PG13 - to maks, co można pokazać, a spalone dłonie Namiestnika trzymające Palantir - wymagałyby już R - więc lepiej było to olać.
Dalej zaczynają się dłużyzny... Już samo wejście na górę przeznaczenia jest
męczące.. niszczenie pierścienia - to w ogóle znów proba budowania napiecia przez trzymanie widza w niepewnosci...Czy Jackson zmieni zakończenie? No bo chyba, każdy zainteresowany sięgnał do ksiażki lub (o zgrozo) jej streszczenia (bo książka nie pasuje do filmu).
A potem mamy już jeden wielki koniec... fajne były niektore wstawki, ale wiele z nich zostawiało niedosmak...
To o filmie tak mniej wiecej.. teraz zajmijmy sie reszta
Saruman - Szkoda, że Jackson nie wiedział po co mu ta postać.. w każdej części robi coś innego.. w pierwszej jest zdrajcą i kombinatorem.. w dodatku jakimś niewyżytym.. w drugim strategiem i szalbierzem. W trzecim staje się szeregowym generałem w armii Saurona - tak szeregowym, że nie potrzebnym, skoro mamy generała Orka - i jeszcze Czarnoksiężnika (tu też ciekawa sprawa, bo w ksiażce to Czarnoksięznik więcej prowadził armię.. wywarzenie drzwi,
ministarcie z Gandalfem (niby w zwiastunach było, w filmie tego nie ma... ale itak było wi nnym miejscu).
Szeloba - nie wiem, ale poza pająkiem bardziej przypominała mi umorosanego w błocie Acklaya... ale ten byl sympatyczniejszy... W ksiażce miomo wszystko, miała w sobie jakąś inteligencję, była matką pająków, a nie zmutowanym pająkiem (i tonie ninja).. w ROTK jest po prostu kolejnym potworem..
hobbity - najbardziej wnerwiło mnie to, że Sam był wyższy pod koniec filmu od Pippina.. Cóż, a mówili, że wersja rozszeżona TTT naparawi te kewstie.. Jak już wspomniałęm - złamanie p rzyjaxni Sama i Froda - to po prostu skandal... zwłaszcza, ze zrobil to z premedytacja Gollum, a oni sie dali. Szkoda tez, ze Merry - pojechał pod Czarną Bramę... No ale przecież, wtedy byłoby mniejsze poświęcenie hobbitów.... eh... Świetnie natomiast wyglądali gdy wracali na kucach do Shire - szkoda tylko, ze nie zrujnowanego.
Drzewo - Co jak co - ale tego im nie wybaczę.... Zakwitnięcie drzewa w ROTK to jeden z najpiękniejszych momentów... Cóż, PJ woli nas karmić maszkarami i pejzarzami, a nie pięknem, wiec kwitnące drzewo pojawia się w tle... po prostu mega wypas. Dziekujemy panu bardzo, Panie Jackson.
Eowina - rozumiem, że jej wątek można było spłaszczyć i wyciać... ale wycinali by ja do końca... a nie robią z niej "zdzirkę", która poleci na każdego, faceta na stanowisku.. nie udalo się z Aragornem, to może Faramir... niestety w filmie tak to wyglądało... już wycięcie tej sceny byłoby lepsze...
Bitwa - z jednej strony fajnie zrobiona... z drugiej mega sztuczna... pomijam juz efekty... ale co z wszystkimi lennikami Gondoru, z ksieciami, sojusznikami.. okazuje się, że Gondor i Rohan same sobie żyją w śródziemiu, a Mordor jednoczy co się da.. z Haradem włacznie... Nie wspomnę, że miecz Aragornowi mogli przynieć Duneddainowie... ale po co
Magia - niestety nawet tego brak we Władcy. Gandalf to raczej mędrzec (i prawie tylko i wyłacznie mędrzec), który najchętniej by komuś dowalił.. woli sam sie bić... cóż, bliżej mu do jakiegoś najemnika, chy herszta banitów, niż kogokolwiek innego.
Oko Saurona - kolejny mega pomysł.. Rozumiem, że ktoś jest fanem latarni morskich.... ale... to oc jest... to jakas pomyłka...
Muza - cóż tym razem nic wyszukanego, w TTT byla o wiele lepsza.. Fajne jest wprowadzenie.. No i motyw Gondoru - ale on był napisany na potrzeby wersji EE i tam sie lekko pojawił.. więc nie wiem czy to muza oryginalna... Super jest natomiast temat z Mostu Khazad-dum - wykonany przez chór.
Efekty specjalne - jak wspomniałem miejscami po prostu nie dorobione...
Końcówka - rozumiem, że chrapka na Oskary była duża - ale nienawidzę "całościowych" trylogii, gdzie napisy początkowe i koncowe sa robione w kazdym filmie inaczej.. tu tylko w 3 koncowka jest zupelnie inna... Rozumiem, zeby nie było, ze sie do Oskarów powtarzają.
Film ma jeden bardzo olbrzymi plus - pozwala stwierdzić, że TTT nie było tak nietolkikenowe jak nam się wydawało...
Reasumując - PJ mógł faktycznie zrobić film "Bitwa na polach Pelennoru" - trochę go inaczej zmontować, wszyscy by byli zadowoleni, bo wyciał by "lukrowe" zakończenie, nudne wprowadzenie, nie musiałby się ograniczać, a film taki spotkałby się z jeszcze większym aplauzem. Zamiast tego, dostajemy wszystkiego po trochu, czyli nic... plus pokazówkę z efektów specjalnych... Co to można zrobić w kinie itp. Rozumiem, że AOTC starało się konkurować w ten sposób z resztą kina, ale po co PJ pociąganął ten temat? AOTC ma choć jeden plus - ma duże możliwości interpretacyjne. PJ w ROTK, miał to w powieści, ale niestety dzięki zmianom w scenariuszu trudno tam siędoszukiwać interpretacji.
Dla mnie film sprawia wrażenie zmontowanego pośpiesznie (czasem zdaje się, że brakuje sceny i to czesto, a czasem, że scena bez innych jest mało sensowana). Wycinanie wątków świetnei zrobił Bakshi - trzeba bylo obejrzeć film 10 razy i sie nauczyć. No chyba, że ktoś ma problemy z skumaniem o co chodzi - to niech obejrzy 50 razy. Pośpieszność widać teżw efektach... No i jescze patos - przemowy aragorna...
Przyznam tylko, że na żadnym z filmów wcześniejszych PJa - nie uśmiałem się tak bardzo.. może już zabrakło sił na płacz i został tylko gromki i smutny śmiech (np. w scenie gdy Gollum rozkłada karty hobbitom).
Myśle, ze film po przemontowaniu - byłby bardzo ciekawy, bo materiału pewnie jest sporo... ale moim zdaniem w ogóle nie wykorzystano szansy.