Za Onetem:
Amerykański reżyser Michael Moore, którego film "Fahrenheit 9/11" zdobył w sobotę główną nagrodę na 57. festiwalu w Cannes, zadedykował Złotą Palmę "dzieciom w Ameryce i w Iraku oraz tym wszystkim na całym świecie, którzy cierpią z powodu działań" USA.
"Wiele osób chce ukryć prawdę, zamknąć ją w szafie, ale wy wyciągnęliście ją z szafy" - powiedział Moore pod adresem jury, które przyznało mu Złotą Palmę.
Reżyser wyraził nadzieję, że niedługo dojdzie do zmiany. "Nie jestem sam. Są miliony Amerykanów takich jak ja, a ja jestem taki jak oni" - podkreślił Moore.
Zwycięzca przekazał, że rozmawiał po otrzymaniu nagrody z przewodniczącym jury Quentinem Tarantino, który zapewnił go, że wyróżnienia dla niego nie należy traktować w kategoriach politycznych.
"Quentin mi powiedział: »chcemy, żebyś wiedział, że wymiar polityczny twojego filmu nie ma nic wspólnego z nagrodą. Nie jesteśmy tutaj, aby rozdawać nagrody polityczne. Członkowie jury mają różne poglądy polityczne. Niektórzy nie mają poglądów«" - powiedział Moore na konferencji prasowej.
"Otrzymałeś tę nagrodę, bo zrobiłeś świetny film. Mówię ci to jak reżyser reżyserowi" - tak brzmiały słowa Tarantino według Moore`a.
Poza tym na konferencji prasowej po uroczystości rozdania nagród, twórca "Kill Billa" oficjalnie wypowiedział się w imieniu całej komisji, iż cała "bzdurna kwestia polityki" zostanie podniesiona po werdykcie. "Wszyscy niezależnie od niej zgodziliśmy się, że »Fahrenheit 9/11« był najlepszym filmem z konkursu" - stwierdził Tarantino jako przewodniczący jury. Od siebie bardziej dodał: "Chcę, żeby to było jasne. Gdyby ten film pokazywał wszystko to, co chciałem zobaczyć i w co wierzę, ale nie był dobrym kinem... pierwszy przebiłbym mu osikowy kołek przez serce".
Jak sam Moore później przyznał, opinia Tarantino znaczy dla niego bardzo dużo. "Gdybym chciał składać polityczne deklaracje, starałbym się o urząd. A ja chcę kręcić filmy."
--------------------------------------------------------------------------
Och jak nisko w mych oczach upadła Pan Moore i o zgrozo Tarantino.
Po wspaniałych "Zabawach z bronią" liczyłem na równie ciekawe dzieła, tymczasem Pan Moore skręcił w stronę brudnej i śmierdzącej polityki. Wszyscy wiemy o jego niechęci do obecnego Prezydenta USA ale po kiego nagradzać ten film Złotą Palmą???? Chyba im palma odbiła?? żenujące są te występy rezyserków i aktorzyn, którzy pieprzą na Busha z mównicy zamiast podziękowac za nagrodę mamusi i cioci i spłynąć!!!
Aż mnie krew zalewa. Tak było podczas gali oscarowej gdy Moore odbierał nagrodę za "Zabawy" tak było i teraz.
I jeszcze ta izraelska reżyserka Keren Yedaya płakał nad zniewoloną Palestyną... reeeety myslałem że się przekręcę......
FILM JEST K***A SZTUKĄ A NIE POLITYCZNĄ AGITACJĄ
I jeszcze mój ukochany Taran pierdzieli że kontekst polityczny nie miał żadnego wpływu na nagrodę.
Jeśli kino dalej będzie kierowało się tą ściezką to ja wysiadam........
A co Wy na to??
Tylko proszę bez postów w stylu jestem za/przeciw Bushem/owi .