JA jestem zdecydowanie za tą drugą opcją. Nie wiem jednak jak wy sądzicie. Jest to wg mnie coś w rodzaju Dekalogu, jednak nie mówię, że jest to Dekalog. Może uściślę: rady, jak można zazanać spokoju w życiu. To moja opinia. Jaka jest Wasza ?
JA jestem zdecydowanie za tą drugą opcją. Nie wiem jednak jak wy sądzicie. Jest to wg mnie coś w rodzaju Dekalogu, jednak nie mówię, że jest to Dekalog. Może uściślę: rady, jak można zazanać spokoju w życiu. To moja opinia. Jaka jest Wasza ?
To podstawa mojej filozofii zyciowej...
NIE tylko twojej...
Nie ? A czyjej jeszcze ?
I uważam, że większością Kodeksu Jedi powinni się kierować księża. Dla przykładu można powiedzięc, że ksiądz katecheta, ktory uczy reli w mojej szkole jest bliski przejścia na Ciemną Stronę Mocy. Łatwo go ostatnio zdenerwować, krzyczy na uczniów, gdy oni tylko odwrócą wzrok od tego co ksiądz kazał czytać, a kilka razy się zdarzyło, że jednego z uczniów wyrzucił z klasy (wziął go za ubranie i dosłownie wyrzucił za drzwi), tego samego dnia tego ucznia ksiądz uderzył.
A gdyby się kierował choćby kilkoma punktami kodeksu byłoby inaczej, przynajmniej można byłoby z nim normalnie pogadać, jak to kiedyś się dało.
Trzeba czuć że się żyje a nie wegetować. Czym jest życie bez emocji? Tylko się ze skały rzucić z rozpaczy kurde.
Nie zycie bez emocji, ale panowanie nad nimi. To roznica.
"Nie ma emocji, jest spokój"... or other shit
Co to jest panowanie nad emocjami. Jeżeli opanujesz swoje emocje, wytłumisz je, starasz sie ich nie czuć, tak jakby ich nie było. Nie możesz czuć nienawiści, miłości, zazdrości, szczęścia. Bo to prowadzi na "złą" drogę. A to nieprawda. To sprawia że jest się człowiekiem a nie Jedi-robotem.
Panowanie nad nimi to nie jest ich tlumienei, ale nie dzialania tylko pod ich wplywem, emocje sa dobre, ale musza byc kontrolowane (w miare mozliwosci).
wyjasnij, bo k*** nie rozumiem. To Jedi działali pod wpływem (nie tylko) emocji(w miare możliwości kontrolowanych!!!111one)?
Tak... gdyby nie emocje, milosc blizniego, wspolczucie etc to by nie mieli motywacji do dzialania ? A gniew np... gniew byl uczuciem destruktywnym, gdy sie nim Jedi karmil, gdy dziala aby pobudzic w sobie gniew, nienawisc przeciwko swoim wrogom.
Wnioski ? Wyciagnij sam, ja wracam do rozmyslan nad tym problemem... xP
Miłość bliźniego... ale emocje kurde -_-". To raczej Jediowe poczucie obowiązku i świadomość celu w życiu a nie miłość, czy współczucie. Czy Jedi może współczuć albo zazdrościć? A coś takiego jak słuszny gniew to co? Też destruktywny? No właśnie wnioski są takie że Jedi kieruje się zasadami a nie emocjami. Rób to, nie rób tego. Tutaj można zarzucić przykładem Revana: Zasada: nie idź na wojnę, nie walcz, czekaj na to co rada powie. A on pokierował się emocjami: gniewem, współczuciem... no i złamał zasady, za co go wy****** z klubu.
Bo stary zakon byl zly... xPxP Taki Qui-Gon kierowal sie swoim osadem np, nie tym co rada gadala, a go jakos nie wywalili... Revan poszedl out bo na CMS przeszedl.... Gniew jest sluszny do tego czasu dopoki nie jest destruktywny... Zreszta, taki Revan, nie zgodzil sie z decyzja rady, kierowal sie tylko swoim osadem i skonczyl jak skonczyl...
Emocje sa dobre dopoki to my (Jedi) im nadajemy... tor.
...że afekty, emocje, są rzeczą groźną. Dlaczego? Otóż dlatego, że ze swojej istoty nie zatrzymują się w jakimś określonym punkcie, tylko pchają cię dalej, a ty ze swojej istoty jesteś w jakiś sposób ograniczony ludzkimi możliwościami przyjęcia tych emocji. Moment, w którym one popchną cię poza twoją naturalną granicę, a on niewątpliwie przyjdzie, może się okazać katastrofalny w skutkach. Rzecz z emocjami jest również taka, że przejmują one kontrolę nad tobą, co nie koniecznie jest ci na rękę. Chociaż ja przechylam się lekko na stronę rozmyślań Brada Pitta w Fight Clubie, że wszyscy chcą mieć wszystko pod kontrolą (także siebie samych) i zapominają, czym jest prawdziwe życie.
Emocje to problem, którego za cholere tu nie rozwiążemy
A jak to z kolei Morgan Freeman w Seven powiedział: "to ciekawa rzecz, zobaczyć człowieka karmiącego się emocjami".
Dla twojej myśli istotny jest chyba Henry Thoreau: bym w momencie śmierci nie spostrzegł, że wcale nie żyłem
Również rezygnacja z pasji na rzecz pogody ducha wydaje się być kłopotliwa. Próbowałem swego czasu oglądać z kamienną twarzą mecze piłki nożnej i nie przejmować się, jak to znowu Barca się zbłaźniła, ale nie wyszło, choć muszę przyznać, stoicki spokój (lub raczej stoicka olewka) daje trochę satysfakcji.
Myślę, że istotny jest złoty środek, i nie czuję się wielce odkrywczy
Przede wszystki kodeks Jedi był dla Jedi, i tego nie zapominajmy Nie mamy darów, które oni posiadali, ani obowiązków, które z nich wynikały.
Stawiam na styl życia.
na Tolka Banana i cóż z tego??
A moze bys jakos uargumentowal, dlaczego ?
bo stare miał dżinsy, starą koszulę a mamusia mówiła, że biedniejszym trzeba pomagać
Poza tym Tolek trzymał sie swoich zasad i nie wymyslał niczego czego nie był w stanie zrealizować... tak jak pewni ludzie, o których tu mowa... i o ich kodeksach.
Zresztą... whatever
Zapomniales dodac ze jakby byl wyszkolony na maxa to by byl najlepszy !
-Nie ma emocji - jest spokój.
Taa ... już to widzę jak jesteś całkiem spokojny gdy ktoś Cię obraża, bije, okrada czy robi cokolwiek złego.
Nie ma ignorancji - jest wiedza.
Tak, zapewne nie ma takiej dziedziny wiedzy, czy zagadnienia którego byś nie starał się ignorować? Np. - Nie ma mocy, ale niektórym trudno się z tym pogodzić
Nie ma namiętności, pasji - jest pokój ducha.
Przez całe życie, nie uda Ci się być "duchowo pokojowy" . Na pewno jest coś co Cię denerwuję i nie umiesz się z tym pogodzić.
Nie ma chaosu - jest harmonia.
Tak. W każdym zakątku naszej ziemi. Prawda jest taka, że zawsze znajdzie się coś/ktoś z kim nie da się żyć w harmonii. Takie życie.
Nie ma śmierci - jest Moc.
Tiaaa ... Z pewnością
Ale zawsze możesz próbować tak żyć. Powodzenia!
-Taa ... już to widzę jak jesteś całkiem spokojny gdy ktoś Cię obraża, bije, okrada czy robi cokolwiek złego.
Nie, po prostu mu wymiarzasz... "kare" , spokojnie, ale wymierzasz
Reszty mi sie komentowac nie chce.. :>
Wiedziałem że się przypałętasz i zaczniesz obalać moje teorię
Zawsze do uslug... Zreszta, ja nie obalam, tylko wyjasniam...
...mój wykładowca z logiki, który jest znany z zamiłowania do alkoholu: sylogizm ten trzeba, jak ja to mówię, obalić
Może tak mogłą bym cie jakoś wspomóc?
Nie trzeba... Louiego i tka nie przekonamy... =}
Wielka szkoda. Zawsze należy wyprowadzać ludzi z błędu...
miłość, nienawiść, przyjażń itp. to UCZUCIA. Emocje to stan chwilowy np. gniew, radość itp. W pierwszym wersie Kodeksu chodzi o to aby nie podejmować żadnych decyzji pod wpływem emocji, bo to prowadzi do podjęcia złych decyzji i do ich konsekwencji. tylko tyle
o to właśnie chodzi w Kodeksie, żeby starać się tak żyć. Nie wszędzie znajdziesz to co w Kodeksie napisane, ale starać się to wszystko zaprowadzić w miejscu, w którym aktualnie się znajdujesz.
jak chcesz odpowiedziec komuś use the tree masz wszystko w regulaminie i przewodniku użytkownika
http://www.gwiezdne-wojny.pl/tekst.php?nr=419
http://www.gwiezdne-wojny.pl/tekst.php?nr=537 <---zajrzyj przede wszystkim tu
MOC ISTNIEJE, OTACZA CIĘ , CZUWA NAD TOBĄ
Ale nad tobą to już chyba nie ... ;/
NAD MOJĄ SKROMNĄ OSOBĄ TEŻ CZUWA, BA NAD WSZYSTKIMI
nade mną też? :O
2007-05-06 15:36:00
Oto jest pytanie, które mnie nurtuje już od dłuższego czasu i chciałbym aby to długo nie trwało
Mówisz: Oto jest pytanie, tylko jak ono brzmi? Żadnego w twoim poście, ani we wcześniejszych nie zauważyłem?
czy długo będe to musiał ludziom powtarzać...
stary, długo będziesz musiał, zapewniam Cię...
po prostu Moc nade mną czuwa. Jestem opatulony Mocą. Przekazać ci to astralnie?
sprostowanie takie
powoduje napady stanów lękowych - to drugie sprostowanie.
czarnej membrozji powoduje ogólne zdebilenie....i niepowertowane straty w mózgu
- to trzecie sprostowanie.
Rei`kynn zaczynasz już troszeczkę przesadzać:
1. Nie dało by się pisać mniej postów???(jeszcze dwa dni i Anora dogonisz )
2. Gdyby nie Ciacho to pewnie byś w ogóle do regulaminu nie zajrzał.
3. Dopiero zaczynasz pisać i już rzucasz tematami
4. Jakoś twoje posty mnie nie przekonują (brzmią trochę za bardzo IRONOWO
)
No to by było na tyle mojego czepialstwa......no i tak na marginesie to fajnie że nowi tu zaglądają......
1. A od czego sie jest na Basionie ?? Ja myślę, że po to aby z ludzmi korespondować, czyli pisać posty
2. Zajrzałem do regulaminu na początku jak się zalogowałem
3. To, że mam tematy to chyba nic złego, jestem ciekaw wypowiedzi innych ludzi
4. To już Twój problem (albo i nie)
Nie miałeś jeszcze... ekhem... radości zapoznania się z naszym najukochańszym nowym niezbędnikiem (przydatny przy prowadzeniu wycieczek szkolnych), żywą jeszcze legendą Bastionu- Ironem?
Nie, nie rozumiesz... Pomyśl. Iron to nie słowo. Iron to idea. To przyszłość To motywacja dla wielu bastionowiczów, aby rano wstawać, i walczyć. Oby coraz bardziej efektywnie
, bo jak patrze na niektóre tematy ( np. ten), to blednę.
Pozwol ze zapytam.
Czy jestes czlonkinia sekty czcicieli Irona ? :>
Ona czuwa. yeah... modern times rock `n` roll! Powinniśmy się na siebie otworzyć! Pozwólmy się opętać ideałom bohemy! Moc czuwa. Ja czuwam, ty czuwasz, on ona ono czuwa!
brzmi jak hasło: Lenin wiecznie żywy Ale uwaga, nie wierzcie, dopóki na kolację nie wpadnie!
Co do wiary w Moc, to wiedz, że jest prawie równie nieopłacalna, jak wiara w ludzi
bo gdybyś nikomu nie zaufała (uwierzyła) to byś niczego nie miała. Wiara w Moc, to wiara w to, że żyjesz
w rozsądek społeczny to wiara w brak takich psychodelików jak Ty w najbliższym otoczeniu.
Apokalipsę, bo rozsądku społecznego nie ma. Wnioski? Psychodelików takich jak on jest pełno, i to w niejednym otoczeniu, np w sektach filozoficznych, odłamach religijnych itp.
Mowisz ?
Bzium bzium !
Mówię, myślę, a teraz zapewne wieję daleko stąd, bo czuję się zdruzgotana po tym odkryciu Czy jest jeszcze dla mnie ratunek?
Oczywiscie ze jest... na poczatek musisz sie pozbyc wszystkich dobr materialnych jakie posiadasz ! (i oddac je mi xP )
pewnie dalej przekażesz je do krajów biednej Afryki, mam rację
Tam przynajmniej nie ma tłumów debili- odnosnik do Dzieci Neostrady.
Są za to tłumy mamonożernych przywódców krajów, kilka przytulanek naturalnej wielkości, z uzębieniem wymarzonym dla dentystów, a w bonusie- Murzyni. To mówi samo za siebie! Ostatnia podróż życia
Ale to chyba nie zawołani altruiści, gotowi oddawać wszystko, co wezmą. Lub co im się- z niewyjaśnionych przyczyn - podłoży.
ledwo mnie 2 dni na Forum nie było a tu taki Sajgon
To oczywiste że Moc istnieje... tak samo jak Muminki i Smurfy, ba nawet mnie skubane napadły jak wczoraj do domu wracałem wieczorkiem...
fani SW a nie wiedzą, że Moc istnieje...za jakie grzechy
po moich oględzinach sądzę, że przesadzasz z:
- Star Warsami
- Naruto
- haszyszem
i środkami dezynfekującymi...
Rei`kynn napisał(a):
fani SW a nie wiedzą, że Moc istnieje...za jakie grzechy
________
I to właśnie nie odpowiada mi w traktowaniu Jedi jako religii. Dlaczego fani będący wyznawcami tradycyjnych religii mają być mniejszymi fanami od wyznawców jediizmu??
...sparafrazować kawałek tekstu jednej z moich ulubionych piosenek (Under Pressure), gdyż zobaczyłem dzisiaj na Bastionie wiele zwątpienia w Moc, w przyjaźń, w miłość, w czuwanie, w psiballe i w tym podobne. Powinniśmy się trzymać razem, bo mimo wszystko to forum jest czymś cennym
Insanity laughs under pressure we`re cracking
Can`t we give ourselves one more chance
Why can`t we give FORCE that one more chance
Why can`t we give FORCE...
Cause FORCE`s such an old fashioned word and FORCE dares you to care for
The people on the edge of the night
And FORCE dares you to change our way of
Caring about ourselves
This is our last dance
This is our last dance
This is ourselves
Under pressure
Under pressure
Pressure
Czy już ktoś zaczął pisać relację na Vongopedii z tego co się tu dziś wyrabia??
ja chce ja!! Ja mam pomysł! Psiball i reszta. Ja, ja !!
-Po pierwsze: Rie`kynn
1) Zanim zaczniesz pisać, to sobie przemyśl, co chcesz przekazać, bo to forum, a nie czat. Ładowanie pod sobą piętnastu jednolinijkowych postów nie jest tu mile widziane. Bastion nie jest po to, żeby pisać bóg wie ile postów, tylko po to, żeby się dzielić opiniami.
2) Zanim założysz wątek, sprawdź, czy już podobnego nie było (wyszukiwarka się kłania). Jeżeli żadnego nie znalazłeś, to w porządku, załóż, ale postaraj się w otwierającym poście sprecyzować, o co ci dokładnie chodzi i wyrazić swoją opinię, zanim zapytasz o zdanie reszty Bastionu.
3) A poza tym stwierdzenia, że opinie innych użytkowników forum na temat formy i zawartości twoich postów to nie twój problem dziwnie mi brzmią. To po co piszesz, jak cię opinie nie obchodzą? Jeżeli pisząc tutaj chcesz uzyskać odpowiedzi na zadawane pytania i wywołać pozytywny odzew, powinieneś dbać o to, zeby twoje posty były dla odbiorców interesujące.
4) Staraj się dalej, popraw to, co robiłeś źle i nie upieraj się przy opiniach, na które nie masz argumentów (żeby cię nikt od Ironów nie wyzywał). U mnie masz kredyt zaufania, nie zmarnuj go.
A teraz to, co skłoniło mnie do napisania tego posta, czyli
PO DRUGIE: CAŁA RESZTA
Może byście sie tak od tego biednego nooba odczepili, co? Od kiedy to bycie zakręconym na punkcie SW (czy innego uniwersum) jest na tym forum grzechem? Chłopak założył kilka wątków, które cieszyły się dużym zainteresowaniem i wywołały pozytywne ożywienie na Bastionie. Aż nagle komuś coś się nie spodobało (konkretnie sformułowanie, że Moc nad nami czuwa) i wszyscy na niego wsiedli. Wśród tych wszystkich są też osoby, które niejednokrotnie używały w wypowiedziach słów "niech Moc będzie z Tobą/Wami", czy "zjednoczył się z Mocą" (w znaczeniu "zmarł"), osoby straszliwie oburzone na "Balladę o Ironie", czy też takie, które kilka dni temu dyskutowały o wyższości krwi dziewicy nad innymi "posiłkami". Wybaczcie, ale ja tu czegoś nie rozumiem. Od kiedy to Bastion jest siedliskiem twardych realistów? Jedną sprawą jest wytłumaczenie chłopakowi, co robi źle, a zupełnie czym innym taka nagonka, jak tu widzę. A może pozwolilibyśmy się mu czegoś u nas (i od nas) nauczyć, zamiast go zniechęcać. Zwłaszcza, że ma szansę wyrosnąć na świadomego i odpowiedzialnego użytkownika, jeżeli wskaże mu się drogę (co jak widać próbuję zrobić powyżej). I jak was proszę nie porównujcie go do Irona, bo mu do niego daleko.
Bycie zakręconym nie jest równoznaczne z byciem obłąkanym. A jeśli ktoś uznaje wymysły jednego człowieka stworzone dla celów stricte komercyjnych za prawdę objawioną to co tu dużo mówić, ma kłopoty. Z pewnymi faktami nie da się dyskutować - co innego, jakby GL twierdził, że do napisania scenariusza skłoniły go siły boskie... A tak nie było. To tak samo jak kult Latającego Spaghetti (nie wiem czy o tym słyszałaś, znakomity przykład na podkreślenie tego typu kwestii).
Dalej - używanie pewnych kwestii w stylu "zjednoczenia się z Mocą" to synonimy innych wyrażeń, które w swej istocie zawierają taki sam przekaz. Natomiast jeśli ktoś pisze o Mocy jako Mocy i wpakowuje w to teorię psiballa (cokolwiek to jest) to cóż... Przecież to nawet nie może być synonim Boga. Więc nie można porównywać incydentalnego użycia zwrotu z SW, które są dziełem kultury (i niczym więcej) do tworzenia ponadbytowych i dziurawych jak Titanic teorii.
I jeszcze: co do osób oburzonych dawną balladą o Ironie. Wypatrzyłem w tym temacie jedną osobę płci żeńskiej, która skrytykowała sens Ballady, a wypowiedziała się tutaj. Obydwu wypowiedzi nie można porównywać z paru względów:
1) Ballada wyśmiewała osobę (choć moim zdaniem w sposób nieszkodliwy, ale to kwestia do dyskusji rzecz jasna, sam zainteresowany nie okazał oburzenia tylko wyjątkowe poczucie humoru, czym zaskarbił sobie na pewno dużo punktów).
2) Teksty w tych tematach wyśmiewały ideę - psiballe i inne takie, a nie konkretnie ich głosiciela, któremu też się oberwało, ale pośrednio. Natomiast zauważ z czego lecą żarty - z Mocy i psiballa, a nie z pana R-whatever.
3) Wspomniana osoba płci żeńskiej naprawdę starała się pomóc chłopakowi gdy zaczął klecić swoje teorie na tym forum, odsyłając go chociażby do regulaminu. A jej żarty dotyczyły potem wyłącznie samej idei psiballów i sexu astralnego, a nie jej głosiciela.
4) To samo tyczy się nie tylko wspomnianej osoby, ale też każdego innego użytkownika, który był przeciwko Balladzie, a tu się dziś wypowiedział.
Bastion nie jest siedliskiem twardych realistów. Ale nie jest też siedliskiem oszołomów, przychodzących niczym mnich do pogańskiego kraju i głoszących prawdę, która wyzwoli. Gdyby napisał że jego zdaniem "X równa się Y" to nie byłoby sprawy, ale on twierdził, iż my wszyscy równamy się Y. A ponieważ tak nie jest, naród Bastionu zareagował w sposób pełen dobrego humoru, co wszystkim dostarczyło miłych wrażeń. A panu R. miejmy nadzieję przemówiło do rozumu, czym niechybnie się mu przysłużyło.
Fakt, do Irona mu daleko. A jak inne przykłady wskazują, twarde lanie na początku zniechęcia Dzieci Neostrady, ale hartuje wartościowe jednostki, z których wyrastają potem fajni userzy. I chociażby dlatego warto. Więc niekoniecznie bym się z Tobą zgodził Jayu w potępianiu dyskusji o psiballu Jak mówię - tyczyła się ona zagadnienia, a nie człowieka.
Tyle ode mnie, no offence
Wedge napisał:
Bycie zakręconym nie jest równoznaczne z byciem obłąkanym. A jeśli ktoś uznaje wymysły jednego człowieka stworzone dla celów stricte komercyjnych za prawdę objawioną to co tu dużo mówić, ma kłopoty. Z pewnymi faktami nie da się dyskutować - co innego, jakby GL twierdził, że do napisania scenariusza skłoniły go siły boskie... A tak nie było. To tak samo jak kult Latającego Spaghetti (nie wiem czy o tym słyszałaś, znakomity przykład na podkreślenie tego typu kwestii).
A mnie się zawsze wydawało, ze żyjemy w wolnym kraju i każdy ma prawo wierzyć w to, na co ma ochotę... A poza tym Rie`kynn nigdzie nie napisał, że traktuje Moc jako religię. Zapytał tylko, co my o takim podejściu sądzimy. Owszem, zasugerował, że traktuje kodeks Jedi jako sposób na życie. Cóż, ja też przez krótki czas i do pewnego stopnia tak to traktowałam. Wolno mi przecież chyba?
Dalej - używanie pewnych kwestii w stylu "zjednoczenia się z Mocą" to synonimy innych wyrażeń, które w swej istocie zawierają taki sam przekaz. Natomiast jeśli ktoś pisze o Mocy jako Mocy i wpakowuje w to teorię psiballa (cokolwiek to jest) to cóż... Przecież to nawet nie może być synonim Boga. Więc nie można porównywać incydentalnego użycia zwrotu z SW, które są dziełem kultury (i niczym więcej) do tworzenia ponadbytowych i dziurawych jak Titanic teorii.
Kwestie Jediizmu, kodeksu, a nawet psiballa wywołały bardzo pozytywny odzew w postaci dyskusji, a nie obrzucania wyzwiskami. Zaczęło się dopiero po użyciu przez niego sformułowania "Moc nad nami czuwa", co nawiasem mówiąc może też być odpowiednikiem "Bóg nad nami czuwa" (tak samo jak MTFBWY= Bóg z Tobą?, powodzenia?)
I jeszcze: co do osób oburzonych dawną balladą o Ironie. Wypatrzyłem w tym temacie jedną osobę płci żeńskiej, która skrytykowała sens Ballady, a wypowiedziała się tutaj.
Oki, nadinterpretacja.
Obydwu wypowiedzi nie można porównywać z paru względów:
1) Ballada wyśmiewała osobę (choć moim zdaniem w sposób nieszkodliwy, ale to kwestia do dyskusji rzecz jasna, sam zainteresowany nie okazał oburzenia tylko wyjątkowe poczucie humoru, czym zaskarbił sobie na pewno dużo punktów).
Czyli wyśmiewanie cudzej wiary jest bardziej na miejscu niż wyśmiewanie zachowań? Bo mnie się wydawało, że to niewłaściwe zachowanie należy piętnować, a nie poglądy inne od naszych...
A co do Irona, to mnie się też podobała jego reakcja
2) Teksty w tych tematach wyśmiewały ideę - psiballe i inne takie, a nie konkretnie ich głosiciela, któremu też się oberwało, ale pośrednio. Natomiast zauważ z czego lecą żarty - z Mocy i psiballa, a nie z pana R-whatever.
3) Wspomniana osoba płci żeńskiej naprawdę starała się pomóc chłopakowi gdy zaczął klecić swoje teorie na tym forum, odsyłając go chociażby do regulaminu. A jej żarty dotyczyły potem wyłącznie samej idei psiballów i sexu astralnego, a nie jej głosiciela.
4) To samo tyczy się nie tylko wspomnianej osoby, ale też każdego innego użytkownika, który był przeciwko Balladzie, a tu się dziś wypowiedział.
Tjaa, zwłaszcza ty się wykazałeś obśmiewaniem teorii, a nie osoby, każąc iść mu się leczyć i odsyłając na stronę Monaru.
Bastion nie jest siedliskiem twardych realistów. Ale nie jest też siedliskiem oszołomów, przychodzących niczym mnich do pogańskiego kraju i głoszących prawdę, która wyzwoli. Gdyby napisał że jego zdaniem "X równa się Y" to nie byłoby sprawy, ale on twierdził, iż my wszyscy równamy się Y. A ponieważ tak nie jest, naród Bastionu zareagował w sposób pełen dobrego humoru, co wszystkim dostarczyło miłych wrażeń. A panu R. miejmy nadzieję przemówiło do rozumu, czym niechybnie się mu przysłużyło.
Jeżeli dobrym humorem jest wyzywanie od narkomanów, wariatów i wysyłanie na leczenie, to znaczy, że z moim poczuciem humoru jest niedobrze Owszem Rie`kynn się nie popisał twierdząc, że jako fani SW powinniśmy wierzyć w istnienie Mocy. Ale miło by było, gdybyście próbowali najpierw mu na spokojnie wytłumaczyć, że się myli, zamiast od razu atakować. Jeśli chodzi o psiballe i psionikę, to widzę, że się dało (dzięki, Lordzie, że jesteś oazą spokoju w tym morzu narwańców). Taraissu też się potrafiła znaleźć bez wyzywania od narkomanów i wariatów, więc niniejszym przepraszam ją za postawienie w jednym rzędzie z resztą.
Fakt, do Irona mu daleko. A jak inne przykłady wskazują, twarde lanie na początku zniechęcia Dzieci Neostrady, ale hartuje wartościowe jednostki, z których wyrastają potem fajni userzy. I chociażby dlatego warto. Więc niekoniecznie bym się z Tobą zgodził Jayu w potępianiu dyskusji o psiballu Jak mówię - tyczyła się ona zagadnienia, a nie człowieka.[/cytat]
Wiesz, co do tego ostrego lania, to może i masz rację, ale uważam, że Rie’kynn na nie nie zasłużył. A tak poza tym to może zanim kogoś zaatakujecie pozwolilibyście nad nim popracować administracji. Która jak sądzą do momentu, w którym zaczęliście po nim jeździć, nic do niego nie miała (nie widziałam interwencji).
Zastanawia mnie jedno. Dlaczego parę dni temu nikt się nie czepił claudii za rozprawę o rodzajach krwawych posiłków, jakie preferuje. Matko Boska, przecież jeżeli ona to traktuje poważnie, to jest o wiele bardziej niebezpieczna niż wszyscy wyznawcy psiballi i seksu astralnego razem wzięci, no! Odnoszę dziwne wrażenie, że dziś cały bastion miał zły dzień i musiał się kogoś poczepiać. I się akurat psiballe trafiły.
I jeszcze coś, powinnam to załatwić oficjalnie, ale mam nadzieję, że wystarczy tutaj
Wedge, korzystając z moich uprawnień jako moda chciałabym, żebyś czuł się oficjalnie OSTRZEŻONY za obrażanie innego użytkownika przez wyzywanie go od narkomanów, wariatów i wysyłanie na leczenie
czemu ostrzeżenie nadeszło dopiero po napisaniu posta w którym spokojnie wyraziłem swoje zdanie, aczkolwiek odmienne od Twojego, a nie od razu, skoro przewinienie miałem wcześniej?
zapomniałam. Czyżbyś mnie oskarżał, że zrobiłam to z powodów osobistych? Wykorzystałam swoje uprawnienia żeby ci dołożyć? Jak ty mnie mało znasz jednak...
Jaya napisał(a):
Wedge, korzystając z moich uprawnień jako moda chciałabym, żebyś czuł się oficjalnie OSTRZEŻONY za obrażanie innego użytkownika przez wyzywanie go od narkomanów, wariatów i wysyłanie na leczenie
________
Farsa...sory ale na Bastionie przechodziły juz gorsze rzeczy bez uwag ze strony moderatorów. A Wedge nie jest żadnym recydywistą, notorycznym prowokatorem itp. żeby nie móc i w jego przypadku zastosować pewnej dozy pobłazliwości. Zawsze można było wykorzystać swą śmieszną "władzę" do edycji, wygwiazdkowania czy nawet usunięcia narusząjego regulamin posta. Widocznie niektórym pokazanie czego to oni nie mogą jest ważniejsze od rzeczywistej chęci polubownego załatwienia sprawy.
Wedge, nie chce mi się zaglądać do całego wątku, ale ty narkomanie, wariacie do natychmiatsowego leczenia, czym sobie na to zasłuzyłeś ?
A jak ci się zdaje, dlaczego ostrzeżenie pojawiło się dopiero w drugim poście? Tak całkiem sklerozy nie mam. Bardzo nie chciałam tego robić, ale skoro upierał się, że wszystko jest w porządku i nikt nic złego nie zrobił...
Co do recydywy, to Wedge ostatnio zachowuje się jak w amoku, czepiając się wszystkiego, począwszy od Szoferki, a na Barcie skończywszy ( w komentarzach do newsów), że o Ironie i Rie`kynnie nie wspomnę. Ostrzeżenie nie numerowane i nie zamieszczone w przeznaczonym do tego wątku, mimo, że oficjalnie brzmi, nie musi być wiążące dla innych modów w przypadku dalszego ciągu takich zachowań i nie musi zakończyć się banem. Zasadniczo potraktowałam go łagodniej niż on potraktowałby jakiegoś nooba robiącego to, co on. W końcu jest zwolennikiem "ostrego lania". Wielokrotnie byłam świadkiem, jak Wedge doprowadzał do pionu dzieciaki używające różnych niezbyt cenzuralnych i uprzejmych określeń na inne osoby. A ponieważ jest użytkownikiem o długim stażu wymagam od niego więcej niż od kompletnie zielonych dzieciaków, które nie do końca wiedzą, jak się zachować.
Masz prawo uważać mnie za osobę odurzoną władzą i możliwościami, jakie daje stanowisko moda na Bastionie, oczywiście. Tylko ciekawe, dlaczego tych uprawnień użyłam z takim skutkiem po raz pierwszy dopiero teraz, skoro modem jestem od zeszłorocznych Pilchowic?
Jaya napisała:
Co do recydywy, to Wedge ostatnio zachowuje się jak w amoku, czepiając się wszystkiego, począwszy od Szoferki, a na Barcie skończywszy ( w komentarzach do newsów), że o Ironie i Rie`kynnie nie wspomnę.
Wiesz ja jestem człowiekiem w miarę spokojnym, i jeśli widze bzdurne wątki to po prostu je omijam. Lecz ni ekażdy moze być taki fajny jak ja i po któryśtam razie może pojawić się frustracja i zażenowanie, że ulubione forum staje się śmieciowiskiem i siedliskiem n00bów.
Ostrzeżenie nie numerowane i nie zamieszczone w przeznaczonym do tego wątku, mimo, że oficjalnie brzmi, nie musi być wiążące dla innych modów w przypadku dalszego ciągu takich zachowań i nie musi zakończyć się banem.
Sory, ale albo jest sie modem albo nie. Bo takie "ostrzeżenie" jest ani w pieść ani w oko i zalatuje miśkową "uwagą". Równie dobrze mogłaś go "oficjalnie" pouczyć na privie - miało by taki sam skutek, bo skoro user to olewa, to trudno zeby przy podobnej wadze ostrzeżenia - tyle że na forum - jakoś wielce się przejął.
Masz prawo uważać mnie za osobę odurzoną władzą i możliwościami, jakie daje stanowisko moda na Bastionie, oczywiście. Tylko ciekawe, dlaczego tych uprawnień użyłam z takim skutkiem po raz pierwszy dopiero teraz, skoro modem jestem od zeszłorocznych Pilchowic?
Nie mówiłem konkretnie o Tobie, ale widać uderz w stół...
miał być długi post, ale po namyśle stwierdziałm, że to nie konkurs literacki z wymaganą iloscią słów.
Piszę, bo mam małe wyrzuty sumienia, ponieważ to po części przeze mnie Łedż zareagował na Twoją interwencję..powód prozaiczny, powiedziałam mu, że poczułam sie niesprawiedliwe oceniona tylko na podstawie tego, że mój nick znalazł się w tym temacie przy braku zaznajomienia się z treścią moich postów<Przeprosiny przyjęte> (choć powinnam przywyknąć, że widzi się we mnie, w niektórych kręgach, osobę o nieprawdopodobnych możliwościach sabotażowych fandomu i jak najbardziej złych chęciach
). Dziwi mnie fakt, iż Ostrzeżenie zostało przyznane dopiero po odpowiedzi Łedża (skoro już występujesz z pozycji osoby na ``stanowisku``, to musisz przyznać, iż mało profesjonalne jest stwierdzenie, że się zapomniało o ostrzeżeniu, zwłaszcza, że odstęp między Twoją interwencją a odpowiedzią Łedża wynosiła ok. pół godziny
zatem było dość czasu żeby nanieść sprostowanie) i zastanawia mnie to, iż cała sprawa załatwiana jest nijako w kuluarach, a nie w miejscu (temacie) do tego przeznaczonym.
Leonidas ma rację, dużo gorsze rzeczy na Bastionie przechodziły, a jeśli Łedż się zagalopował to nie był tu sam i nie specjalnie się wybijał swoją ``elokwencją`` (choćby user Łotr użył sformułowania debilizm..ja bym się bardziej za to obraziła niż za narkomana), zatem warto by było zastosować odpowiedzialność zbiorową, chyba, że miała to być manifestacja i przestroga, żeby nikt nie czuł się zbyt pewnie, nawet jeśli jest ``wysoko`` postawiony....tyle, że takiego wyjaśnienia zabrakło.
Tak, możliwe, że jestem subiektywna (a któż nie jest!), ale czuję się po części opowiedzialna za pyskówkę Twoją i Łedża. I żeby było jasne, ja go nie wybielam i w pełni popieram Twoją pierwszą interwencję (w jej treść już nie wnikam). Ta sprawa po prostu po raz kolejny pokazuje, że są osoby równe i równiejsze, a Bastion niejednokrotnie jest miejscem, gdzie niektórzy przychodzą, by wyładować swoją frustracje. To się tyczy wszystkich.
[Nie]przyzwoite Ciacho
właśnie popieram i oczywiście zgadzam się z Ciachem, w jednym z moich postów padła sformułowanie związane z debilizmem. HYM co mogę powiedzieć??? Kurde no sory za to co napisałem. A jednocześnie dołączam się do pozostałych.....bo to co JA napisałem było o wiele bardziej CHAMSKIE niż zachowanie Łedża......
Dodam jeszcze tylko że nie mam żalu do Taraissu, spoko stwierdziłaś tylko fakt tego jak się zachowałem.
przeczytaj sobie moją odpowiedź skierowaną do Leo.
Inna sprawa, ze odpowiedź "zapomniałam" jest dziwna. Nie będę się z niej tłumaczyć, bo kto wie, jakie kwiatki z niej wyjdą.
a co do Łotra i jego "debilizmu" to określenie zdaje się padło raz i można je uznać za incydent, a Wedge, cóż... dopowiedz sobie sama.
"A poza tym Rie`kynn nigdzie nie napisał, że traktuje Moc jako religię."
"Czyli wyśmiewanie cudzej wiary jest bardziej na miejscu niż wyśmiewanie zachowań?"
No to o wierze mówimy czy nie? Bo oczywiście z wiary nie należy się wyśmiewać, tylko z zachowania. Za zachowanie uważam również wypowiedzi. Jak napisałem niżej czego innego można się spodziewać po 4 latku, czego innego po 7 latku. Takie wypowiedzi 18 latka (nie tylko w tym temacie) do głupoty się zbliżają. Znam kilku młodszych Bastionowiczów, którzy wykazują się większą dozą zdrowego rozsądku. Wedge zagalopował się w pisaniu, ale nie takie rzeczy były na Bastionie. Podniósł się chór głosów potępienia. Z czyjej strony. Nie chce mi się wklejać linków z wcześniejszymi wypowiedziami obecnych obrońców uciśnionych.
"A tak poza tym to może zanim kogoś zaatakujecie pozwolilibyście nad nim popracować administracji."
To administracja pracuje? Głupie pytanie. Oczywiście, że pracuje. Nic nie miała do Rie’kynna. Nic też nie ma do Wedga. W przeciwnym razie byłoby oficjalne ostrzeżenie (którego nie ma). Prywatnie na forum można sobie ostrzegać do woli. Stąd też niebezpodstawne przypuszczenia o animozje. Jako moderator powinnaś chyba znać procedurę. Napisz teraz oficjalne ostrzeżenie. Wykażesz się ponownie refleksem.
Dzięki, sam bym lepiej nie ujął Mam cichą nadzieję, że się tu (w sensie: na forum) trochę uspokoi i niektórzy się opamiętają... Choć już widzę, że nie wszyscy.
Nie ująłbyś lepiej? Hmm...
Zacznę od wyrywka z piosenki `One`: Have you come here to play Jesus to the lepers in your head? Bo ja się zupełnie temu sprzeciwiam. Może nie mam prawa (bo nie przekroczyłem 1000 postów), żeby się tu wykłócać o forumowe reguły, ale najwyżej przekroczę swoje prawo.
Nie popieram nietzscheańskiej teorii Wedge`a, żeby każdemu nowemu z miejsca przyłupać pałką w łeb, co uczyni go silniejszym. Ale nie uważam, że forum jest od tego, żebyśmy się głaskali po tyłkach i ze zrozumieniem bili brawo, bo Chloe już nie boi się śmierci (Fight Club widziałeś?). Nie siedzimy tu w kółeczku lecząc nasze chore fanowskie dusze. Chyba mamy jakiś szacunek do siebie samych i siebie nawzajem, jako świadomych ludzi. Świadomych, że nie jesteśmy sektą ani wieczornym spotkaniem AA. Ja pisząc pierwsze posty myślałem 10 razy zanim kliknąłem wyślij, i chociaż wolę ich dzisiaj nie czytać , to jednak starałem się trzymać swoje młode fanostwo na smyczy. Poza tym, Guf, nie uwierzę nikomu, że nie wychwytuje intuicyjnie kretynizmu... Są tylko różne na niego reakcje, ale wybaczcie, nie każdy potrafi ze stoickim spokojem tłumaczyć i wyjaśniać, co i tak, jak sądzę, nie da wiele w niektórych przypadkach. W tym wypadku popieram reakcję Wedge`a, bo sam bym to chętnie napisał, co on, ale nie uważam się za upoważnionego do jechania po kimkolwiek, bo nie mam stażu, że tak powiem, wypracowanego. Nikt tu nie jedzie po nowych dlatego, że są nowi, tylko dlatego, że myślą tacy sobie nowi, że trafili do raju, gdzie mogą różne bzdury wypisywać, bo trafili na sobie podobnych. Czy to trochę nie zaniża? Spytaj się Barta chociażby, on też w tej kwestii nieraz ma coś do powiedzenia, jakoś bananem mu nikt nie groził nigdy. Jeśli się mylę, jeśli wszyscy daliśmy się ponieść emocjom, to trudno, ale tylko dzięki temu owe tematy tak wspaniale owocowały. Jakkolwiek nie uważam, że piętnowanie kretynizmu jest kretyńskie. ot co.
"Nikt tu nie jedzie po nowych dlatego, że są nowi"
ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha - no comment.
Pomijając fakt, że nowym na wstępie się dokopuje, należy zwrócić uwagę na wiek oponenta. Innej wypowiedzi można spodziewać się po 4 latku, innej po 7 latku, innej po 10 latku. Wiedząc z kim mamy do czynienia możemy pozwolić sobie na przymknięcie oka (jeśli rozmawiamy z kimś dużo młodszym) lub wymagać pewnego poziomu (dyskusja z rówieśnikiem).
W tym przypadku macie do czynienia prawie z rówieśnikiem. Co tu ma wspólnego staż na Bastionie? Naprawdę nie wiem. Doświadczenie, mądrość, inteligencję, wiedzę zdobywa się głównie poza Forum. Nie muszę siedzieć na Bastionie 5 lat, żeby napisać coś mądrego. Nawet ktoś dziś zarejestrowany może napisać cenną uwagę (no oczywiście zostanie zjechany).
Wedge, choć znany z ciętego języka, jest jednak uczciwy. Wymaga utrzymywania mniej więcej takiego poziomu dyskusji, na jakim poziomie rozwoju znajduje się oponent. To tak, jakby np. Wedge zaczął nagle pisać jak Iron. Albo byłby po prostu głupi albo robiłby z reszty Bastionowiczów idiotów. Zauważyłem, że w tej dyskusji brana jest pod uwagę ta pierwsza możliwość.
"Jakkolwiek nie uważam, że piętnowanie kretynizmu jest kretyńskie." no
Tak, nie ująłbym lepiej. Mam pytanie: dlaczego ci, którzy "udzielali" się wcześniej w tym wątku, teraz wymyślają długie tyrady, by nadać sens temu, co tu napisali, podczas gdy prawda jest taka, że:
a) niektórym Bastionowiczom się wyraźnie nudzi;
b) owi userzy wolą spłodzić kilkadziesiąt bzdurnych postów i ponabijać się z n00ba, niż po prostu go zignorować, co IMO byłoby najlepszym wyjściem. A tak, to tylko nagłaśniają sprawę, dominują latesta i wywołują niesmak wcale nie mniejszy, niż n00b, który stworzył wątek. I po co to wszystko? Dla śmiechu? Dla "wyedukowania" owego n00ba? Bez jaj.
Zawsze krzywiłem się, kiedy różni nawiedzeni marudzili o upadku poziomu na forum. Ale obecnie... zaczynam myśleć, że coś w tym jest. Zwłaszcza, że ów poziom zaniżany jest nie tylko przez takich jak Rei`kynn młodzików, ale też przez userów niby mających staż, jeśli zachowują się jak tu widać.
Owszem, były naprawdę zabawne wątki, gdzie cały sens polegał na nabijaniu się z n00ba (Yard Still forever). Było to dawno i dziś już takich wątków nie ma. Za to to, co dzieje się tutaj, nie jest śmieszne. Raczej żenujące.
A jeśli ktoś uważa, że mówiąc tak, wykazuję brak poczucia humoru, bądź wychodzi ze mnie zgred, to niech ten ktoś mi skoczy. Z rozbiegu. A potem niech wraca na Vongo.
Tyle.
Gunfan racja jest po Twojej stronie. Dobrze to ująłeś, nie ma już sensu dłużej tu pisać, bo robi się to nudne i cała dysputa przestała już kręcić się wokół tematu, a zaczyna przybierać kształt głupich pyskówek i gadek które mają na celu tylko pokazanie kto jest wyżej, a kto niżej w hierarchii forum.
Ja osobiście oświadczam że nie napisze już więcej ani słowa w dwóch wątkach stworzonych przez naszego nowego kolegę po fachu, pełnoprawnego Bastionowicza itp. Itd.
Kodeks Jedi jako taki to fikcja literacka ale nic nie stoi na przeszkodzie we wprowadzeniu go do własnego życia. Oczywiście po drobnych modyfikacjach ze względu na obecną tam moc... chociaż... Moc, Jahwe, Jehowa i reszta to tylko nazwy, jak ktoś wierzy w jakąś siłę wyższa to i Mocą moze ją nazywać, no... puki ne zacznie próbowąć mindtricków
A tak na poważnie to kodeks Jedi można wprowadzić w jakiś sposób do własnego życia, wszystko zalezy od siły własnej woli.
zająć jakieś stanowisko w sprawie mylenia odbicia w stawie
z rozgwieżdżonym nocnym niebem. Miałem opowiedzieć się wyraźnie po czyjej jestem stronie. Miałem opisać swoje stanowisko w sprawie "jechania po n00bach".
W moich słowach miała znaleźć się drobiazgowa teza, antyteza i synteza tej wielowątkowej sytuacji. Miałem kogoś poprzeć, innego upomnieć. I jeszcze wiele tematów miałem przy okazji poruszyć. Ale po głębszym zastanowieniu stwierdzam: nie chce mi się. Zaznaczam tylko, że będę was obserwował trochę uważniej, niż dotąd. Mały Brat patrzy.
PS. Powszechnie wiadomo, że krew dziewicy najlepiej smakuje o północy podczas pełni księżyca. Przynajmniej tak twierdzi klasyk.
.. niezupełnie.. jak ktoś tam wyżej napisał na "nie ma emocji", kiedy ktoś go(przykładowo) bije, obraża itp. "wymierzam kare - spokojnie ale wymierzam" - czy zemsta jest rzeczą wg. kodeksu porządaną??Osobiście - mogłbym sie kierować takimi zasadami - ale najpierw dajcie mi miecz świetlny i dostęp do Mocy - wtedy będziemy mogli rozmawiać
dobry glina to taki co nie wyciąga nigdy broni
ps. Fay była mistrzynią Jedi, a nie miała nawet miecza świetlnego
pps. use the tree
Taraissu napisał(a):
ps. Fay była mistrzynią Jedi, a nie miała nawet miecza świetlnego
________
Takie małe pytanko... Fay to jest ta co to ją Asajj Ventress zabiła swoimi pięknymi dwoma mieczami o czerwonych ostrzach?
Mimo, że temat jest baaaaardzo stary, to muszę się wypowiedzieć. (zasłużyłem na to, skoro udało mi się przekopać przez to wszystko, co jest na górze).
Próbowałem, na prawdę próbowałem i długo tkwiłem w życiu, związany kodeksem. Po czym, po baaaaaardzo długim przestrzeganiu tych słów (z niebywałymi sukcesami) doszedłem do wniosku, że kodeks jest dla Jedi.
Już wyjaśniam, co ja za herezję opowiadam:
Otóż Jedi byli wrażliwi na Moc i nie mogli poddawać się uczuciom, ani emocjom, ponieważ groziła im Ciemna Strona. Jednak nie byli oni do końca żywi, ponieważ życie bez emocji i uczuć to tylko drobna część tego, co może nam życie zaoferować.
W komiksie "Cienie i światło" czytamy: "...bronimy życia, którego sami się wyrzekamy". I o to chodzi. Kodeks jest dla Jedi, a nie dla zwykłych ludzi.
Bardzo długo żyłem, zachowując się tak, jak kodeks nakazał i dostrzegłem, że byłem tylko cieniem człowieka. Nie umiałem się bawić, cieszyć, robić czegoś, co nie miało sensu...
A po odrzuceniu kodeksu poczułem, jakbym wypłyną spod wody, po za długim w niej przebywaniu. Jakbym nabierał do płuc powietrza pierwszy raz- czułem się po prostu cudownie!
Teraz przeżyłem już strach, nienawiść do drugiego człowieka i mimo, że nie wszystkie te uczucia są pozytywne, to i tak czuję się dużo lepiej, bo czuję, że naprawdę żyję!!!
Nie polecam nikomu stosowania kodeksu w życiu. Dobrze jest umieć powstrzymywać się w gniewie, ale nie można przesadzać.
To tyle, co chciałbym powiedzieć.
SW to fikcja i tak samo kodeks Jedi jest fikcją. Przecież te zasady są wymyślone na potrzeby Universum. Jeśli ktoś na forum czuje, że jest Jedi, może też stosować niektóre reguły w rzeczywistości. W końcu na złe mu to nie wyjdzie. Ale całość kodeksu jest niemożliwa (i całe szczęście) do zastosowania na codzień. Kodeks nie może więc być stylem życia, tak jak nie można być Jedi.
U mnie jak najbardziej styl życia, choc moźe nie w pełni. Jedi miali na mnie duży wpływ, na moje poglądy, bo jestem pacyfista. Choć doszły do tego też inne czynniki zewnętrze.
Zawszę będę stawiał sobie Jedi jako wzór do naśladowania, mimo że nierealny, ale przynajmniej neutralny. Nie naśladuje się człowieka, ale postawe w życiu.
Tez staram się w miarę możliwości stosować do kodeksu Jedi i poważnie uważam, że to naprawde może być pomocne, ale niestety jest ciężkie do realizacji. Jednak wyzbycie się zżerających nas negatywnych emocji i starając się żyć w harmonii można pozbyć się części negatywnych uczuć i bólu przynajmniej tak mi się wydaje. Chociaż faktycznie żyjąc w pełnej zgodzie z kodeksem można wyjść na ascetę przynajmniej w oczach innych.
Styl życia Jedi przywodzi mi na myśl mnichów buddyjskich, którzy prowadzą się zgodnie z prawem karmy. Tam również należy nad sobą panować, być otwartym, nie zabijać etc.
Nie ma emocji - jest spokój.
Nie ma ignorancji - jest wiedza.
Nie ma namiętności - jest pogoda ducha.
Nie ma chaosu - jest harmonia.
Nie ma śmierci - jest Moc.
Kodeks w dość zwięzły sposób przedstawia tę filozofię. W związku z tym jest to pewien plagiat filozofii wschodniej, a filozofia służy do tego, by między innymi pokazywać pewne ścieżki, jakimi można swoje życie poprowadzić. Absolutnie styl życia.