Serwis Rotten Tomatoes chyba nie ma szczęścia do „Gwiezdnych Wojen”. Ostatnio pisaliśmy o nowym algorytmie, który miałby usuwać złośliwie wystawiane sztuczne oceny (
więcej), a który wykorzystano w redakcyjnym zestawieniu. Wyszło dość, dziwnie, zwłaszcza, że wmieszano to także potencjalne
rosyjskie boty i celowe trollowanie. Teraz wiarygodność Rotten Tomatoes jest podważana z drugiej strony.
Pamiętamy, że serial „Ruch Oporu” miał dość ciężki start, jeśli chodzi o oczekiwania fanów. Wiązało się to z olbrzymią liczbą
dislek’ów (w sumie zebrał ich chyba 148 tysięcy). Jednocześnie warto zwrócić uwagę, że większość zapowiedzi poszczególnych odcinków jest zdecydowanie częściej (tak średnio dwa razy)
oceniana pozytywnie. I na pewno liczby ocen nie są tak wysokie.
Jednak inaczej sprawa wygląda na Rotten Tomatoes. Tam dziś ocen użytkowników kształtuje się na 77%. Jeszcze parę dni temu było to 84% i nie byłoby w tym żadnego problemu, gdyby nie fani „wojujący” z Lucasfilmem. Jeden z nich zauważył, że spora część ocen (obecnie około połowy) to oceny 5 (czyli najlepsze) ale wystawione z nowych kont, które nigdy wcześniej nie udzielały się w serwisie. Później zresztą też nie. Dokładnie takich, jakie wykluczono przy nowym zestawieniu z „Ostatnim Jedi”.
Użytkownik Dataracer obwinia Lucasfilm o celowe działanie, w co akurat trudno uwierzyć. Raz akcja ma za mały skutek (a LFL ma teraz poważniejsze zadania), dwa jeśli faktycznie aż tyle kont ile wskazał jest fałszywych, to przy ilości tysiąca wygląda to raczej na partyzantkę. Lucasfilm właściwie nie miałby po co tak działać. Jak dobrze widać przy ocenach zapowiedzi kolejnych odcinków „Ruch Oporu” zaczyna bronić się sam.
A kto odpowiada za te fałszywki? Teorii snuć można wiele, od oddanych fanów „Ruchu Oporu”, którzy chcą docenić serial i czasem trochę się zapędzają. Równie dobrze mogą to być niezadowoleni fani próbujący zdyskredytować LFL czy Rotten Tomatoes. Pewnie da się podciągnąć pod to rosyjskie, irańskie lub północnokoreańskie boty. Niemniej jednak największy problem z tymi ocenami ma sam serwis Rotten Tomateos, bo on musi zadbać o swoją wiarygodność. Zaś celowe zaniżanie lub zawyżanie ocen zdecydowanie temu nie pomaga, niezależnie kto odpowiada za taką akcję.
Dla nas jednak najważniejsze jest to, że po trudnym początku, „Ruch Oporu” broni się sam i zdobywa swoje miejsce w świadomości (i sercach) fanów. A znaczące coś oceny w serwisach typu Rotten Tomateos chyba powinny odejść do lamusa.
KOMENTARZE (12)