W rozmowie z Vulture na temat tego jak Disney+ stało się intratny interesem, wypowiadało się dwoje decydentów z Disneya. Alan Bergman i Dana Walden. W artykule oczywiście jest sporo propagandy sukcesu, ale również warto zauważyć, o wielu sprawach Bergman i Walden mówią otwarcie. Oboje są członkami zarządu, więc widzą wiele spraw w Disneyu z innej perspektywy, przede wszystkim liczb, a ich celem jest głównie osiągnięcie przez firmę zysków.
Bergman w łagodny sposób opowiedział o przyczynach skasowania „Akolity”. Przyznał, że byli zadowoleni z wyników serialu, ale jednocześnie struktura budżetu tego tytułu była bardziej wymagająca. Więc przy tej stopie zwrotu do zamówienia drugiego sezonu potrzeba było lepszych wyników. I to jest podstawowa przyczyna dla której skasowano ten serial, dla której nie ma już dalszych prac nad „Akolitą”.
Pozornie może się wydawać, że początkowe stwierdzenie o zadowoleniu i konkluzja jakby do siebie nie pasują, ale tu warto przypomnieć, że również wyniki oglądalności pierwszych odcinków serialu były lepsze. Dopiero potem coś siadło. Więc pewnie liczono na to, że serial raczej zainteresuje widzów, niż ich zniechęci.
Bergman dodał też, że obecnie patrzą na „Załogę rozbitków” i tu widzą wzrosty. Recenzje też są entuzjastyczne, ale na razie poczekają na całość. Mówił też, że czekają na kolejne seriale gwiezdno-wojenne, drugi sezon „Andora” jest już za progiem. Alan miał szansę już zobaczyć wszystkie odcinki i twierdzi, że są one doskonałe. Trwają pracę nad drugim sezonem „Ahoski”. I stwierdził też, że kilka innych seriali jest w trakcie rozwijania, ale dopiero z czasem zdecydują, które z nich powstaną. Wówczas dopiero możemy liczyć na kolejne ogłoszenia.
Tak więc chyba uciął kwestię ewentualnego powrotu „Akolity”.
KOMENTARZE (15)
O tym, że „Ahsoka” a właściwie jej drugi sezon to tak naprawdę kolejna rzecz, którą będą kręcić w Lucasfilmie, już wiemy. Na horyzoncie pojawiają się kolejne doniesienia, które rzucają ciekawe światło na ten projekt. Tym razem źródłem jest IndieWire, ale nie tylko oni.
Po pierwsze drugi sezon „Ahsoki” nie będzie kręcony w Los Angeles, gdzie dotychczas powstawały kolejne odsłony Mando-verse (i nie tylko). Przenoszą się z nim do Wielkiej Brytanii (czy to będzie Pinewood czy inne studio, jeszcze nie wiemy). Tym samym studio w Los Angeles na razie postaje puste. Kręcenie w Kalifornii wiązało się głównie z dwoma podstawowymi rzeczami. Pierwsza rzecz to odpisy podatkowe, jeśli ich nie ma, Lucasfilm szuka innego miejsca, sprawa prosta. Obecnie „The Mandalorian & Grogu” skorzystał z takiego odpisu. Druga rzecz to sposób w jaki powstawały ten film i seriale („The Mandalorian”, „Księga Boby Fetta”, „Obi-Wan Kenobi”, „Skeleton Crew” czy pierwszy sezon „Ahsoki”). Istotny był zbudowany przez Lucasfilm Volume, czyli StageCraft. Seriale, które powstawały w Wielkiej Brytanii, czyli „Willow”, „Andor” lub „Akolita” nie korzystały z tej techniki w takim stopniu.
Znaczy to tylko tyle, że drugi sezon „Ahsoki”, do którego zdjęcia zdaniem IndieWire ruszą w kwietniu 2025, będzie faktycznie używał innych technik niż głównie StageCraft. Na razie jednak nie ma na ten temat żadnego komentarza.
Decyzja Lucasfilmu nie pomoże Los Angeles i Hollywood, które boryka się z tym, że filmowcy coraz częściej wybierają inne stany niż Kalifornię. Zyskują Georgia, New Jersey, Louisiana czy Nevada. No i oczywiście inne kraje, czyli Wielka Brytania i Kanada.
Na tę chwilę można przypuszczać, że premiera serialu będzie mieć miejsce w 2026. Potem pewnie Dave Filoni będzie pracował nad swoim filmem.
KOMENTARZE (4)
Manny Jacinto, aktor grający Qimira w „Akolicie” był obecny na konwencie San Francisco FanExpo, gdzie rozmawiano o serialu. Wspomniał o dalszych planach, czyli o tym, co Leslye Headland planowała na drugi i trzeci sezon. Planowała, bo jak pamiętamy, serial został skasowany. Manny jednak się nie poddaje i ma nadzieję, że kiedyś jeszcze do tego wrócą.
Była przede wszystkim mowa o bohaterze ostatniego odcinka, którego widać tam dosłownie przez chwilę. Darth Plagueis to nie był przypadek przy pracy, czy jakiś fan-service. To centralna postać, kolejnych sezonów „Akolity”. Miało go być więcej w drugim, a jak nie to na pewno w trzecim sezonie serialu. Jacinto przeprowadził wiele rozmów z Headland na ten temat, wiedział w którym kierunku historia ma zmierzać, ale zdecydował nie zdradzać tych szczegółów. Z dwóch powodów, po pierwsze nie chce nikomu dawać złudnej nadziei, że drugi sezon się wydarzy, a jeśli jakimś cudem ta historia będzie kontynuowana, to nie chce jej spoilerować. Przyznał tylko, że temat Sithów, w szczególności tego jednego miał być mocno eksplorowany w dalszych sezonach.
Mówił chwilę też o powiązaniu Qimira z Plaguisem. Przyznał, że jest sporo fanowskich teorii na ten temat, więc nie ma powodu, by cokolwiek komentować. Poza jednym, zadał pytanie, czy obecni na panelu uważają, że Qimir to prawdziwa tożsamość / imię postaci, którą grał. sugerując tym samym, że także o jego bohaterze jeszcze niewiele wiemy.
Ucinał jednak dalsze sugestie, nie chcąc mówić o niczym, co ustalono z Headland. Z prostej przyczyny, on wciąż wierzy, że jeszcze mogą wrócić do tego tematu w jakiejś formie, więc nie ma sensu tego zdradzać. Cóż, petycja fanowska o drugi sezon nie przyniosła spodziewanego odzewu, więcej osób chciał powrotu „Hana Solo”, ale tam również Disney nie zdecydował się wsłuchać w błagania części fandomu. Zobaczymy, czy dadzą Headland i jej bohaterom kiedyś jakąś drugą szansę. Jeśli nie w formie ekranowej, to może komiksowej czy książkowej.
KOMENTARZE (25)
Wielkimi krokami zbliża się premiera „Ahsoki” na blu-ray 4K. Powoli zaczyna się też promocja tego wydania. W sieci pojawił się fragment dodatków, czyli dokumencik „The Legacy of Huyang”. Poniżej można obejrzeć i zorientować się, czego można po dodatkach się spodziewać.
A skoro już o “Ahsoce” mowa to Daniel RPK ma nowe plotki. Warto dodać, że źródło to nie jest zbyt wiarygodne, ale poza „nowymi” doniesieniami, często powtarza, to co słyszeliśmy już wcześniej, zawyżając swoją wiarygodność. Ma też dobrą intuicję, w efekcie o nim piszą prawie wszędzie. A co doniósł? Ano, że Lucasfilm widzi potencjał klęski w „Ahsoce” i chcą by drugi sezon był zrealizowany tak, by można było go kontynuować, ale jednocześnie, by nic się nie wydarzyło, jeśli byłby to ostatni sezon. Żeby nie pozostawiał wątków jak w „Akolicie”.
Jest w tym sporo racji, ale warto przypomnieć, że drugi sezon będzie też prawdopodobnie ostatnią premierą Mandoverse przed filmem Dave’a Filoniego. Chcąc nie chcąc, znając Dave’a pewne rzeczy będzie kontynuował w filmie. Tym samem drugi sezon faktycznie może być ostatnim, a niedopowiedziane historie mają być wstępem do filmu. Takie plotki słyszeliśmy wcześniej, a to może faktycznie sprawić, że trzeciego sezonu nie będzie. Zwłaszcza jeśli Filoniemu i publiczności spodoba się kinowa forma. Czwarty sezon „The Mandalorian” też został przerobiony na film.
Pozostając jeszcze w temacie Daniela RPK, wspomniał on o tym, że Filoni szykuje jeszcze jeden projekt Mandoverse i zdjęcia do niego mają ruszyć w przyszłym roku. Zdjęcia do filmu Dave’a mają ruszyć w 2026. Wcześniej Daniel RPK wspominał coś o kolejnej animacji (w animacjach miał dużo lepszy dorobek jeśli chodzi o przecieki). Wydaje się, że w 2025 ruszą zdjęcia do „Ahsoki” i Dave’owi ciężko byłoby zainicjować kolejny projekt, chyba, że jak w „Załodze rozbitków”, byłby tylko jednym z producentów. Na razie to jednak wróżenie z fusów.
Zaś „Ahsoka” na Blu-ray 4k pojawi się już 3 grudnia.
KOMENTARZE (7)
.Wspominany już wcześniej magazyn „Empire” trafił już pod strzechy. A wraz z nim w sieć trafiają ciekawe informacje zawarte w różnych artykułach. Jednym z takich przypadków jest wypowiedź Tony’ego Gilroya dotycząca wpływu Disneya na drugi sezon „Andora”.
Jak wiemy, Disney słynie z mikrozarządzania projektami, innymi słowy, zarząd Lucasfilmu czy Disneya potrafi się wtrącać w produkt i forsować własne pomysły, nawet jeśli twórcy nie są z tego powodu zadowoleni. Czasem kończy się to rozwodem z powodów „różnic artystycznych”, a czasem historiami, takie jakie słyszeliśmy przy okazji „Akolity”. Czyli plotkach, o tym jak Dave Filoni kazał coś dołożyć do serialu, co nie zgadzało się z wizją Leslye Headland. Nic dziwnego, że pytania jaki wpływ ma Disney na drugi sezon „Andora” musiało zostać postawione.
Tony Gilroy ma dobre wieści, zdaniem Animated Times. Jeśli chodzi o kreatywne decyzje to nikt mu nie przyszedł i nie mówił, czego ma nie robić. Pomogło dobre przyjęcie pierwszego sezonu. Innymi słowy Gilroy może robić to co robił w pierwszym sezonie nawet bardziej i nikt mu się nie wtrąca. A jak sam twierdzi to bardziej intensywny, jest tu więcej planet, miejsc, czy bohaterów. Scenografia, którą zbudowano jest olbrzymia, a kolejne dokrętki skończono całkiem niedawno. Gilroy zdaje się być zadowolony z efektu.
My jednak z oceną drugiego sezonu musimy się wstrzymać do 22 kwietnia, kiedy zadebiutuje pierwszy odcinek.
KOMENTARZE (5)
W czasie ostatniego konwentu Comic Con, jaki odbył się w Nowym Jorku tydzień temu, opublikowano okładki nadchodzących powieści przeznaczonych dla młodocianych odbiorców. Dwie z nich należą do projektu Wielka Republika i będą wieńczyć fazę III w swoich kategoriach wiekowych. Powieść przeznaczona dla starszej młodzieży „Into the Light” autorstwa Claudii Gray trafi do sprzedaży 1 kwietnia 2025 roku. Drugą pozycją jest młodzieżówka „A Valiant Vow” pióra Justiny Ireland, która w sprzedaży pojawi się 6 maja 2025 roku.
Ostatnią odsłoniętą książką jest kolejna pozycja dla starszej młodzieży, ale powiązana z serialem Akolita o tytule „The Crystal Crown” napisana przez Tessę Gratton, a jej data premiery została ustalona na 29 lipca 2025 roku. Wszystkie pozycje ukażą się nakładzie wydawnictwa Disney-Lucasfilm Press. Poniżej po za okładkami, możecie przeczytać notę wydawniczą ostatniej wymienionej pozycji.
Podczas gdy ich Mistrzowie Jedi sprzątają polityczny bałagan pozostawiony przez jednego z nich, padawani Jedi Jecki i jej najmniej lubiany kolega Yord zostają postawieni przed wyzwaniem, będącym rytuałem dojrzewania. Pierwszy rytuał przebiega pomyślnie, ale kiedy sprawy niespodziewanie przybierają śmiertelny obrót, Jecki i Yord będą musieli wykorzystać wszystkie swoje zdolności i współpracować, aby zapewnić sobie nawzajem – i swoim nowym przyjaciołom – bezpieczeństwo.
Dużo różnych słów padło po skasowaniu „Akolity”. Wiele osób z obsady jest rozczarowanych, czasem wręcz obwiniają innych, do czego jeszcze wrócimy. Ale są tacy, którzy się tym nie przejmują. Skasowali, trudno, idziemy dalej, a może nawet serial zasłużył na to. Takie profesjonalne podejście prezentuje Carrie-Anne Moss, która wspomniała o tym w wywiadzie dla Comic Book.
To pytanie zadawano jej wiele razy, jak ocenia decyzję o skasowaniu „Akolity”. Natomiast zauważyła, że to trochę dziwne pytanie, bo jak się jest aktorem, często można zagrać w serialu, który został z różnych przyczyn skasowany. Na początku można być zaskoczonym, ale najważniejsze by się tym nie przejmować, nie inwestować swoich emocji w coś, w coś co i tak jest poza nami. To taki mechanizm obronny.
Prawdę mówiąc nawet ogłoszenie do niej nie dotarło zbytnio. Owszem docenia pracę na planie, wszystkich kocha i takie tam, ale nie czytała specjalnie niczego o „Akolicie”. Zajmowała się już innym projektem i ktoś jej w szkole powiedział, że skasowano serial. No cóż, dla niej i tak był już skończony, więc niezależnie od przyczyn, to raczej informacja z którą idzie się dalej. A jak się komuś podobał serial, to dobrze i ją to cieszy.
Jodie Turner-Smith z kolei ma ciut inne zdanie. Według niej sprawę zawaliło studio, które nie wspierało aktorów, gdy spotkali się z rasistowskim hejtem w sieci. Jej zdaniem, gdyby studio zareagowało ostro, zwalczając hejt byłoby inaczej.
Tak warto dodać, że nie jest to do końca prawda, co mówi Turner-Smith. Lucasfilm i Disney z pomocą Ewana McGregora nagrali filmik wspierający Moses Ingram. Tą akcję docenił John Boyega, zauważając zmiany w Disneyu. Natomiast nie przyniosło to żadnych realnych rezultatów.
Za to od strony Leslye Headland i jej scenarzystów słychać ciche głosy, że serial poszedł w innym kierunku niż zamierzali. By nie wskazywać nikogo palcem, poprawki nanosił Dave Filoni. Niestety nie ma on obecnie najlepszej prasy, bo trzeci sezon „The Mandalorian” rozczarował trochę widzów, podobnie jak „Ahsoka”. Może więc jego poprawki również nie pomogły „Akolicie”?
Jedyne co wiemy, to fakt, iż pewne prace nad drugim sezonem trwały, a Lesyle miała na niego pomysł. Zobaczymy, czy kiedyś będzie jej dane dokończyć tę historie może w innej formie?
KOMENTARZE (11)
Prawdę mówiąc szansę na drugi sezon „Akolity” obecnie były niewielkie. Ale Forbes rzuca zupełnie nowe światło na sytuację serialu. A ta wygląda dużo gorzej, niż było to wcześniej prezentowane.
Przede wszystkim wcześniej słyszeliśmy, że budżet serialu to 180 milionów USD. Być może taki właśnie był planowany budżet, ale na pewno serial tyle nie kosztował. Forbes dotarł do realnych danych Disneya i wychodzi, że serial ten kosztował 230,1 miliona USD, czyli jakieś 50 milionów USD więcej. Jak się doda do tego spadek zainteresowania serialem po dwóch pierwszych odcinkach, „Akolita”, który miał być największym sukcesem Disney+ w tym roku, faktycznie jest największym rozczarowaniem włodarzy.
Forbes delikatnie sugeruje, że kwota 230,1 miliona USD może być niepełna, bo to są koszty, które podliczono jeszcze w trakcie postprodukcji (inne źródła podnoszą ten fragment, ale nie dostarczają realnych szacunków). Natomiast zauważają, że wcześniej Disney mówił, iż serial zmieścił się w planowanym budżecie. Warto też dodać, że kręcenie serialu w Wielkiej Brytanii, z powodu tamtejszego wsparcia przemysłu filmowego, gwarantowało zwrot nawet do 25% kosztów.
Jeśli chodzi o wybujałe koszta serialu to wiele osób zastanawia się, gdzie podział się budżet. Pieniądze poszły głównie na efekty specjalne, scenografię i rekwizyty. Faktycznie budowano sztuczny las, czy całkiem spore sceny do kręcenia walk. Jednocześnie cały czas zakładano, że będą kolejne sezony. W takich wypadkach pozwala się zwiększyć budżet serialu, licząc, że wykorzysta się to w kolejnych sezonach i tam obniży koszt. Dodatkowo niektóre źródła szacują, że prawie 20% budżetu zostało zmarnowane przez korporacyjny sposób zarządzania w Disneyu i Lucasfilmie. Co wiązało się choćby ze zmianami scenariusza, o które prosił zarząd, co z kolei przekładało się na niedotrzymywanie terminów i konieczność robienia dokrętek.
Obecnie Bob Iger co pewien czas powtarza o konieczności cięcia kosztów produkcji. W tej materii ekipa Leslye Headland niestety się nie popisała.
KOMENTARZE (10)
Kevin Jenkins scenograf serialu „Akolita” opowiedział niedawno Pete’owi Vilmurowi kilka szczegółów na temat lokacji serialu. Zanim zaczęto zdjęcia, Jenkins przejechał się po Anglii i Walii, a także udał się na Maderę w poszukiwaniu właściwych miejsc.
Ueda
To planeta, która jest nowa w uniwersum „Gwiezdnych Wojen”, tutaj też zaczyna się serial. Zdjęcia kręcono na Maderze. Ta portugalska wyspa u wybrzeży Afryki Jenkinsowi przypomina trochę Hawaje. To porośnięta lasem skała wystająca z morza. Sceny z Uedy kręcili w okolicy Ponta de São Lourenço.
Olega
To kolejna planeta kręcona na Maderze. Tu zdjęcia nagrywano w Pedra D’Eira. Posiłkowano się oczywiście wnętrzami, które powstały w Shinfield Studios nieopodal Londynu. Sporą inspiracją dla architektury Olegi była Casablanca, to właściwie miała być Casablanca w kosmosie.
Brendok
Ojczysta planeta Mae i Oshy kręcona była głównie w Walii, acz sceny z ogniem nagrano w Pinewood Studios. Walia jest dość mocno wykorzystana w serialu. Forteca wiedźm była nagrywana przy rezerwuarze Upper Neuadd, gdzie znajduje się tama i to ona udawała mur fortecy. Wnętrza oczywiście zbudowano w studiach Shinfield. Dodatkowo zdjęcia powstawały w lesie Cadlan, gdzie udekorowano drzewo by miało żółte dodatki. Miała to być jakaś kosmiczna wierzba płacząca, oczywiście w większości to dzieło scenografów.
Khofar
Ponownie zdjęcia na lokacji powstawały na Maderze. W kilku miejscach Pico do Arieiro, lesie Fanal oraz Poço das Casas. Taki kosmiczny lasy jaki widzimy to jednak w sporej mierze dzieło animacji komputerowej, a także scen dokręconych w studiach Shinfield. Tam powstał też największy plan zdjęciowy nie tylko dla serialu, ale też taki nad którym pracował Jenkins. Trzeba było tam posadzić duże drzewa i mieć mnóstwo przestrzeni, co wymagało poszerzenia miejsca.
Nieznana planeta
Powstawała głównie na zachodniej Maderze, która przypomina klimatem Islandię. Lokacje to: Ribeira de Janela, skąd mieli tylko 15 minut do miejsca (Porto Moniz Rockpools) w którym znajdował się basen, gdzie kręcono sceny z Mannym Jacinto.
Jak pamiętamy, „Akolita” został skasowany z powodu słabych wyników. Serial nie zdobył takiej popularności na jaką liczył Lucasfilm. Kilku głównych aktorów skomentowało te wieści.
Lee Jung-jae powiedział, że wszyscy wiemy, iż jego postać nie przeżyła pierwszego sezonu, więc nie za bardzo miałby co robić w drugim. Jednocześnie przyznał, że bardzo podobało mu się to jak scenariusz napisał Leslye Headland, która jego zdaniem jest wspaniałą scenarzystką i reżyserką. Udało się jej doskonale stworzyć i poprowadzić postacie, a także zbudować intrygującą i znaczącą strukturę narracyjną opowieści. Aktor bardzo chciał zobaczyć ją tworzącą drugi sezon. Dodał też, że osobiście ma nadzieję, że przyszłość jednak przyniesie zmianę tej decyzji.
Manny Jacinto był mniej wylewny. Najpierw wrzucił tylko takiego posta.
Natomiast na konwencie Dragon Con, zapytany o swój życiowy cel odparł krótko – drugi sezon „Akolity”, co spotkało się z brawami ze strony publiczności.
Amandla Stenberg z kolei umieściła w sieci na Instagramie krótki filmik (jako Story), który niby znikł, ale w sieci nic nie ginie. Jest kopia z YouTuba.
Stwierdziła, że skasowanie go nie jest dla niej zaskoczeniem. Zauważa w nim, że serial spotkał się z dużą niechęcią, wręcz atakiem jadu, w momencie, w którym został ogłoszony, zanim ktokolwiek go zobaczył. Wspomina o bigotach, mowie nienawiści, a także ultrakonserwatystach, ale również wspomina o nienawiści, która ją dotknęła i że musiała się z tym mierzyć. Warto tu przypomnieć filmik, który nagrała specjalnie dla rasistów. Mówiła też, że tym, że wiele osób lubiło serial i wspierało go. Bardzo cieszyły ją różne fanowskie teorie. Za co podziękowała.
Jej starania by dać z siebie wszystko, pomimo tego jak została ona oceniona, poparł Ahmed Best.
Na tę chwilę jedynym serialem aktorskim, który dopiero trafi do produkcji będzie drugi sezon „Ahsoki”. Choć słyszeliśmy, że to nie koniec z serialami, wygląda na to, że w 2026 główny nacisk będzie położony na kina, a w przyszłym roku poza częścią odcinków „Załogi rozbitków” zobaczymy jedynie drugi sezon „Andora”.
KOMENTARZE (39)
Jak donosi Jeff Sneider, ale nie tylko on, Keanu Reeves był jednym z kandydatów do roli mistrza Sola w serialu „Akolita”. Co więcej, aktor był zainteresowany tą rolą i bardziej wystąpieniem w „Gwiezdnych Wojnach”, co zostało dobrze przyjęte w Lucasfilmie. Jednakże w tym przypadku na przeszkodzie stanęły inne zobowiązania aktora.
Fakt, że miałby grać razem z Carrie-Anne Moss, z którą przecież wystąpił w „Matrixie” zmotywował go jeszcze bardziej. Podobno nawet poszedł do studia Lionsgate z pytaniem, czy nie da się przesunąć jakoś zdjęć do filmu „Ballerina”. To spin-off serii „John Wick”. W „Ballerinie” Reeves gra drugoplanową rolę, jednakże studio odmówiło. Konflikt harmonogramów sprawił, że Reeves wybrał „Wicka”. Ostatecznie rolę mistrza Sola przejął koreański aktor Lee Jung-jae.
W przypadku Jung-jae, Leslye Headland mówiła, że pomyślała on nim jak tylko zobaczyła „Squid game”. Nie odniosła się jednak do tego, czy było to już po tym jak nie udało się z Keanu.
Najważniejsze jest to, że to może jeszcze nie być koniec przygód Reevesa z uniwersum „Gwiezdnych Wojen”.
KOMENTARZE (12)
Skasowanie „Akolity” uruchomiło lawinę plotek i przedziwnych teorii. Według nich nożyce Disneya poszły w ruch i tną gwiezdno-wojenne projekty jak popadnie. Jedne mówią o tym, że seriale skończą się na drugim sezonie „Ahsoki”, inne, że cięcia dotyczą także filmów.
Problem tkwi w tym, że ciężko dziś z jednej strony bagatelizować kompletnie informacje, a z drugiej wszystko traktować poważnie. Dobry przykład to związany z „Akolitą” problem ze sklepem DisneyStore z którego zniknęły produkty powiązane z serialem. Wiele osób mówiło, że to znak, iż Disney usuwa wszystko, co jest związane z serialem. Inne, że to raczej normalne i tam te produkty z serialami nie utrzymują się długo. Disney wkroczył do gry i produkty związane z „Akolitą” wróciły. Co prawda tylko koszulki, ale zawsze. Pokazuje to, że trudno dziś znaleźć właściwy punkt ciężkości tego, co się dzieje.
I tu wchodzą informacje o tym, że wśród skasowanych filmów znalazł się film Taiki Waititiego. Za wieści odpowiada Cosmic Book News. Problem z tym newsem polega na tym, że nie wiadomo, na ile oni faktycznie coś wiedzą, a na ile analizują sytuację (i ta analiza może być całkiem prawdopodobna, choć raczej nie ma to powiązania z sytuacją „Akolity”).
Po pierwsze Taika Waititi pracuje nad swoim filmem od ponad czterech lat. Po drodze odeszła od niego Krysty Wilson-Cairns, która była współscenarzystką. Wszystkie wieści od Waititiego wskazują, że jego scenariusz wciąż nie jest na tyle zaawansowany, by móc ruszyć dalej. Natomiast nie pomogło mu na pewno przyjęcie filmu „Thor: Miłość i grom”. Wciąż był to kasowy hit, ale nie wszystkim podeszło, mówiąc delikatnie, nazywano go totalnym bałaganem. Prawdę mówiąc już wcześniej Lucasfilm pozbywał się twórców, którym powinęła się noga.
Warto tu dodać, że nie zawsze pomaga czarująca osobowość Taiki, który nie bywa zbyt poważny i lubi trollować. O ostatnim „Thorze” mówił, że zrobił go dla pieniędzy i nie interesowały go komiksy, których nie czytał. Przy filmie gwiezdno-wojennym wspomniał, że ma nadzieję wkurzyć wielu fanów, a także sugerował, że jak dostarczy scenariusz to nie wie czy ten film w ogóle powstanie.
Natomiast bardziej prawdopodobne jest to, że film utknął gdzieś w procesie twórczym na linii z Lucasfilmem. Pomijając kwestię Davida Benioffa i D.B. Weissa, wszystkie kasacje w Lucasfilmie odbywają się w sposób stonowany. Projekty trafiają na półkę, na czas nieokreślony. Czasem ich twórcy dowiadują się, że ktoś inny przejął dany projekt (jak w przypadku „Lando” Justin Simien dowiedział się z prasy), a czasem twórcy mimo wszystko nie poddają się i nadal próbują namawiać Lucasfilm do swojego projektu (ostatnio robiła tak Patty Jenkins).
I choć Lucasfilm w 2026 zamierza wypuścić dwa gwiezdno-wojenne filmy (i trzeci w 2027), to na razie wiemy o pięciu, które są w jakimś etapie zaawansowania i jakoś posuwają się do przodu. To film „The Mandalorian & Grogu” (zdjęcia trwają) Jona Favreau, film o Rey Sharmeen Obaid-Chinoy, film Dave’a Filoniego, a także filmy Shawna Levy’ego i Jamesa Mangolda. Wcześniej był wśród nich też film Taiki, więc możliwe też, że fakt odłożenia go na półkę wcale nie jest decyzją z ostatnich dni. Warto dodać, że Jeff Sneider mówi wprost, że Lucasfilm pracuje nad nowymi projektami, tak filmowy mi jak i serialowymi, lecz na razie nie chcą nic zdradzać publicznie. Możliwe, że z zapowiedziami czekają na Celebration Japan.
KOMENTARZE (21)
W sieci jest sporo głosów i opinii na temat tego, co się stało z „Akolitą”. Oczywiście, jak to zwykle bywa, nie brakuje specjalistów, którzy narzekają na fandom, lub upolitycznienie produkcji i niechęć drugiej strony. Inni zauważają, że zabawki związane z serialem zniknęły z oficjalnego sklepu Disneya i wieszczą rychłe wycięcie serialu z Disney+. Ten temat przegadali John Rocha i Jeff Sneider rzucając kilka ciekawych faktów, które lepiej obrazują proces. Nie zawsze się zgadzają, ale mają też swoje źródła, bliżej Lucasfilmu i tym samym wiedzę. Oczywiście jak dobrze wiemy, Sneider ma ją zdecydowanie większą.
Zacznijmy jednak od Johna Rochy. Oznajmił on na twitterze, że Leslye Headland nie tylko zebrała scenarzystów do pracy nad drugim sezonem jeszcze w lutym, to jeszcze od miesiąca szukano już reżyserów, weryfikując ich harmonogramy. Aż do momentu, gdy wiadomo, przyszło skasowanie. Rocha twierdzi ponadto, że według jego źródeł w Disneyu nie używa się języka „skasowany”, a mówi o tym, że serial nie został przedłużony.
BREAKING: According to my sources at Disney and Lucasfilm, the studio was IN FACT putting together a Season 2 writers room for #TheAcolyte back in February with Leslye Headland. AND had been quietly inquiring about the interest level and availability of directors for a Season 2… pic.twitter.com/qHreX9d0v8
Rocha wrzucił swoje wieści w sieć na twitterze, za nim podali je dziennikarze. Ostatecznie spotkał się w swoim podcaście ze Sneiderem i przedyskutowali to w szczegółach.
Rocha był trochę zdziwiony tym, w kontekście wypowiedzi Leslye, że nie pracowali nad drugim sezonem. I tu właśnie wszedł Sneider, mówiąc, że właściwie jedno i drugie niespecjalnie się ze sobą kłóci. Bo przy dużych produkcjach w firmach takich jak Disney, dostają one zielone światło, takie lekkie i warunkowe, bardzo szybko. Nie po to, by faktycznie zrealizować serial, ale by nie siadać do drugiego sezonu po pierwszym i dopiero wtedy szukać ludzi. Czyli raczej nie tyle angażują ich bezpośrednio w samą produkcję, co raczej ściągają i dbają o to, by w razie decyzji, mogli natychmiast usiąść do pracy. Jednak decyzja zależy od wielu czynników, a najważniejszy jest taki, serial musi się zwrócić. Musi mieć oglądalność.
Sneider powiedział wprost, że z tego, co słyszał, Leslye Headland doskonale rozumie tę sytuację. Zrobiła serial jaki chciała, publiczność nie dopisała, kończymy zabawę, nikt na nikogo się nie obraża. „Akolita” nie spełnił oczekiwanych rezultatów, więc nikt nie wyłoży na niego pieniędzy.
Tu John Roca trochę zaprotestował, mówiąc, że z tego, co słyszał, to wcale nie jest o serial taki jaki chciała Headland. Miał być dużo bardziej mroczny i pójść w innym kierunku. Sporo zmienił w nim Dave Filoni wysyłając bardzo wiele uwag i domagając się zmian. Jeff Sneider odparł, że Leslye doskonale wie jak działa ten biznes. Póki nie jest twórczynią z ekstra ligi, będzie dostawała uwagi i musi się podporządkować. Zrobiła serial jaki chciała, w takich warunkach jakie są w Lucasfilmie.
Obaj panowie rozmawiali także o kwestii skasowania, w kontekście słabych wyników „Andora”. Roca stwierdził, że „Andor” miał dużo lepsze wsparcie ze strony Disneya, wliczając to premierę na Hulu, czy zgłaszanie go szybko do nagród filmowych. Jakby dużo bardziej wierzyli w projekt. Tymczasem w przypadku „Akolity” raczej zrobiła się burza o politycznych podtekstach. Sneider twierdził, że możliwe, że tak jest, że marketing nawalił, ale jednocześnie problemem „Akolity” nie jest to, że marketing położył serial, bo dwa pierwsze odcinki miały dobry start. Tyle, że one nie zaciekały ludzi, widownia odeszła. Zabrakło też wielkiego powrotu w finale, który by pokazał, że może warto jeszcze zainwestować w tę produkcję. Obaj stwierdzili, że nawet mniejszości etniczne czy seksualne, które niby dostały swoją reprezentację, niespecjalnie były zainteresowane tym serialem, co ewidentnie nie zadziałało jak liczyli twórcy.
Roca zastanawiał się, czy serial zostanie wycięty z Disney+, tak jak stało się to z „Willow”. Sneider twierdzi, że nie. Mówił, iż w przypadku „Willow” była to próba stworzenia marki, nie wyszło. W tym wypadku jest to część uniwersum, choć serial nie zaskoczył ma swoich fanów, będących fanami „Gwiezdnych Wojen”. Disney i Lucasfilm nie będą chcieli ich alienować, więc jego zdaniem, serial zostanie na platformie.
Na koniec chwilę porozmawiali o innych produktach. Roca uważa, że Lucasfilm i Disney przystopują, że będzie mniej seriali po tym. Sneider powiedział, że nic takiego nie słyszał, ale wie, że my jeszcze wielu rzeczy nie wiemy. Lucasfilm ma projekty o których jeszcze się nie zająknął i one zostaną ujawnione bliżej czasu, gdy będą gotowe. Wiec nie wierzy w przerwę.
Z innych wieści, jest petycja o przedłużenie „Akolity”. Można ją podpisać tutaj, ale zdecydowanie poza pisaniem, lepiej obejrzeć serial parę razy, by podbić jego wyniki.
KOMENTARZE (44)
Jude Law już może powiedzieć trochę więcej o „Załodze rozbitków”. Ostatnio rozmawiał więc z Rotten Tomatoes TV i zdradził kilka ciekawych szczegółów.
Po pierwsze gra postać zwaną Jod, ale to jest tylko jedno z jego imion. To bohater, którego spotykają dzieci i on stara się im pomóc powrócić na ich planetę. Tyle, że nigdy nie wiadomo, czy to ktoś, komu można ufać, czy wręcz przeciwnie i po której aktualnie jest stronie. Ostatecznie staje się członkiem ekipy, ale zdaniem Jude’a Law toczy się w nim wewnętrzny konflikt. Częściowo chce być w załodze, częściowo nie. Jest pełen sprzeczności. Jednocześnie dzieciaki także nie widzą go w ten sam sposób, jedne mu nie ufają, inne ubóstwiają.
Mówił też o reżyserach. Jon Watts to głównodowodzący serialu. On tworzył całe niebezpieczeństwo, tak by było ono dla dzieciaków poważne. David Lowery wnosi tu sporo piękna i magii, trochę jak w „Piotrusiu Panu i Wendy”, gdzie zresztą grał Law. Danielsowie są zabawni, anarchistyczni, ale ich odcinek porusza. Chwalił też współpracę z Bryce Dallas Howard. Największym zaskoczeniem dla Jude’a był jednak Lee Isaac Chung, który sprawił, że Law się śmiał, mimo, iż się tego nie spodziewał. Natomiast Jake Schreier odpowiada za jeden z najlepszych odcinków.
Tymczasem Daniel Richtman, informator o raczej poszlakowanej opinii, któremu czasem coś się trafiło zdradzić, wrzucił w sieć pewne podsumowanie, mające związek z sytuacją z „Akolitą”. Jego zdaniem „Załoga rozbitków” jest limitowanym serialem i skończy się na pierwszym sezonie. To znaczy, że jedyny serial aktorski, który faktycznie jest obecnie rozwijany to drugi sezon „Ahsoki”.
Lando is now a film, Rangers of the New Republic was canceled, Andor will end with S2, no Mando S4, no Boba Fett S2, no Acolyte S2, Skeleton Crew is a limited series. Ahsoka is the only ongoing Star Wars show. No other live action series has been announced for development.
Niestety nie tylko my patrzymy na wyniki oglądalności „Akolity”. Były one uważnie obserwowane i analizowane przez Lucasfilm i Disneya. Efekt jest taki, że włodarze podjęli decyzję, iż nie będzie drugiego sezonu (jak donosi Deadline.
Od finału „Akolity” minął mniej więcej miesiąc, to wystarczający czas by zgromadzić dane i podjąć decyzję. Ta jednak nie jest zaskakująca, nie tylko z powodu wyników oglądalności. Choć krytycy na Rotten Tomatoes ocenili serial na 78%, fani „Gwiezdnych Wojen” podzielili się. Nie chodzi tu nawet o zorganizowane zaniżanie ocen. „Akolita” miał dobry start, z 4,8 miliona obejrzeń w dniu premiery. Była to najlepsze premiera serialowa na Disney+ w tym roku. Premierowe odcinki globalnie przekroczyły 11 milionów oglądnięć po 5 dniach, co dało wg Nielsena 488 milionów obejrzanych minut i 7 miejsce. W kolejnym tygodniu było nawet 6.
Tyle, że za negatywnymi opiniami, poszło również odejście publiczności. Serial nie tylko wypadł z ratingu Nielsena, ale zaliczał kolejne spadki. Pojawił się po finale, ale ledwo na 10 pozycji (z 335 milionami minut). To zdecydowanie najgorzej przyjęty finał seriali gwiezdno-wojennych.
Budżet serialu, przekraczający ponad 100 milionów USD także nie pomagał. Choć Leslye Headland miała pomysły na drugi sezon, zarówno przekazane Lucasfilmowi, jak i rozrzucając pewne sugestie w samym serialu, okazało się, że jedyne co ma w sprawie drugiego sezonu to nadzieja. A to było zdecydowanie za mało.
KOMENTARZE (79)