Tajne Misje #3: Pojedynek przy strzaskanej skale
Jest to trzecia część z serii „Tajne misje” po „Oddziale Breakout” i „Klątwie Piratów”. Kiedy młody Jedi Nuru Kungurama i klony z oddziału Breakout opuścili Przestrzeń Chissów, otrzymali nowe rozkazy. Tym razem mają eskortować nowych sojuszników aż do Coruscant. Jednak dyplomatyczna misja okazuje się niebezpieczna, bo Nuru staje naprzeciwko tajemniczego wojownika powiązanego z Hrabią Dooku.
Recenzja Lorda Sidiousa
Muszę przyznać, że wiele się spodziewałem po trzecim tomie „Tajnych Misji” Rydera Windhama. Dwie poprzednie (Oddział Breakout i Klątwa piratów) całkiem ciekawie eksplorowały uniwersum sagi i chyba nawet bardziej na to liczyłem, niż ciekawą opowieść z Nuru Kunguramą w roli głównej. Niestety, nie zawsze otrzymuje się, to czego się pragnie.

Druga sprawa to kwestia samego porwanego mistrza Ring-Sol Ambase’a. Niestety wątek ten dalej stoi w miejscu, choć zajmuje strony w książce. Co gorsza tę wadę da się dostrzec w reszcie utworu. Nowe zadanie Nuru również stawia raczej pytania, niż odpowiedzi. Nie wiem jak sobie Windham tę serię zaplanował, lecz przyznaję, że po tej książce czuję pewien niedosyt. W miejsce osobnej przygody, dostaliśmy główny wątek, który nie jest skończony i jako pojedyncza książeczka ta mi się podoba mniej niż poprzednie. Stawiamy pytania, które wynikają z przeciągania akcji, a nie jej rozwoju.
Zostaje jeszcze kwestia tłumaczenia, a może korekty. Już zdanie na pierwszej stronie niestety powala zadziwiającą odmianą: „Mam się spotkać z Hutt”. Owszem, osobnika męskiego odmienia się łatwo, ale żeńskiego? Michał Zacharzewski sobie z tym nie poradził, pozostawił kilka dziwnie brzmiących kwestii. Problemy z odmianą dotyczą nie tylko tego słówka, no i jeszcze dochodzi brak konsekwencji w tłumaczeniach, mamy jednego Lorda Sithów, ale już wielu Lordów Sith. Przez to odniosłem wrażenie, jakby polskie wydanie było odwalone, byle przepchnąć dalej. Za to sama oprawa książki została trochę poprawiona względem poprzednich tomów. Obrazek na okładce zajmuje jej całość, grzbiet ma kolor szary, wnętrze bez większych zmian.
Trzeci tom „Tajnych Misji” to wciąż dobrze napisana, prosta historyjka, która ma swój urok i wciąga. Szkoda tylko, że tę część będzie łatwiej docenić czytając całość ciurkiem.
Temat na forum
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 7/10 Klimat: 7/10 Opis świata: 8/10 Rozmowy: 7/10 |
|
|
Komentarze (1)
Bardzo fajna! Polecam, a w szczególności dla wielbicieli Cada Bane'a